Rozdział 76.

17.8K 519 377
                                    

Nicolas

Rano, gdy obudziłem się, zobaczyłem śpiącą szatynkę. Przyzwyczaiłem się do jej obecności. Objąłem ją lekko w talii i przysunąłem do siebie, całując czule w szyję. Dziewczyna cicho mruknęła coś pod nosem. Nigdy nie pomyślałbym, że kiedykolwiek będę budził się każdego ranka u boku tak pięknej i wspaniałej kobiety jak moja żona. Natomiast każdej nocy będę mógł delektować się jej pięknym ciałem.

Wcześniej nie odczuwałem takiej potrzeby, aby jakakolwiek kobieta była w moim łóżku. Prostytutki, które wynajmowałem, zrobiły to, co do nich należało, a potem opuszczały mój gabinet. Żadnej nie wpuściłem do swojej sypialni. Elena była jedyną kobietą, z którą uprawiałem seks w łóżku. Wszystkie inne pieprzyłem, a tylko z nią się kochałem. W końcu była moją żoną.

Pocałowałem ją delikatnie w policzek, po czym zacząłem składać mokre pocałunki zaczynając od żuchwy, a kończąc na ramieniu.

- Nicolasie... - Usłyszałem jej zaspany głos.

- Nic nie mów skarbie. - Wsunąłem dłoń pod pościel i badałem krągłości szatynki, docierając do jej kobiecości, którą zacząłem pieścić.

- Kochanie... - Jęknęła.

W jednej chwili przewróciłem ją na plecy, a sam zawisłem nad nią, następnie całując namiętnie moją kobietę, która zarzuciła mi ręce na szyję, wplatając palce w moje włosy. A ja w tym czasie błądziłem dłońmi po jej pięknym ciele. Zszedłem pocałunkami niżej, wędrując od szyi, przez ponętny biust i brzuch. Potem wróciłem dłonią do jej kobiecości, dając rozkosz szatynce.

Jej jęki były muzyką dla moich uszu. Moja Elena. Składałem raz po raz pocałunki na jej szyi, dekolcie i żuchwie. Uwielbiałem czuć jej zapach i dotyk przy sobie. Miałem wtedy wszystko, czego potrzebowałem.

- Ohh... - jęknęła. 

- Za chwilę kochanie... - szepnąłem, muskając jej wargi. 

Przyspieszyłem ruchy, a po niedługiej chwili jej ciało wygięło się w łuk i gdy przeszedł ją dreszcz rozkoszy. Wtedy usłyszałem swoje imię, wypowiedziane przez moją żonę, pomieszane z cichym westchnięciem. Uwielbiałem, gdy to robiła.

- Nicolasie...

- Tak mógłbym zaczynać każdy poranek - powiedziałem, całując ją delikatnie w usta. - Jesteś tylko moja. 

- Tylko twoja... - Uśmiechnęła się delikatnie, gładząc mnie czule po policzku, na którym znajdowała się blizna. 

- Nigdy nie myślałam, że jeszcze kiedykolwiek będę taka szczęśliwa i wreszcie znajdę spokój.

- Już zawsze tak będzie skarbie. Nie pozwolę, aby choćby jedna łza spłynęła z mojego powodu. - Byłem pewny tego, co mówię, ponieważ zamierzałem dotrzymać słowa.

- Wierzę ci. - Pocałowała mnie delikatnie.

- Chyba jednak czymś się martwisz. Co się dzieje? - spytałem, kładąc się obok niej i przytulając do siebie. 

- Myślę o procesie. Boję się, że pomimo pozytywnej opinii opieki, sąd nie przyzna nam opieki nad Fede.

- Spokojnie kochanie. Nie pozwolimy, aby ktokolwiek odebrał nam małego. Jesteśmy rodziną i nic tego nie zmieni.

- Wiem, ale mimo to mam obawy.

- Federico zostanie z nami. Jest dla nas jak syn, więc nikomu go nie oddamy.

- Kocham cię. - Pogładziła mnie po policzku. - Gdyby nie ty, nie wiem, co by się z nami stało. Może prędzej czy później straciłabym mojego brata.

You'll be mineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz