Nie ma ludzi złych i dobrych. Mamy w sobie tyle samo dobra co zła.
-co masz na myśli-powiedziałam po chwili milczenia.
-chodź ze mną a wszystkiego się dowiesz-odparła patrząc mi głębiej w oczy i wyciągając do mnie ręke. Na jej bladej twarzy pojawił się lekki prawie niedostrzeżalny uśmiech.
Złapałam jej ręke która pociągnęła mnie lekko w swoją stronę i znalazłam się po drugiej stronie lustra. Było tam dość dziwnie. Na ścianach wisiały trupy a obok nich narządy zbrodni ociekające krwią.
-więc...nie byłam normalnym śmiertelnikiem. Tak jak twoja mama. Byłyśmy czarodziejkami. Nasi rodzice byli mugolami. Zdziwili się gdy przyszły do nas listy z Ministerswa Magii. Trzymałyśmy się razem dopóki nie trafiłyśmy do innych domów. Wtedy zaczęłyśmy rywalizować aż się pokłóciłyśmy na dobre. Ona mnie wydziedziczyła a ja przeszłam na ciemną stronę mocy czyli do Voldemorta. Tam znalazł mnie Jeff a dalej już chyba wiesz co było...-mówiła ze spuszczonął głową co jakiś czas ocierając łzy. - Eliso nie wiesz jak bardzo chciała bym cofnąć czas aby wszystko naprawić.
- ty...ty nie jesteś zła. On cię tu więzi. Czemu nue uciekniesz...
-nie chce cię narażać. Wiem że tylko ty możesz nas uratować z tego mniejsca.
-nas?
-mnie i twoją mamę. Ona wciąż żyje Eliso...