Przestań zajmować się moim życiem bo może się okazać tak inetesujące że rozczarujesz się swoim.
-ja się nie nadaje. Weźcie inną osobę która się niczego nie boi i jest lepsza odemnie...-powiedziałam po chwili przerwy.
-nie ma lepszej osoby niż ty.-powiedział Lou wyraźnie strapiony tą sytuacją. Nagle wszystko zaczeło się ruszać. Zaklęcie przestało działać.
-o czym gadacie??? -usłyszałam piskliwy i od pewnego czasu znuenawidzony głos Andrei ktora się kochała w Harryn i tam gdzie my była też ona.
-napewno nie o tym co by cię zainteresowało-burknęłam i nagle poczułam czyjąć dłoń na mojej talii. To ręka Harrego. Przysunął mnie do siebie.
-nie mówiła do ciebie więc...-urwała zdanie gdy zobaczyła że Harry mnie obejmuje.-słyszałam że ci matka zmarła. Mogą cię oddać do sierocińca. Może było by lepiej dla wszystkich.
-wiesz...nie powinnaś się wtrącać w moje życie bo zabraknie ci czasu na swoje. A twoje jest chyba ciekawsze od mojego nieprawdaż?-powiedziałam ciszej niż na początku.
Ona tylko przewrociła oczami i odeszła.
-no nareszcie poszła-powiedział Niall.
-harry możesz ją już pyścić. Teraz ja chce ją potrzymać-zarzartował Lou.
-nie. Tak mi wygodnie.-odparł Harry pp czym wszyscy zaczeliśmy się śmiać