Rozdział 26

1.2K 107 16
                                    


Spojrzałem na niego urażony. Nos mnie przez niego bolał, bo jak zwykle nie miał wahań by mnie uszczypnąć. Na pewno miałem zaczerwieniony nos.

Brutal.

– Nie patrz tak na mnie, Adam – ostrzegł surowo. – Nie zmienię zdania, musimy porozmawiać.

– Ale później mnie pocałujesz?

Drgnęły mu kąciki ust. Chyba go namówiłem.

– Obiecuję. – Cmoknął mnie w usta. – Może troszkę więcej? – dodał po dłuższym zastanowieniu.

Uśmiechnąłem się głupio. Byłem zachwycony propozycją.

– Więcej? – powtórzyłem, by rozwinął.

– O, właśnie. – Znów zasłonił mnie swoją dłonią. – O tym też musimy porozmawiać.

Zamrugałem. O czym było do rozmowy? Chce mi zrobić wykład na temat seksu? W sumie to do niego całkiem podobne. Jakby się zastanowić, lekcje w tym temacie by mi się przydały.

Spojrzałem na niego z zainteresowaniem, a on westchnął. Westchnął głęboko i pochylił się, by pocałować mnie w czoło.

– Nie patrz na mnie takim niewinnym spojrzeniem, Adaś – szepnął.

– Nie patrzę – wyszeptałem, naprawdę nie wiedząc, o czym mówi.

Spojrzał na mnie miękko, odgarniając kosmyki włosów z czoła. Kochałem sposób w jaki na mnie patrzy, w jaki dotyka. Uwielbiałem, jak był blisko mnie.

– Lubię mieć kontrolę w łóżku, Adam – wyznał powoli, jakby nie chciał mnie przestraszyć. – Dlatego to zawsze ja byłem na górze.

No może być teraz ciężko, pomyślałem, nia mając pojęcia, jak niby ma wyglądać nasze życie łóżkowe. Postanowiłem milczeć, dając mu wszystko wyjaśnić. Zresztą, co miałem powiedzieć? Nie miałem bladego pojęcia o tych tematach, jedyne czego pragnąłem to jego bliskości. Na niczym więcej mi nie zależało.

– Nie masz pojęcia co bym z tobą zrobił, gdybym mógł chodzić – szeptał, a jego głos z każdym słowem robił się coraz bardziej erotyczny. – Jezu, twoja niewinna główka nawet nie jest w stanie sobie tego wyobrazić ani pojąć.

Mówił tak, jakby był diabłem, który nie jest pewny, czy namówić mnie na grzech śmiertelny.

– Chcę spróbować – zapewniłem pewnie. – Przekonać się.

Uniósł się na rękach wysoko, jakby nagle urósł, jakbym go przekonał, ale zaraz znów padł na materac. Westchnął i położył głowę zaraz obok mojej.

Powiedzieć mu, że jego noga jest na moim kroczu?

– Nie, przestraszyłbym cię tylko i zniechęcił do późniejszego zbliżenia – powiedział z rezygnacją.

Wpatrywałem się w niego chwilę w ciszy. Aż w końcu coś mi zaświtało w moim móżdżku i zapytałem:

– Praktykowałeś BDSM?

Roześmiał się głośno. W życiu chyba bardziej się nie śmiał. Przez to jego wodne łóżko miło drgało.

– BDSM. – Westchnął przeciągle. – Kochanie jest trochę nudne, ale tak, coś w tym stylu. To co robiłem, chyba powinno do tego należeć. Ale nie lubię takiego szufladkowania.

– A co robiłeś? – zapytałem trochę naiwnie, niewinnie zaciekawiony.

Przymknął oczy i wyciągnął rękę, by czule mnie pogłaskać po policzku.

– Podaj mi definicję BDSM, Adam – rozkazał łagodnym głosem.

– Oj, no weź! – uniosłem się.

Czy on nawet teraz musi zachowywać się jak nauczyciel? Czemu on mnie pyta o definicję czegoś takiego?!

Uśmiechnął się trochę złośliwie.

– Powiedz mi, co uważasz, że to jest – szeptał mi do ucha, nieprzerwanie mnie dotykając.

– Wiązanie? – wymamrotałem, nie potrafiąc się przez niego skupić.

– Mhm – wymruczał, muskając mnie po uchu. – I? – ponaglił, jak zaczął mieszać mi się w mózgu.

– To nie tylko to? – powiedziałem słabo i idiotycznie.

– Aż mi będzie szkoda cię gorszyć – zachichotał.

– O co ci chodzi? – jeknąłem.

Dlaczego on mnie tak torturuje? Od dawna wiedziałem, że jest sadystą i złośliwcem, ale że aż takim? On naprawdę nie ma dla mnie litości?

– Nie chcę, żebyś był przestraszony. – Przejechał nosem po moim policzku i pocałował w kącik ust.

A ja leżałem jak taka sierota, całkowicie bezbronny i poddany pod jego dyktando.

– Nie jestem – zapewniłem tak, że sam sobie nie uwierzyłem.

– Choć to w pewien sposób bardzo podniecające – wyszeptał, ciągnąc mnie za włosy, tak że uniosłem trochę głowę w jego stronę.

– Podnieca cię mój strach? – zapytałem lekko zdezorientowany.

– Niesamowicie. – Uśmiechnął się dziwnie leniwie jak dla mnie drapieżnie. – I twoja niewinność – dodał. – Nie masz pojęcia, co bym z tobą zrobił.

Wpatrywałem mu się prosto w pół przymknięte oczy.

– Co? – zapytałem.

Uśmiechnął się dziwnie, jeszcze bardziej enigmatycznie.

– Na przykład – szepnął mi w usta – związałbym cię, na stojąco. – Liznął moją dolną wargę, na co chyba jeszcze bardziej się zarumieniłam. – Podwiesił na hak i dobrał się do twojego tyłka.

Poczułem panikę, jak mi to opisał. Ekscytację i panikę.

– Jak... – wysapałem słabo.

– Jak jagnię na rzeź – odpowiedział za mnie.

Zawisł nade mną. Ponownie. Chyba ta dziwna myśl bardzo go ekscytowała.

– Jagniątko, które jest całe moje, malutkie niewinne, potrafiące wymawiać tylko moje imię. – Dotknął mojego rozgrzanego policzka i spojrzał na mnie z zadowolonym uśmiechem.

– Gabriel... – jęknąłem, czując się naprawdę dziwnie.

– Dokładnie tak – szepnął, jadąc dłonią w górę mojego policzka, aż złapał mnie mocno za włosy. – Powiedz to jeszcze raz – rozkazał.

Niespecjalnie dużo myślałem, dlatego spełniłem jego prośbę, a raczej rozkaz natychmiast.

– Gabriel...

Złapał mnie mocno za włosy i szarpnął z zadowoleniem, co spowodowało łzy w moich oczach.

– Adaś – wychrypiał, muskając ustami moje, ale nie całując mnie. – Nie potrzebujesz czegoś takiego jak wolność, prawda?

– Nie – odpowiedziałem od razu, czując się bezpiecznie w klatce, którą mi stworzył.

Nie czułem się bezpiecznie na wolności, dlatego tak bardzo kochałem zamkniętą relacje z Gabrielem.

– To dobrze, bardzo dobrze – szeptał mi w usta. – Bo ze mną jej nie będziesz miał.

Od początku nie miałem, pomyślałem.

Westchnął przeciągle i puścił moje włosy, ale łzy i tak pociekły mi po policzkach.

– Jednak będę dla ciebie tak dobry, jak tylko potrafię. – Złapał moją wargę i pociągnął mocno. – Nie bój mi się stawiać granice – szepnął, znów zbliżając się do mojej dolnej wargi. – Dobrze? Bo ja ich nie ma.

I ugryzł mnie boleśnie w dolną wargę. 


Nasze SzczęścieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz