Te słowa zawisły w powietrzu... Lecz nie udało się uniknąć konsekwencji wypowiedzianych słów...
-Draconie Luciuszu Malfoy! Masz pięć sekund by się poprawić, albo inaczej sobie porozmawiamy... A ty Luciuszu się tłumacz! Snape nie przeklina... Szybko!
-Tata... To tata mnie nauczył takich słów! Powiedział mi jeszcze wiele innych, którymi mógłbym obrażać Gryfonów! Harry'ego też nauczył!
Narcyza spojrzała zimnym wzrokiem na męża przekręcając swoją głowę w wręcz nienaturalny wygląd... Była przerażająca... Jej oczy dragały przez powstrzymywać furię.
-Kochanie~ Czy aż tak ci życie niemiłe?~ Spokojnie... Zaraz mogę ci pomóc je skrócić...-Ale Cyziu...
-Nie Cyziuj mi tutaj, bo ci jaja utnę! A teraz kochanie... Popraw się i zadaj ponownie pytanie...
Draco przełknąć głośno ślinę... Patrzył jak jego ojciec podczas wypowiedzi matki instynktownie łapie się za krocze by choć trochę je zasłonić.
-Szanowna Mamo, tato, panie Snape. Chciałbym się spytać, czy mógłby mi ktoś przedstawić naszego drogiego gościa. Gdyż jeszcze nigdy go nie spotkałem...
-Prawidłowo... A ty Luciuszu nawet nie uciekaj... Nic ci to nie da... A więc tak... To jest Harry... Twój brat...
W całym pomieszczeniu trwała głucha cisza.
-COOOO?! ALE... COOO?!
-To jest Harry tylko zawsze używał specjalnego eliksiru mającego zmienić mu wygląd by nikt nie sugerował, że jest przybłędą... Tak wygląda naprawdę... I zdecydował, że tak chce zostać...
-Wow... Wygląda... Zajebi... Eeee... Świetnie!
-Luciuszu! Dobrze... To na chwilę was zostawię bo muszę dorwać tą tchórzofretkę...
Skinęła do nich głową mając miły a zarazem przerażający uśmiech... I chwilę potem wybiegła, lecz już po chwili było słychać głuchy odgłos zrzuconych butów...
-No... I teraz mama ma +10 do assasyna... Hahaha
-Ty się lepiej nie śmiej... Przypomnę ci, że tobie też się dostanie za przekleństwo... Więc lepiej się ewakuuj póki jest zajęta...
-Dzięki za radę... Jeju... Chwilę będę musiał się przyzwyczaić do twojego wyglądu...
-Dasz radę... A teraz biegnij... Szybko... Bo nie wiadomo czy już ojca nie dorwała...-Spokojnie... Jakby dorwała Lucjusza już byście słyszeli wysokie wrzask, które ranią bębenki uszne... Ale doprawdy... Czy Luciusz był na tyle głupi, by was tego uczyć?
-Nauczył tylko kilka... Resztę ten idiota w sklepie podłapał... Załapał też by nigdy nie ufać menelom...
-Oj spadaj...-Luciuszu... ~ Gdzie jesteś~?!
-Dobrze ci radzę Draco... Bierz nogi za pas...
Malfoy spojrzał tylko smutnym wzrokiem na brata, zasalutował mu... I spierdzielił tajnym wyjściem...
-Hahaha... Przepraszam za moją rodzinę panie Snape... Wszystko by było normalnie gdyby nie to przekleństwo... I mój nowy wygląd... Zdecydowanie inaczej... A jeżeli mógłbym spytać... Jak jest w Hogwarcie?
-Są cztery domy... Przez tiarę zostaniesz przydzielony do jednego z domów, a potem poznasz opiekuna... Tymi domami jest Slytherin jestem akurat jego opiekunem, Gryffindor czyli banda idiotów przyjaciół będąca pod opieką McGonagall nauczycielki transmutacji. Ravenclav czyli dom osób pragnących wiedzy, są inteligentni... Ale często tylko w teorii... Opiekuje się nimi Filius Flitwick... I ostatni dom bardzo "miłych i przyjacielskich" osób czyli Hufflepuf pod opieką profesor Pamony Sprout. Potem uczysz się i zdobywasz bądź tracisz punkty, które zauważą o zwycięzcy pucharu domów.
-Nie opowiedział pan zbytnio o Slytherinie... Jacy oni są?
Severus celowo pominął ten fragment, gdyż ten dzieciak zapewne tak jak jego rodzice trafi do Gryffindoru... Lub może ewentualnie Hufflepuffu...
-Członków domu Slytherin cechuje przebiegłością, wielkimi ambijkami, przywódczością oraz zaradnością... Wiele silnych czarnoskiężników wywodzi się z tego domu... Dlatego jest też niezbyt lubiany...
-Nie rozumiem tego... Znaczy wiem... Mroczna przeszłość, ale po co od razu wrzucać wszystkich do jednego wora...
-To są ludzie... Oni potrafią wszystko zrzucić na innych byleby tylko uspokoić swoje sumienie...
Rozmowa zapewne trwałaby dalej gdyby właśnie nie weszła do pomieszczenia z sadystycznym uśmiechem mówiąc, że jest już obiad i chciałaby, by Severus też z nimi zjadł.
Obiad przebiegał spokojnie... Oprócz tego, że Harry co chwilę powstrzymywał się przed śmiechem... Mianowicie śmieszyła go ich kara...
-Doprawdy tato... Bardzo ci pasuje fioletowy kolor włosów... Draco tobie też pasuje ten neonowy róż z zielonym... Nie sądzi pan? Panie Snape.
-Oczywiście, że też tak uważam. Wcale nie rzucają się w oczy. Wedlug mnie mogłyby zostać na stałe... Nie sądzisz Narcyzo?
-Świetny pomysł! Dajcie mi tylko minutkę... Muszę iść po różdżkę...
Kiedy tylko Narcyza opuściła pokój oboje kolorowowłosych wstała i patrząc smutnym wzrokiem na nich uciekła w popłochu.
-och... Widzę, że nie są głodni... No cóż... Dokładki? Nie? No dobrze... Zgredku... Czy mógłbyś ukroić placka? Zrobiłam cytrynową tartę i chciałabym nią poczęstować gości... (Cytrynowa tarta nie tylko nawiązuje do opowiadania pod tym tytułem, ale również do tego, że mam na nią cholernego smaka...)
-Zgredek już zaraz przyniesie panom placka!
I zniknął po pstryknięciu palców.
⊰𖥔⊱
-Dziękuję za obiad. Mam nadzieję, że jutro się jeszcze spotkamy. Dobranoc.
-Dowidzenia Severusie. Chłopcy! Pożegnajcie się.
-Dowidzenia panie Snape!Kiedy Draco zawracał do domu Harry wybiegł i przytulił się do czarnowłosego w płaszczu.
-Dziękuję za eliksir, który pan dla mnie robił. Mam nadzieję, że trafię do Slytherinu i będę mógł częściej z panem rozmawiać.
Snape stał zszokowany. Nie był przyzwyczajony do takiej bliskości.
-Harry! Zaraz się rozchorujesz! Wracaj do domu!
-Dowidzenia panie Snape!-To było ostatnie co powiedział zielono oki zanim nie został wciągnięty do domu.Dla Severusa i tak to było zaskoczenie. Jeszcze nigdy nikt się do niego nie przytulił tak jak ten dzieciak. Nawet Lily nie była zbyt chętna by się do niego przytulać. A jej syn... Zdecydowanie wrócił w o wiele lepszym nastroju do Hogwartu.
⊰𖥔⊱
I tak oto kończymy ten rozdział... Chwilę go pisałam... Mam nadzieję, że się podoba i przyprawiła was choć chwilę o rozbawienie...
😘
Do następnego!
![](https://img.wattpad.com/cover/314413905-288-k24081.jpg)
CZYTASZ
Harry Malfoy-Snape...
FanfictionCo gdyby Harry Potter nie dostał blizny? Co gdyby całe "oznaczenie" byłoby skryte w jego duszy i oczach? Co gdyby Dursley'owie nie przyjęliby dziecka i zostawili pod opuszczonym zakładem pracy? Co gdyby małego chłopca zawiniętego w przemoczony koc z...