Akcja była udana, ale to łączyło się z tym, że do domu wróciłem dopiero w porze obiadu. Naprawdę późno zaparkowałem w garażu, oczywiście z satysfakcją mijając pod domem czarnego prześladowcę.
Aż z drugiego końca ulicy już wyczuwałem jego wściekłość, że go zgubiłem i mnie nie znalazł do teraz.
Byłem wykończony i marzyłem tylko o położeniu się do łóżka i nie wychodzeniu z niego aż do jutrzejszego poranka. O tak, tego potrzebowałem, snu. Nawet nie byłem głodny, a jadłem przecież ostatnio tylko wczoraj kolację.
Odetchnąłem, zgaszając silnik i kładąc głowę o zagłówek. Napięcie i cała adrenalina dopiero teraz ze mnie uleciały. To była szalona noc. I do tego bardzo długa.
Ale i tak byłem na wygranej pozycji, w przeciwieństwie do Darii. W końcu, jako etatowa policjantka, to ona była teraz odpowiedzialna za papierkową robotę i rozmowę z prokuratorem. Być może będzie nawet wezwana na świadka.
Mi to nie groziło. Ze względu na kryminalną przeszłość nie byłem wiarygodnym świadkiem i żaden zdrowy na umyśle prokurator nie weźmie mnie i moich słów do swojej obrony.
Przykre, ale całkiem wygodne.
Wysiadłem z auta i przez garaż wszedłem do domu. Niemal natychmiast na korytarzu przywitało mnie zimne spojrzenie jasnych oczu Gabriela.
– Co się działo? – zapytał mnie chłodno.
– Byłem na nocnej akcji – powiedziałem oczywiście.
Przecież to wiedział, mówiłem mu wczoraj.
– Dlaczego mi nie napisałeś, że będziesz później? – zapytał z pretensją.
W sumie miał prawo być zły. Rzeczywiście w nocy nie wysłałem mu ani jednej wiadomości i nie zadzwoniłem, jak było w naszym zwyczaju. Jednak jakoś... nie było czasu i nie czułem potrzeby.
Znaczy, owszem, potrzeba usłyszenia go była. Ale nie chciałem mieszać sobie w myślach i emocjach, kiedy niemal zostałem postrzelony. Ci handlarze byli szaleni, musiałem być maksymalnie spokojny i skupiony.
A myśl o Gabrielu tego mi nie dawała.
– Zapomniałem – powiedziałem w końcu. – Nie było czasu – dodałem, bo nic lepszego na wyjaśnienie nie było możliwe.
– Detektyw Drygas jakoś miał czas, żeby odebrać mój telefon – powiedział z pretensją, zakładając ręce na piersi.
Był wściekły, czułem to.
Zamknąłem drzwi garażowe i się o nie oparłem. Wiedziałem, że tak po prostu nie pójdę do łóżka.
– Dołączył do nas dopiero nad ranem – wyjaśniłem, czując rosnącą złość w piersi. – Miał więcej czasu niż ja i Daria.
Gwałtownie wciągnął powietrze przez nos. Wyglądał, jakby się nagle najeżył ze złości.
– Ty i Daria – powiedział dziwnie z obrzydzeniem.
Ten jego komentarz jakoś jeszcze bardziej doprowadził mnie do wściekłości.
– O co ci chodzi? – zaatakowałem go, gwałtownie się prostując i robiąc od niego krok. – Chcę tylko iść spać.
– Nie podoba mi się ostatnio twoje zachowanie – powiedział poważnie.
Brzmiał jak mój ojciec. A ja nie chciałem, aby był jak mój ojciec.
– Odpieprz się ode mnie! – wrzasnąłem, znów nie wytrzymując presji, jaką tworzył Gabriel.
Chyba wybuchłem zbyt agresywnie, bo przestraszona Tatiana wychyliła się z kuchni. Nawet Gabriel był zaskoczony tą agresją, bo się troszkę cofnął, ale zaraz wrócił do swojej zimnej maski i powiedział:
CZYTASZ
Nasze Szczęście
Mystery / Thriller|Druga część "Szansa na szczęście"| Adam jest najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. A w każdym razie tak mu się wydaje. Właściwie to nie. Byłby, gdyby nie to przerażające uczucie do Gabriela, którego nie rozumie. Jeszcze nie wie, że jego uczucia...