1

1.1K 41 27
                                    

— GRETA —

Pokręciłam głową i przygryzłam dolną wargę, żeby nie powiedzieć za dużo.

Troska rodziców była dla mnie zrozumiała, ale nie musieli znowu wałkować tego samego tematu i powtarzać się trzeci raz w ciągu jakichś dziesięciu minut. Przez całą drogę do Madison Square Garden mówili mi, żebym uważała na siebie i trzymała portfel z dokumentami oraz telefon przy sobie. Matka nawet pokazała mi jak ukryć gaz pieprzowy w staniku (którego nie założyłam, więc gaz schowałam w torebce) przed ochroną, aby nie znaleźli go, bo jak twierdziła, może przydać się w każdej chwili. I z tym się zgadzałam, co nie zmieniało faktu, że koncert jeszcze się nie rozpoczął, a ja już byłam zmęczona ich gadaniem.

To będzie długa noc.

— Zadzwoń do mnie albo do matki jak tylko skończy się koncert — powiedział ojciec. — Jesteś pewna, że nie wiesz, do której będzie grać?

— Och, poczekaj... — Uniosłam palec wskazujący i wyciągnęłam komórkę z kieszeni. — Pozwól, że napiszę do niego i zapytam go o to, a on na pewno mi odpisze — sarknęłam. — Bo przecież Harry Edward Styles nie ma nic lepszego do roboty, więc z pewnością znajdzie dla mnie chwilkę, bo moi rodzice chcą wiedzieć, ile czasu mają na numerek gdzieś w pobliżu.

— Gretchen! — wrzasnęła matka.

Zaśmiałam się pod nosem i schowałam telefon. Używała mojego pełnego imienia, co oznaczało tylko jedno. Podniosłam jej ciśnienie.

— Oj, mamo — jęknęłam. — Przecież byliście tyle razy na koncertach i wiecie, że występ może się opóźnić, przez co się przedłuży. — Wywróciłam oczami. — A poza tym mogę wrócić sama albo zadzwonię do Ambrose'a i mnie odwiezie. I tak mieszka w okolicy, więc...

— Od kolegów Chase'a trzymaj się z dala, młoda damo — rzekł ojciec, łapiąc ze mną kontakt wzrokowy w lusterku wstecznym. Patrzył tak przez chwilę, po czym prychnął i roześmiał się. Ja także się uśmiechnęłam, bo to było oczywiste, że moje zainteresowanie względem kolegów brata nie istniało. — Ale poważnie — dodał po chwili. — Przyjedziemy po ciebie. Po prostu daj nam znać jak rozpocznie się ostatnia piosenka i nie wychodź z hali, dopóki ci nie napiszemy, że jesteśmy na miejscu.

Westchnęłam i skinęłam głową, bo wiedziałam, że z nimi nie wygram. Byliby dużo spokojniejsi, gdyby mój brat przyjechał ze mną, ale w ostatniej chwili jego dziewczyna zadzwoniła, mówiąc, że się rozchorowała, więc to do niej pojechał, a ja zostałam skazana na siebie.

No cóż... Mówi się trudno i płynie się dalej.

— Dam wam znać — obiecałam i ucałowałam rodziców w policzki. — Na razie. Kocham was.

— My ciebie też — odpowiedzieli jednocześnie.

— Baw się dobrze — dodała matka.

Oj, gdyby tylko wiedzieli...

— Taki mam zamiar. — Posłałam im uśmiech i wyszłam z samochodu.

Przeszłam kawałek spacerkiem i znalazłam się przy Madison Square Garden, a konkretnie to odnalazłam kolejkę, która zdawała się nie kończyć. Zajęłam miejsce za jakąś blondynką w błękitnym garniturze i sprawdziłam godzinę na zegarku. Dotarłam dobre pięćdziesiąt minut przed czasem, ale chyba nie do końca to przewidziałam. Początkowo miał być ze mną Chase i wtedy mogłabym z kimś porozmawiać w trakcie oczekiwania na koncert, ale obecnie sytuacja prezentowała się nieco inaczej. Zostałam sama jak palec i nie wiedziałam, co ze sobą zrobić.

Nie znosiłam takich chwil, w których nie potrafiłam się odnaleźć i czułam się taka... zagubiona. Mogłabym zacisnąć zęby i przejrzeć media społecznościowe dla zabicia nudy, ale mój telefon nie był w pełni naładowany, więc musiałam oszczędzać baterię, jeżeli chciałam nagrać kilka filmików z występu Harry'ego. Poznanie kogoś nowego nie stanowiło dużego problemu, ale z jakiegoś powodu sprawiało mi to trudność. Nie chciałam nikomu się narzucać i przyczepiać na siłę.

Girls Like GirlsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz