2💼

1.9K 315 82
                                    

- Pękam. - Jenna złapała się za brzuch po zjedzeniu kolacji, po czym spojrzała na Newta z wdzięcznością. - Było przepyszne, dziękuję. To co, idziemy do zwierząt?

Przez te słowa Newt spanikował zupełnie. Pierwszy raz w życiu nie chciał się zgodzić na pójście do zwierząt, to nie było w jego planie... I oznaczało, że musi wreszcie wziąć się w garść.

- Zaczekaj, ja... - Złapał ją za rękę, jakby chcąc upewnić się, że od niego nie odejdzie. - Chcę ci coś powiedzieć.

Wtedy po raz pierwszy tamtego wieczoru spięła się Jenna, która nie lubiła widzieć Newta tak poważnego. W głowie zaczęły się jej pojawiać wszelkie potencjalne scenariusze, głównie te negatywne, ale nie chciała zapeszać, więc odparła tylko:

- Tak?

Newt wziął głęboki wdech, a potem powoli wypuścił powietrze, by się uspokoić. Serce jednak wciąż biło mu jak szalone, co czuł siedzący w jego kieszonce Pickett, który wychylił się z niej i pisnął do niego zachęcająco. Oboje magizoologów się wtedy zaśmiało, co było zbawienne dla atmosfery i nerwów Scamandera.

- Jenna... - zaczął, po czym zrozumiał, że mógł powiedzieć to lepiej. - Jennie.

Wszystko zrobiło się łatwiejsze, gdy ujrzał szczery uśmiech, który to jedno słowo wywołało. Dlatego mówił dalej:

- Jest mi z tobą... Bardzo dobrze. I z tym, że możemy razem zajmować się zwierzętami, znaczy nie tylko dlatego! Ale liczę, że tobie też jest dobrze. Znaczy dobrze ze mną. Ale tak w ogóle to też...

- Newt, głęboki wdech - przerwała mu Jenna, widząc, że zaczynał kompletnie gubić się w swoich słowach, na co zrezygnowany Pickett pokręcił głową.

- Co chcesz mi powiedzieć? - zapytała brunetka, chcąc mu jakoś pomóc. Była cierpliwa; poznała już Newta wystarczająco, by wiedzieć, że miał czasem problemy z wyznaniami, ale w ogóle jej to nie przeszkadzało, przeciwnie, czasem sama czuła się przez to bezpieczniej.

- Chcę powiedzieć, że... - Uniósł głowę, by móc widzieć jej twarz i widzieć jej reakcję, ale kiedy ją zobaczył, to znowu spanikował. - Że cię kocham i... Wiesz, że masz... Oczy... Zupełnie jak salamandra...?

Wolną ręką Jenna złapała się za serce z radości. Nie chciała mu przerywać; widziała po nim, że już prawie się przełamał, cokolwiek chciał z siebie wydusić.

- I chcę zapytać... - zaczął, już zdeterminowany, by dokończyć, gdy znowu ogarnęła go panika. Siedzieli, więc czy nadal powinien uklęknąć? Ale na Merlina, przecież nie będzie oświadczał się na siedząco?

Puścił więc jej dłoń i mimo wszystko uklęknął na jedno kolano, a następnie drżącą ręką sięgnął do kieszeni. To był ten moment.

- Jennie... Zostałabyś moją żoną? - zapytał wreszcie, co kosztowało go tyle energii, że prawie odcięło go od świadomości; nie usłyszał nawet radosnego pisku Picketta, który nastąpił tuż po jego pytaniu.

Jenna poczuła się, jakby wszystko w jej ciele zostało ściśnięte jednocześnie. Na moment ją zamroczyło, a choć znała pytanie - i zdecydowanie znała odpowiedź - nie była w stanie go z siebie wydusić. Dopiero kiedy to jej nieśmiałek, zniecierpliwiony, prawie ugryzł ją w palca, wróciła do rzeczywistości.

- Ty się jeszcze pytasz? - wydusiła wreszcie. - Tak, już od dawna tak!

Euforia ogarnęła całe jej ciało, przez co zupełnie nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Nie zważając nawet na wciąż trzymane przez niego pudełko, rzuciła mu się na szyję z takim entuzjazmem, że oboje wylądowali na kocu.

Dla nieśmiałków było to niczym karuzela, dlatego oba z nich krzyknęły w drodze na ziemię, rozbawiając magizoologów. Atmosfera natychmiast zmieniła się z nerwowej w niezwykle radosną.

Jenna podniosła się, by ująć jego twarz w dłonie i pocałować go prosto w usta.

- Tylko czy ty nie będziesz miał mnie dość, Scamander? - zapytała, wisząc tuż nad nim, na co on zaśmiał się ponownie. Docierało do niego, że mógł w ogóle się nie denerwować.

- Nie sądzę - przyznał i sam z radości ucałował ją w głowę, sprawiając, że się rozpłynęła.

Usiedli z powrotem, a wtedy Newt mógł wreszcie otworzyć pudełko z pierścionkiem.

- Mam nadzieję, że ci się spodoba...

- Jaki piękny - wyszeptała Jenna, patrząc na przedmiot trochę z niedowierzaniem. Jeszcze do niej nie docierało, że naprawdę był dla niej, i że z myślą o niej został wybrany. Jak dotąd widziała takie rzeczy tylko w książkach, albo u innych osób, lecz nigdy nie sądziła, że jej się to wreszcie przydarzy.

Newt z największą delikatnością włożył pierścionek na jej dłoń, czując niewyobrażalny spokój i szczęście. Kiedy Jenna poczuła go już na palcu, adrenalina powoli zaczęła opadać, a zaczęły docierać inne uczucia.

- To jest najszczęśliwszy dzień w moim życiu. - Łzy stanęły w jej oczach, gdy patrzyła na pierścionek z większym kryształem na środku i dwoma małymi obok. - Nie sądziłam, że nadejdzie, że... - Zakryła usta, bo nagle rozkleiła się już całkiem. - Zawsze mi powtarzano, że jeśli będę sobą, to nigdy nie znajdę męża. A teraz...

Newt otarł jej łzy i przyciągnął do siebie, by ponownie ucałować ją w głowę.

- A teraz będę miała najfajniejszego męża na świecie - wyłkała, wtulając się w niego tak, jakby robiła to po raz ostatni.

Pickett i Jasper wydali z siebie piski rozczulenia, podczas gdy dwoje czarodziejów trwało w uścisku. Pewnie siedzieliby tak jeszcze długo, gdyby Jenna nagle nie poczuła pazurków na dłoni trzymanej na plecach Newta, akurat tej, na której miała pierścionek...

- Oho, ktoś chyba też chce zostać twoją narzeczoną. - Zaśmiała się, prędko wycofując się z uścisku.

- Co? - wypalił zdezorientowany Newt, po czym na jego oczach niuchacz podbiegł do Jenny, próbując ukraść pierścionek.

- Teddy! Mówiłem ci, że nie możesz! - Scamander natychmiast wychylił się, by go złapać i przyciągnąć do siebie. - To Jenny!

- No, Teddy, ja cię też bardzo lubię, ale tego ci niestety nie oddam. - Jenna zakryła pierścionek drugą dłonią, by nie kusić już zwierzaka. - Nikomu nie oddam - dodała, spotykając się wzrokiem z Newtem, który zrobił się czerwony.

- Nawet nie wiesz, jak ja się cieszę - przyznał Scamander, odkładając niuchacza na podłogę, by ponownie złapać ukochaną za rękę.

- Chwila... A pan ważniak wie? A Janet wie?! - zapytała zszokowana. - To dlatego mnie dzisiaj wyciągnęła na te zakupy?

- Nie, nie, oni nic nie wiedzą. Stwierdziłem, że... Będzie lepiej, jeśli Tezeusz nie będzie wiedział.

Jenna uśmiechnęła się szelmowsko.

- To nie mogę się doczekać, aż mu szczęka opadnie - powiedziała dumnie, po czym przysunęła się do narzeczonego i oparła głowę na jego ramieniu. - Ale jeszcze bardziej nie mogę się doczekać zostania twoją żoną.

Tamtej nocy Jenna nie potrafiła zasnąć, ciągle powtarzając sobie, że to nie sen - i że za jakiś czas będzie mogła się przedstawiać jako magizoolog Jenna Scamander.

Wytresujmy sobie wężyki • Newt ScamanderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz