11💼

2.1K 292 75
                                    

Rozdział zawiera treści dla dorosłych.

~

Jenna nie zamierzała zmarnować wizyty we Włoszech. Po spotkaniu z Martinem przeszła się też po kilku sklepach w poszukiwaniu rzeczy, które mogłyby się jej przydać na ślub... I na inne sytuacje.

Gdy weszła do domu, na zewnątrz już dawno zrobiło się ciemno, lecz ciemno w mieszkaniu na pewno nie było. Kuchnia i jadalnia rozświetlone były świeczkami, dziesiątkami, jak nie setkami świeczek, niektóre lewitowały, a niektóre stały na meblach, sporo znalazło się też na stole, gdzie stała również zastawa na kolację dla dwojga.

Choć otoczenie było nowe, to Newt był taki sam, uśmiechnięty delikatnie, w koszuli z podwiniętymi rękawami i trochę speszony całą sytuacją.

- A co to za święto? - zapytała Jenna, gdy w kompletnym szoku podchodziła do narzeczonego, by go przytulić.

- Tak pomyślałem... Chciałem... Zrobić ci niespodziankę.

- Cudownie jest - powiedziała, dając mu się uścisnąć. - Jak dobrze, że jeszcze na zakupy poszłam... Zaraz ci pokażę coś, co kupiłam, tylko się umyję szybko - dodała, wskazując na dużą torbę w ręce.

W duchu skakała z radości z powodu tej kolacji, a także przez to, że poszła ostatecznie na zakupy - bo obie te rzeczy dawały jej nadzieję na to, że tamtego wieczoru może coś się wydarzy.

Jenna pobiegła do łazienki, gdzie wykąpała się, a następnie wypachniła do granic możliwości. Po tym spięła włosy niedbale i wyciągnęła z torby coś, co było raczej letnią sukienką, ale jednocześnie idealną na tamtą chwilę. Była biała, długa za kolano oraz dość dopasowana, a przy tym na ramiączkach... I ze sporym dekoltem.

Zaryzykowała. Nie ubrała pod tamten aksamitny materiał zupełnie nic, nawet mimo tego, że rozcięcie w nim sięgało jej aż do biodra.

Niech się dzieje, co chce.

Do łazienki weszła Jenna, ale wyszła z niej jakaś grecka bogini, a przynajmniej tak uważał Newt, gdy wróciła do jadalni. To było tak niewiele - tylko sukienka, brak makijażu, włosy rozwalone... A jednak w tamtej chwili podobała mu się chyba najbardziej na świecie.

- I jak? - zapytała, robiąc przed nim powolny obrót. - Zazwyczaj białego to ja nie noszę, ale czas się przyzwyczajać.

Newt mógł równie dobrze zostać trafiony Zaklęciem Oszałamiającym. Stał tam i tylko się gapił, powtarzając sobie w głowie, że lepszego wieczoru już chyba nie będzie. Musiał być odważny.

- Nie wiem, co powiedzieć.

- Ale dobrze czy źle?

- Dobrze... Nawet bardzo... - powiedział, przyciągając ją do siebie niby do przytulenia, ale jednak kładąc ręce na jej biodra, co wystarczyło, żeby posłać jakiś prąd przez jej ciało.

Zasiedli do stołu, by zjeść przygotowaną przez Newta kolację. Jenna opowiadała mu o rozmowie z Martinem, w tym o jego potencjalnym ślubie, ale Scamander słuchał jej tylko częściowo, nie mogąc przestać się w nią wpatrywać.

Jenna to widziała, więc gdy kończyła już jeść, postanowiła zacząć działać.

Uniosła nogę pod stołem i niby przypadkiem otarła się o niego, po czym udała, że podskoczyła.

- Och, przepraszam... - powiedziała, utrzymując z nim kontakt wzrokowy, a on odparł bez zawahania:

- Nie masz za co.

Wtedy Jenna pozwoliła sobie znowu unieść nogę, by otrzeć się już celowo, a on zrozumiał, że to był moment na jego ruch. Wsadził rękę pod stół i dotknął jej łydki, delikatnie, wciąż niezwykle nieśmiało, więc dziewczyna postanowiła go zachęcić.

Wytresujmy sobie wężyki • Newt ScamanderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz