𝐒𝐄𝐀𝐒𝐎𝐍 𝐎𝐍𝐄
❛DYSFUNKCYJNA RODZINA HARGREEVES❜
____________________
Chociaż wszyscy wychowywali się razem i nosili takie samo nazwisko, to widywali się tylko na ślubach i pogrzebach.
Wystarczył jeden niewinny czyn, źle dobrane słowa, żeby poróżnić rodzeństwo, które tak na dobrą sprawę miało tylko siebie. Mimo że mieli trudne dzieciństwo, to wcale nie oznaczało, że nie pielęgnowali wspomnień, które będą w stanie ogrzać ich samotne, skrzywdzone serca, kiedy przyszłoby im już nigdy siebie nie zobaczyć. Zostali rozdzieleni przez los, ścieżki przeznaczenia porozrzucały ich w zupełnie różne kierunki. Nikt nie przyznawał się, że tęskni, gdyż bardzo dobrze wiedzieli, że okazywanie jakichkolwiek uczuć wiązało się z licznymi konsekwencjami...
Teraz jednak wszyscy znowu musieli stawić czoła nowym wyzwaniom, gdyż w ich życiu pojawiła się kolejna niezwykła zagadka do rozwiązania.— Który mamy dziś dzień? — zapytał niski brunet, kładąc deskę do krojenia na stole, za którym siedziało jego rodzeństwo, po czym podszedł do blatu kuchennego, na którym spoczywała niebieskooka małolata.
Chwycił chleb tostowy zapakowany w plastikową torebkę i po drodze złapał za czerwone jabłko leżące na półmisku z innymi owocami, żeby po chwili przetrzeć je o swoją za dużą marynarkę i rzucić do ciemnowłosej nastolatki, która zręcznie złapała owoc i podziękowała mu subtelnym uśmiechem. Dziewczyna wgryzła się w jabłko i zmrużyła oczy, pocierając skronie dwoma palcami. Myśli nieustannie wirowały po jej głowie. Wciąż jeszcze dochodziła do siebie po zajściu, które miało miejsce na dziedzińcu. Chciała się skupić i przeanalizować całą sytuację, czemu nie sprzyjał fakt, że czuła na sobie wścibskie spojrzenia domowników zgromadzonych w pomieszczeniu. Najwyraźniej bardzo chcieli zaspokoić swoją potrzebę wiedzy, kim była i co ją łączyło z ich niegdyś zaginionym bratem.
CZYTASZ
𝐁𝐎𝐍𝐍𝐈𝐄 & 𝐂𝐋𝐘𝐃𝐄 the umbrella academy [1]
Fanfiction[PO POWAŻNEJ KOREKCIE] ❛ Pewien piekielnie inteligentny duet zabójców potrafił ze wszystkiego, co wpadnie mu w ręce zrobić potencjalną broń zniszczenia i zagłady. Kiedyś oboje byli jak posłuszne marionetki wykonujące rozkazy swoich przełożonych bez...