Na początek kilka informacji:
-Książka już została całkowicie zaplanowana (koniec z brakiem planowania)
-Rozdziały mogą nie pojawiać się systematycznie bo nie jestem wybitna w pisaniu na telefonie, ale plan przyśpieszy pracę gdyż odznaczam co już zrobiłam, a co nie
To tyle. Cieszcie się kolejnym rozdziałem<<+>>
Harry przyszedł na zajęcia chwilę przed czasem i po szybkiej rozmowie już znajdował się w komnatach opiekuna. Zajął miejsce przy kominku oczekując nauczyciela.
Snape w tym czasie miał ochotę kogoś rozszarpać, wiedział, że zgodził się na ten układ dla zaklęcia, które może przyśpieszyć jego warzenie, ale wkurzało go jak się sprzedał. Wyszedł z sypialni z zamiarem napicia się ognistej przed przybyciem chłopaka, ale dość szybko zauważył swojego oprawcę na jego sofie. Zrezygnowany nacisnął nasadę nosa i usiadł przed uczniem.
-Malfoy, jeżeli dalej będziesz wchodzić do moich komnat bez mojej zgody to wlepię ci szlaban do końca szkoły!
-Dobrze panie Snape, czy jest pan gotowy przejść do konkretów?
-Zanim zaczniemy ćwiczenie eliksirów, zaklęcie.
-Jaką mam pewność, że nie zrezygnuje pan z umowy gdy nauczy się pan zaklęcia?
-Żadną.
-Cudownie! W takim razie żądam magicznej umowy.
-Pot..! Znaczy się MALFOY. Nie wiesz chyba czego żądasz.
-Wiem, jeżeli złamie pan umowę umrze pan. Czyż dla życia nie jest w stanie pan się poświęcić trzy razy w tygodniu? Jest pan podwójnym szpiegiem... Dużo pan ryzykuje, lepiej korzystać z każdej chwili, by ważyć eliksiry mogące odegnać śmierć, nie uważa Pan? Panie Snape.
Chytry uśmiech okalał oblicze Harry'ego, który w tym momencie wyglądał na o wiele starszego. Rzucenie zaklęcia nie trwało długo, w ten sposób obydwoje stali się sobie równi.<<+>>
-Harry... Harry. HARRY!
Draco Malfoy stał nad łóżkiem brata próbując obudzić śpiącego, wreszcie nie wytrzymał i przywalił mu solidnego policzka.
-No wreszcie się śpiąca królewna raczyła obudzić. Ile cię można budzić?
-Wakacje są...
-A wiesz kto przyjeżdża? Oczywiście, że nie. Twój ukochany profesor Snape.
-Snape przyjeżdża?!
Blondyn tylko pokręcił głową patrząc na to jak brat szybko się zbiera by przyrządzić laboratorium, według niego było to zbyt wiele. Rozumiał, że obaj starali się zrobić jakiś tam ważny eliksir z notatek Salazara, ale na gacie Merlina! On się zbierał jakby został z kochanką w łóżku przyłapany! Załamany zostawił bruneta i zszedł na dół. Harry zaś z kolei starał się ogarnąć to coś czym można nazwać jego włosy, mianowicie wyglądał niczym wiedźma z mugolskich kreskówek. Kiedy już uporał się z rozczesaniem związał je w luźnego warkocza białą wstążką. Stanął przed szafą i z przerażeniem patrzył na swoją szafę, nie mógł w niej znaleźć nic dobrego do założenia, a trzeba przyznać, że mała nie była.Kiedy stał ledwo ubrany w czarne spodnie i białą koszulę rozległo się pukanie. Najmłodszy Malfoy zbiegł szybko na dół, brat z rodzicami byli w ich posesji w Francji, mieli oni się spotkać z dalszymi znajomymi taty, dawało to idealną możliwość do spokojnego dyskutowania o eliksirach.
Kiedy otworzył drzwi zauważył Severusa w czarnych spodniach i tej jego niecodziennej koszuli podchodzącej z bordowego do czarnego odcieniu.
-Profesor Snape. Dobrze pana widzieć. Napije się pan czegoś?
-Kawy. I nie mów do mnie profesorze, skończyłem uczyć już po odejściu waszego rocznika.
-Uznał pan, że inne roczniki będą zbyt głupie?
-Nie, wystarczyło, że omal nie osiwiałem przez wasz, chyba nie muszę przypominać o twoich jakże...interesujących potyczkach z panem Weasley'em.
-Weasley... W szczególności Ronald... Okropny człowiek spiknął się z niejaką Lavender, również okropna, szczerze wskoczy każdemu kto ma kasę i jest znany.
-A skąd niby to wiesz? Malfoy.
-Bo ta lafirynda mi też próbowała... Nawet poprawnie nie potrafiła uwarzyć eliksiru miłosnego! Okropna jest...Severus tylko zmrużył oczy na wspomnienie tego beztalencia z domu Minerwy, dosłownie nie miała talentu do eliksirów i to nawet Ronald ją przewyższał. Ale wzmianka o eliksirze go zaskoczyła.
-Jak tłumaczenie notatek?
-Znalazłem coś co się panu spodoba. –Brew Severusa podjechała do góry dając znać, że były Potter ma kontynuować-Przetłumaczyłem przepis na eliksir, który pozwala człowiekowi zobaczyć najbardziej skryte pragnienia!
-Najbardziej skryte?
-No... Takie o których nawet sami możemy nie wiedzieć, jednak pisało, że za pierwszym razem może być to niewyraźne i dopiero kilkakrotne zażycie ukazuje pełne pragnienie, dzięki temu możemy się częściowo na to przygotowywać i w każdej chwili zrezygnować!
-I jakie to ma mieć zastosowanie?
-Jeżeli przebrniemy przez cały etap pragnienia, możemy przejść do etapu zrozumienia magii, bo będzie się pokazywać, ale subtelnie, a potem dokładnie będzie widoczna, ale trzeba będzie do niej sięgnąć. Co prawda niby tylko niektórym się to uda...-Wymowny wzrok zasugerował, by Harry kontynuował-Ale niech pan sobie to wyobrazi. Zrozumienie magii... Można poznać przeszłość. Wszystkie te eliksiry co zaginęły na samym początku! Te wszystkie składniki!Krótkie spojrzenie na młodzieńca dało do zrozumienia, że Harry zachowuje się jak w obłędzie, Severus czuł rosnące podniecenie możliwością odkrycia tak wielu sekretów wszechświata, ale obawiał się tego co zobaczy jako jego pragnienie, zaś Malfoy? Wielkie oczy, urywany oddech, ręce zaciśnięte na kolanach przyciśniętych do klatki piersiowej i ten rumieniec zachwytu. Severus odpędził myśl o tym, iż chłopiec wygląda kusząco w momencie się jej pojawienia.
-Masz to przetłumaczone?
-Tak. Możemy iść spróbować? Błagam...-Te ostatnie słowa przypomniały Severusowi przeszłość, tak często był błagany by czegoś nie robił, by przestał, było to mówione w amoku, w bólu, a teraz błaganie by coś zrobił, to było... Inne. Poszedł więc za młodzieńcem w stronę laboratorium zajął soje stanowisko i chwilę potem została wciśnięta w jego dłonie kartka z przetłumaczonym przepisem. Kilka dni warzenia, wybornie, to znaczy, że musi zostać tutaj, aż do zakończenia procesu warzenia i testów.-A gdzie Luciusz?
-W Francji, tak samo jak reszta, wyjechali do jakiegoś tam znajomego taty... Więc mamy spokojnie całą posiadłość na ten czas, nikt nie będzie zawracał głowy podczas warzenia. Fiukać mają co dzień rano po śniadaniu. Choć i tak to będzie po to, żeby zobaczyć, że jeszcze nikogo nie zabiłem tymi eliksirami.Severus po uzyskaniu tej odpowiedzi wlał wodę do kociołka i zaczął kroić korzenie waleriany. Stał tutaj robiąc eliksir wolny od bachorów w spokojnej okolicy z tylko jedną osobą-synem jego byłego wroga, a teraz synem jego przyjaciela. Spojrzał kątem oka, jak Harry korzystając z oryginalnej wersji szykuje drugą część. Eliksir był początkowo warzony w dwóch osobnych częściach, potem łączony i ostatecznie rozdzielany na trzy części by dodać składniki i je po kilku dniach połączyć. Powoduje to, że jest to bardzo ciężkie do opanowania dla jednego warzyciela, co sprawia, ze jest to jeden z najcięższych eliksirów. Spojrzał ponownie na młodzieńca obok, to z nim miał spędzić najbliższe dni, zaskakujące jak dobrze wyglądał po tym jak ukończył szkołę. -Nie stop! To twój były uczeń nie możesz!- zbeształ sam siebie w myślach i skupił się na z powrotem na składnikach.
<<+>>
Oto kolejny rozdział o ponad 1000 słów. Wesołych wakacji tym co mają!
CZYTASZ
Harry Malfoy-Snape...
FanfictionCo gdyby Harry Potter nie dostał blizny? Co gdyby całe "oznaczenie" byłoby skryte w jego duszy i oczach? Co gdyby Dursley'owie nie przyjęliby dziecka i zostawili pod opuszczonym zakładem pracy? Co gdyby małego chłopca zawiniętego w przemoczony koc z...