--12--

278 10 1
                                    

Nie wiem czy sie cieszyć czy nie

-czy to zmienia fakt że nie mogę być z simonem

-nie al-

-a jakby został nim na zawsze?

-wille ty jesteśy zostaniesz królem Szwecji

-...

-widze że nie masz ochoty rozmawiać

-ide do mojego pokoju

-nie skończyłem jeszcze. Wiesz dlaczego tu jesteś?

-bo piłem alkohol?

-dokładnie. Wiesz że przez to niemal wydalono cie ze szkoły? Musisz ukończyć szkołe przed zostaniem królem

-myśle że mógłbym żucić szkołe i nim zostać

-musisz dawać dobry przykład

-na to już za późno

-Wille pomyśl o reputacji

-mam tylko myśleć o reputacji, koronie o tym wszystkim? Tylko to sie liczy? Nikogo nie obchodzi to co czuje już dawno odebrano mi jedyją osobe którą to obchodziło. Nie mogę zostawić jej w potrzebie skoro ona nie zostawiała mnie. Ide do niego i kropka

-masz zakaz zbliżania sie do niego twoja mama za to odpowiada

-Moja matka? Ale przecież..

-Wille wiem jak sie czujesz muszę wszystko ci wytłumaczyć na osobności

Po tych słowach derektorka i pielęgniarka wyszli z pokoju

-twoja matka wynajęła ludzi i wstawiła zakaz zbliżania sie

-OMAŁO GO NIE ZABIŁA

wykrzyczałem

-Wilhelm ona robi to dla twojego dobra

-A TYLKO MI SZKODZI NIECH UMIERA

-wilhelm rozmawiamy o twojej mamie

-matką to będzie trudno ją nazwać

-wilhelm nie unoś sie tak

-wy naraziliście jego życie. Nie rozumiecie że omało nie zabiliście człowieka?..

Łzy lały mi sie z oczu. Kolejna osoba.. Odchodzi

-dlaczego wszyscy sie odemnie odcinaja?... Co zrobiłem nie tak?..

Ojciec mnie objął

-potrzebuje tylko żeby ktoś ze mną porozmawiał.. Ja nie mogę..

Czułem sie jak dziecko. Chciałbym obejmować Simona lub Erika zamiast jego.

-Wille wycofam zarzut nie zbliżania sie

-co z rodzicami simona?.. Oni mówili że..

-nie wiesz do czego zdolna jest twoja matka.. Jego rodzice cie kochają jak syna

-chyba powinienem odpocząć..

-jasne idź

Wyszłem z gabinetu i udałem sie do mojego pokoju. Usiadłem na łóżku i wreszcie miałem okazję pobyć sam nagle zadzwonił do mnie Leon

-Tak?

-WILHELM! Simon wyszedł z szpitala! Jest na wózku inwalidzkim ale to potrwa tylko nie cały tydzień

Serce mi waliło jak młotek

-Nawet nie wiesz jak sie ciesze! Znaczy szkoda że na wózku ale to dobrze że wszystko jest okej. Dziękuje że mi powiedziałeś.

Pożegnaliśmy sie i skończyliśmy rozmowe. Ubrałem sie i pojechałem pod mieszkanie Simona. Zapukałem

-Wilhelm? Co ty tutaj robisz?

-Jest Simon?

-tak, ale za chwile mamy gości

-mogę na chwile wejść?

W tyle wyłonił się głos simona

-Sara?! Goście przyjechali?

-ehm..

Odezwała sie sara. Pokazała mi znak żeby wejść. Wbiegłem do środka i zauwarzyłem simona w kuchni przygotowującego kawe

-Simon

Simon odwrócił sie, a ja podbiegłem i objąłem go

-przepraszam, przepraszam za wszystko. Wybacz mi

Ściskałem go

-Wille ty płaczesz?

-tęskniłem

-Wille spokojnie, nic mi nie jest

-Ciesze sie że jesteś cały

-miałbym być poćwiartkowany?

Zaśmiałem sie z płaczem

-też tęskniłem. W szpitalu jest bardzo dziwnie

Odsunąłem sie zostawiając ręce pomniędzy jego tułowiem a rękoma. Przeczesał mi włosy dłoniami i wytarł łzy

-nie opłakuj mnie przecież żyje

Uśmiechąłem sie i złaczyłem nasze usta w pocałunku po czym znów go przytuliłem

-nawet nie wiesz jak bardzo sie ciesze
że jesteś zdrowy

-też sie ciesze że żyje

Po czym sara sie wtrąciła

-Rodzice z kuzynami są przed blokiem

-może zostaniesz?

-to byłoby niegrzeczne tak przychodzić bez zapowiedzi

-przecież już to zrobiłeś pozatym wszyscy tu cie lubimy no ja kocham

Zaśmieliśmy sie. Do mieszkania weszli rodzice Simona

-o Wilhelm jaka miła niespodzianka zostaniesz?

-jeśli nie przeszkadzam

Simon sie uśmiechnął

-przynajmiej nie będzie cicho tobie co chwile coś sie dzieje to nam opowiesz

Stwierdził Simme

give me one chance -YOUNG ROYALS-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz