[PO POWAŻNEJ KOREKCIE]
❛ Pewien piekielnie inteligentny duet zabójców potrafił ze wszystkiego, co wpadnie mu w ręce zrobić potencjalną broń zniszczenia i zagłady. Kiedyś oboje byli jak posłuszne marionetki wykonujące rozkazy swoich przełożonych bez...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
❛BONNIE I CLYDE❜
____________________
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Eden siedziała przy barku, popijając drinki, które serwował jej Klaus. Szatyn próbował zagadywać swoją ciemnowłosą towarzyszkę, która myślami była zupełnie gdzieś indziej. Zrezygnowany mężczyzna westchnął ciężko i popił mocny trunek prosto z butelki, na co mocno się skrzywił.
— Ale kopie, chcesz? — zaproponował, wystawiając butelkę w stronę szwagierki, która wzięła naczynie z alkoholem, żeby dolać go do swojego i tak już mocnego drinka. Oddała butlę, po czym wzięła kieliszek i na raz wypiła całą jego zawartość. — Szalejesz dziewczyno, jeszcze chwilę, a wydoisz dziś więcej alkoholu niż ja przez całe życie. Nawet nie skrzywiłaś się ani razu. Jak ty jeszcze kontaktujesz? Nie wiedziałem, że francuzi mają taki mocny łeb — prychnął rozbawiony, po czym spotkał się ze znudzonym spojrzeniem nastolatki.
— To kwestia indywidualna... — wymruczała pod nosem. — Dolej — powiedziała, podsuwając zielonookiemu swój kieliszek.
— Już się robi — wzruszył ramionami i szybko napełnił naczynie alkoholem. — Bon Appetit*! — wyszczerzył się od ucha do ucha, po czym sam sobie dolał trunku i zbił się kieliszkami z brunetką, która na raz pociągnęła drinka, słysząc, jak jej szwagier mruczy z rozkoszy. — Uwielbiam to ciepło wypełniające mój brzuszek — wybełkotał, klepiąc się po owej części ciała. Spojrzał na małolatę, ale nie dostał żadnego odzewu z jej strony, co było do niej niepodobne. — Okej, Eden, co jest? — zapytał nieco poważniejszym głosem, na co dziewczyna ściągnęła razem brwi.
— A co ma się dziać? Nic się nie dzieje — prychnęła, mozolnie jeżdżąc palcem po krawędzi szklanego naczynia na wódkę.
— Jasne, a ja jestem papieżem — przewrócił oczami.
— Mam klęknąć, żeby dostać rozgrzeszenie? — mruknęła, sięgając po butelkę z trunkiem.
— Eden... — westchnął, patrząc, jak nastolatka pije z gwinta mocną substancję. — Wiesz, że ja ci nie bronię pić, ale zapijanie swoich problemów, nie jest rozwiązaniem... — powiedział, na co oboje nawiązali ze sobą kontakt wzrokowy. — Boże aż nie wierzę, że to mówię — warknął jakby obrzydzony.