"Tam gdzie mieszka kosmiczny kocur" - @Gruszel

96 4 2
                                    

Autor - gruszel

Recenzent - Miss_Click


"Tam, gdzie mieszka kosmiczny kocur" to wspaniały, niekonwencjonalny one-shot autorstwa gruszel , który zaskoczył mnie swoją oryginalnością. Już na pierwszy rzut oka czytelnika przyciąga niebanalna okładka. Wydaje się prosta - ot, kot i gwiazdy w tle, czyli elementy nawiązujące do tytułu i opisu. A jednak, zwierzę wygląda jak z innego świata, a im dłużej się w nie wpatruję, tym więcej emocji wywołuje - zarówno ciekawość, oczarowanie, jak i zaniepokojenie. Czcionka i kolor tytułu zostały dobrze dobrane i pasują do tła. Podejrzewam, że okładka została zrobiona samodzielnie, ewentualnie jakiś konkretny obrazek został gruntownie, pomysłowo przerobiony w jakimś dobrym edytorze. Nie wygląda, jakby była zrobiona z naprędce przerobionych "zdjeć z neta" - plus dla autora.

Opis jest krótki i wydaje się nieco chaotyczny - z czym świetnie wpasowuje się w klimat opowiadania. Absolutnie mistrzowsko, genialnie przedstawia głównego bohatera - jego szaleństwo i determinację - a to wszystko za pomocą trzech zdań! Niestety mam jednak kilka zastrzeżeń - luźna, krótka forma spodobała mi się i jak najbardziej pasuje do one-shotu, jednak wydaje mi się odrobinkę zbyt. Oprócz tego, mam wrażenie, że drugie zdanie można by troszeczkę rozbudować. "Za wszelką cenę dostać się na Marsa, jeszcze raz zobaczyć Kocura." - brzmi oryginalnie. Odnoszę wrażenie, że takie bezceremonialne wymienienie obu części planu nie brzmi najlepiej (choć spójnik "aby" załatwiłby sprawę). Po przeczytaniu dzieła nie pasuje mi też delikatne zrównoważenie obu celów. W końcu dotarcie na Marsa miało być "tylko" środkiem, sposobem na spotkanie z kocurem. To jednak jedynie delikatne wskazówki - jestem po prostu bardzo wybredna, jeśli chodzi o opisy.

One-shot jest dosyć długi, jednak nie na tyle, by długość jednej części zaczęła nużyć, jak to się czasem zdarza czytelnikom. Czyta się go bardzo przyjemnie i szybko - odbiorca zostaje pochłonięty przez przyspieszającą akcję. Efekt ten po części spowodowany jest dużą ilością akapitów blokowych. Takie przerwy występują w bardzo wielu miejscach i pełnią zasadniczo trzy funkcje: tworzą zabawny kontrast, oddzielając poważne sytuacje od, przykładowo, podgryzających się rybek w akwarium, pomagają zrozumieć konkretne wątki i myśli i upłynniają czytanie tekstu. Niestety, odnoszę jednak wrażenie, że czasem pojawiają się zbyt często i tworzą wręcz nienaturalną dziurę. Nie jest to oczywiście nagminne - zazwyczaj nie zakłóca czytania, a jeśli już, to bardzo sporadycznie i w niewielkim stopniu. Aby zniwelować ten problem, polecam czytać wydzielone fragmenty i spróbować "połączyć" sąsiadujące ze sobą zdania określonych akapitów. Jeśli po takim zestawieniu ich temat i przekaz pasują do siebie, najlepiej zrezygnować z przerwy.
_____________________________

Pod względem poprawności ortograficznej, tekst jest dopracowany. Dialogi są zapisane poprawnie, nie zauważyłam też podwójnych spacji. Nie znalazłam prawie żadnych błędów, które zakłócałyby spokojne czytanie. Jeśli, oprócz akapitów, miałabym się do czegoś doczepić, to do ilości przecinków: czasem jest ich zbyt dużo, a w niektórych zdaniach złożonych zabrakło mi spójników (szczególnie "i"). Sporadycznie dostrzegłam też problem z mieszaniem czasu - kiedy narrator opisuje, jak ktoś poszedł, spojrzał, zrobił, zobaczył itd., określenie "teraz" lub "jest" niezbyt pasuje.

Stylistyka bardzo przypadła mi do gustu. Najbardziej urzekło mnie pierwsze spotkanie młodego Dawida z Kocurem - opis pobudza wyobraźnię i jest po prostu piękny. Uwagę zwraca też opis tajemniczej postaci (chyba mogę użyć określenia kosmita?) na Fobosie. Tekst czyta się lekko i przyjemnie - świetnie oddaje atmosferę dziwaczności, burzę uczuć głównego bohatera, a zastosowany kontrast pomiędzy pompatycznymi wyobrażeniami Kocura, a jego nieco komicznymi kwestiami - czytanie jak zwierzak, którego "sierść świeciła niczym obsypana brokatem, [...], ogon, długi jak całe ciało, wyglądał niczym część spadającej gwiazdy, błyszcząc karmazynem, lazurem, burgundem [...] wyglądał jakby egzystował jakby był zupełnie płaski, jakby egzystował jedynie w dwóch wymiarach, by potem zafalować i przejść do trzech" nagle "przeciągnął się na wygodnym kartonie po leżance i dokończył drinka z kocimiętką" pomimo tego, że przytoczone sceny znajdują się w zupełnie odmiennych partiach tekstu, potęgują komiczne wyobrażenie drugiej sceny - w wyobraźni czytelnika pozostało bowiem wrażenie z pierwszego opisu. W ogóle niesamowicie spodobało mi się przedstawienie Kocura - pomimo jego całej niesmowitości, w przedstawieniach tech niezwykłej postaci pojawiają się typowo "kocie" elementy, jak na przykład przeciągnięcie się.

RecenzowniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz