1 6 - popioły

148 20 185
                                    

Robił to kilka dni, które zlały mu się w ciąg powtarzalnych czynności. Funkcjonowanie w dzień stało się nadzwyczaj trudne, a rzężący budzik coraz to bardziej irytujący. Mimo to bywał w warsztacie, udając, że w sumie to nic się nie zmieniło, jak gdyby wcale myślami nie błądził gdzieś indziej. 

Po powrocie zazwyczaj brał zimny prysznic, jakby skóra go wiecznie paliła. Omijał odłamki potłuczonego lustra na podłodze, w którym nie zwykł się nigdy przeglądać. Nigdy nie upinał włosów. Zakrywał nimi lewą część zmęczonej buzi, chociaż i tak nie pokazywał się dalej niźli do szyi. 

Po pierwszym razie powiedział sobie, że nigdy więcej tego nie zrobi, acz było to kłamstwo kruche i beznadziejne, bo wrócił do tego już następnej nocy. 

Senju wytłumaczyła mu całą mechanikę i sposób, w jaki miał zarabiać hajs, na który jakoś specjalnie nie liczył. Za pierwszym razem faktycznie nie zebrał zbyt dużo, a przypisywał to raczej swojej przeciętności. Nie miał nic, co czyniłoby go unikatowym na tle innych sprzedających się chłopców. 

Dlatego następnego dnia kupił kilka rzeczy, które same wpadły mu w ręce; sam wtedy jeszcze nie wierzył, że faktycznie zamierza je założyć. Ale w końcu późnym wieczorem odnalazł siebie ubierającego białe cienkie podkolanówki i krótką spódniczkę w tym samym kolorze przyozdobioną delikatnym tiulem i drobnymi cekinami. Całość dopełnił cienką bluzką z prześwitującego materiału z długimi rękawami na końcu poszerzanymi, przyozdobionymi koronką i szpilkami od Koko. 

Bo niby biel to taki niewinny kolor, a choć temu, co robił, daleko było do niewinności, tak czuł się w nim nadzwyczaj komfortowo. 

Daleko mu było do wyuzdania, które reprezentował sobą na przykład Ran. Niepodobna było szukać w nim wulgarności, nawet gdy na udach zapinał szerokie paski z czarną klamrą w sercowym kształcie (to wcale nie tak, że znalazł je w sex-shopie). 

W myślach często karcił się za tak beznadziejnie zagrywki, które podbudowywały jego ego i zrujnowane poczucie własnej wartości. Ale w Internecie nikt nie wiedział. Nikt nie widział w nim kogoś, kim nie był, a jedynie obiekt seksualnych fantazji, za które dostawał coraz to większe pieniądze. 

Mimo wszystko wcale nie robił tego dla hajsu, a dla pokręconej ideologii, w którą bardziej chciał wierzyć, niźli wierzył faktycznie. Wmawiał sobie, że robi dokładnie to samo co Koko; sprzedaje swoje nagie ciało, a w myśl zasady jest popyt — jest podaż, winą obarczał się w równym stopniu co ludzi oglądających jego coraz to śmielsze zagrywki.

 Zaczynał raczej standardowo, jeśli można by tak nazwać masturbację przed nagrywającym ten akt telefonem i ludźmi spamującymi na chacie, czego by to nie chcieli zobaczyć (niektórzy byli naprawdę popierdoleni, nawet jak na odrealnienie całej tej sytuacji). Zazwyczaj zbywał nazbyt pokręcone propozycje machnięciem ręki, rzadziej faktycznie na nie przystawał, a to i tak tylko na te nieliczne. 

By spełnić jedną musiał znów iść do sklepu z zabawkami i bynajmniej nie tymi erotycznymi. Kupił wtedy największego z pluszowych misiów, przepraszając go w duchu za to, co zamierzał z nim zrobić.

Ubrał się wtedy w biel, jak zawsze — nieczęsto robił pranie, by kupować jeszcze więcej ubrań z przeznaczeniem typowo na kamerki, więc tego nie zrobił. Zawsze te same podkolanówki, spódniczka i koszulka, z której jedynie domywał ślady spermy z poprzednich dni.

Dość długo ustawiał kąt, pod którym w końcu położył telefon tak, by nie było widać zbyt wiele, a jednocześnie wystarczająco dla spragnionych widoku jego ciała osób. Nie zastanawiał się skąd w ludziach tak dziwna chęć, by zobaczyć, jak ociera się o pluszowego misia, ale uznał, że wyjebane. Po prostu to zrobi, skoro tego właśnie od niego oczekują. 

Popielniki ~ KokonuiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz