Rozdział 15

1.1K 121 19
                                    


Akcja była udana, ale to łączyło się z tym, że do domu wróciłem dopiero w porze obiadu. Naprawdę późno zaparkowałem w garażu, oczywiście z satysfakcją mijając pod domem czarnego prześladowcę.

Aż z drugiego końca ulicy już wyczuwałem jego wściekłość, że go zgubiłem i mnie nie znalazł do teraz.

Byłem wykończony i marzyłem tylko o położeniu się do łóżka i nie wychodzeniu z niego aż do jutrzejszego poranka. O tak, tego potrzebowałem, snu. Nawet nie byłem głodny, a jadłem przecież ostatnio tylko wczoraj kolację.

Odetchnąłem, zgaszając silnik i kładąc głowę o zagłówek. Napięcie i cała adrenalina dopiero teraz ze mnie uleciały. To była szalona noc. I do tego bardzo długa.

Ale i tak byłem na wygranej pozycji, w przeciwieństwie do Darii. W końcu, jako etatowa policjantka, to ona była teraz odpowiedzialna za papierkową robotę i rozmowę z prokuratorem. Być może będzie nawet wezwana na świadka.

Mi to nie groziło. Ze względu na kryminalną przeszłość nie byłem wiarygodnym świadkiem i żaden zdrowy na umyśle prokurator nie weźmie mnie i moich słów do swojej obrony.

Przykre, ale całkiem wygodne.

Wysiadłem z auta i przez garaż wszedłem do domu. Niemal natychmiast na korytarzu przywitało mnie zimne spojrzenie jasnych oczu Gabriela.

– Co się działo? – zapytał mnie chłodno.

– Byłem na nocnej akcji – powiedziałem oczywiście.

Przecież to wiedział, mówiłem mu wczoraj.

– Dlaczego mi nie napisałeś, że będziesz później? – zapytał z pretensją.

W sumie miał prawo być zły. Rzeczywiście w nocy nie wysłałem mu ani jednej wiadomości i nie zadzwoniłem, jak było w naszym zwyczaju. Jednak jakoś... nie było czasu i nie czułem potrzeby.

Znaczy, owszem, potrzeba usłyszenia go była. Ale nie chciałem mieszać sobie w myślach i emocjach, kiedy niemal zostałem postrzelony. Ci handlarze byli szaleni, musiałem być maksymalnie spokojny i skupiony.

A myśl o Gabrielu tego mi nie dawała.

– Zapomniałem – powiedziałem w końcu. – Nie było czasu – dodałem, bo nic lepszego na wyjaśnienie nie było możliwe.

– Detektyw Drygas jakoś miał czas, żeby odebrać mój telefon – powiedział z pretensją, zakładając ręce na piersi.

Był wściekły, czułem to.

Zamknąłem drzwi garażowe i się o nie oparłem. Wiedziałem, że tak po prostu nie pójdę do łóżka.

– Dołączył do nas dopiero nad ranem – wyjaśniłem, czując rosnącą złość w piersi. – Miał więcej czasu niż ja i Daria.

Gwałtownie wciągnął powietrze przez nos. Wyglądał, jakby się nagle najeżył ze złości.

– Ty i Daria – powiedział dziwnie z obrzydzeniem.

Ten jego komentarz jakoś jeszcze bardziej doprowadził mnie do wściekłości.

– O co ci chodzi? – zaatakowałem go, gwałtownie się prostując i robiąc od niego krok. – Chcę tylko iść spać.

– Nie podoba mi się ostatnio twoje zachowanie – powiedział poważnie.

Brzmiał jak mój ojciec. A ja nie chciałem, aby był jak mój ojciec.

– Odpieprz się ode mnie! – wrzasnąłem, znów nie wytrzymując presji, jaką tworzył Gabriel.

Chyba wybuchłem zbyt agresywnie, bo przestraszona Tatiana wychyliła się z kuchni. Nawet Gabriel był zaskoczony tą agresją, bo się troszkę cofnął, ale zaraz wrócił do swojej zimnej maski i powiedział:

Nasze SzczęścieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz