0 8 - popioły

197 24 211
                                    

Siedzieli na krawężniku przed klubem, wymieniając między sobą jednego papierosa na spółkę. Koko palił setki, a Inupi nie śmiał na to narzekać, bo dostawał za darmo kilka zaciągnięć nikotyną, a sam nieudolnie rzucał fajki od miesiąca. Przecież kilka buchów to nie grzech, prawda?

– Wierzysz w Piekło, Inupi? – usłyszał, podnosząc brwi w zaskoczeniu na tak oderwane od rzeczywistości pytanie. Seledynowe tęczówki wbił w zimny asfalt, przyciągając kolana do piersi.

– Ciężko nie wierzyć w coś, co znasz z autopsji. Coś, co widziałeś na własne oczy – zaczął, przymykając oczy przez natłok nieprzyjemnych wspomnień sprzed lat. – Tego się nie zapomina.

– Ma sens – pokiwał machinalnie głową na boki, a kolczyk w uchu lekko mu się zakołysał. Wziął bucha.

– Dlaczego zapytałeś?

– Sam nie wiem – przyznał, zawieszając nieruchomy wzrok na opadającym żarzącym się popiele z papierosa. – Czasami czuję, jakbym był właśnie w Piekle – mruknął niechętnie, z westchnieniem na popękanych ustach. – A ty? Wyszedłeś już z niego?

– Ono ze mnie nie. – Przyjął podanego sobie szluga i ujął go między dwa palce, myślami błądząc daleko poza granice czasu i miejsca. – Zmieńmy temat – poprosił, wsuwając fajkę między rozchylone wargi i zaciągnął szczelniej poły czarnego płaszcza.

– Przepraszam. – Uniósł oczy ku górze, ale niebo było równie bezgwiezdne co pustka w jego oczach. – Myślałeś o mnie? Przez te osiem lat?

– Myślałem.

– O czym? – podchwycił, spoglądając nań kątem oka, choć ten twarz miał przesłoniętą kurtyną haftowanych białym złotem włosów. Widział tylko czubek jego nosa i nadpalonego papierosa wystającego spomiędzy warg.

– O wszystkim – odparł zdawkowo, zaciągając się nikotyną, aż dopóki dymu nie uczuł głęboko w płucach. – Co robisz, jak ci się życie ułożyło... – zawahał się na uderzenie serca, a słowa cisnące mu się na spierzchnięte usta zapiekły w gardło. – Czy nadal żałujesz.

– Aha... – rzucił obojętnie, czując bolesne ukłucie w sercu i ścisk w żołądku. Założył na głowę kaptur swojej dresowej bluzy, jak gdyby w jakiś pokręcony sposób miałoby to pomóc w odcięciu się od tych parzących w skórę emocji. – Ja też myślałem. Czasami.

– O niej? – zapytał i oddał mu papierosa, wypuszczając duży kłąb dymu z płonących płuc. Kątem oka zauważył, że chłopak przytaknął, ale udawał, że wcale tego nie widział. – Nie musisz odpowiadać – powiedział, zduszając w sobie fakt, że ten właśnie to zrobił, tak jak niejednokrotnie zduszał krzyk w poduszce, gdy śniły mu się koszmary. – Naucz mnie chodzić w szpilach.

– Co? – Zmarszczył cienkie brwi i odwrócił się w jego stronę, choć nadal widział tylko zaczerwieniony od zimna nos i kurtynę jasnych włosów. – Skąd ci się to wzięło? – zawiesił głos, usta miał uchylone, a szlug między palcami żarzył się samoistnie. – Nie mów, że chcesz robić w stripie.

– Tego nie powiedziałem. – Wzruszył ramionami i przycisnął glany mocniej do asfaltu, przez co zaszurał piachem pod podeszwami. – Nieważne, zapomnij. To było głupie.

– Nie myślę tak – zaoponował, mimowolnie wyciągając rękę w jego stronę. Założył mu kilka kosmyków za ucho, resztę odgarniając na ramię, odsłaniając szpetną bliznę. – Chcę tylko znać powód.

– Nie wszystko musi jakiś mieć – odpowiedział powoli, lekko mrużąc powieki przez dotyk jego zimnych palców na swojej buzi.

– Zrobię to, jeśli nie chcesz być przez to bardziej kobiecy – rzucił w przestrzeń, naraz przypominając sobie o fajce między palcami. Przystawił ją sobie do ust i zaciągnął się nikotyną, oczu nie spuszczając z jego odsłoniętej buzi.

Popielniki ~ KokonuiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz