"Beztroskie dni oślepiły nas" - @Susumemy

186 5 37
                                    

Recenzent - Miss_Click 

Autor - Susumemy 



"Beztroskie dni oślepiły nas" to przepiękne, nasycone emocjami fanfiction z uniwersum Attack On Titan. Za okładkę posłużyła grafika przedstawiająca parkę głównych bohaterów. W trosce o prawa autorskie, pod opisem autorka zamieściła (działający!) link do źródła tego fanarta. Okładka jest bardzo eteryczna i po prostu śliczna; napisy pasują do tła, a całość jest zrównoważona i idealnie współgra. Nie jest więc pracą własną, ale pod względem estetycznym nie mam jej nic do zarzucenia - wręcz mnie zauroczyła.

W tytule i opisie zamieszczony jest zapis, dzięki któremu wiemy, że książka będzie zawierała historię miłosną jednego z bohaterów anime - Levaia Ackermana. Prawdę mówiąc, opis nie zawiera żadnych szczegółów dotyczących fabuły, jedynie informuje czytelnika, co znajdzie w środku, a raczej, jakie motywy i cele względem opowiadania przyświecają twórcy. Gdyby to był jakikolwiek inny gatunek, na pewno skrytykowałabym taki zabieg, jednak specyfika fanfiction diametralnie zmienia sytuację. Fani przeszukują internet w celu znalezienia opowiadań o ulubionym bohaterze lub shipie, więc zbudowany w ten sposób opis z pewnością ich zachęci. Z drugiej strony, autorka całkowicie zamknęła się na czytelników spoza fandomu - często zdarza się, że ktoś, zachęcony okładką i właśnie opisem sięga po lekturę nawet jeśli nie ma zielonego pojęcia o "oryginalnym" dziele. Taka osoba z pewnością nie zrozumie wszystkiego, jednak jeśli twórca z umiarem operuje ilością bohaterów i wydarzeń, jest w stanie przełknąć delikatne zagubienie i cieszyć się lekturą. Wymaga to jednak pewnych wyrzeczeń ze strony autora i nie każdy chce się ograniczać. To od twórcy zależy, do jakiej grupy odbiorczej przystosuje swój tekst i nie zamierzam tego krytykować, choć w opisie zabrakło mi jakiegoś szczegółu, dokładniejszego zarysu historii.

Tekst czyta się bardzo gładko i przyjemnie. Został podzielony na akapity blokowe, a kolejne fragmenty są przejrzyście oddzielone wyśrodkowanymi asteryksami (tzw. gwiazdki). Z początku nieco pomieszała mi w głowie kolejność rozdziałów. Opowiadanie w rzeczywistości składa się bowiem z dwóch historii, które wzajemnie się przenikają - w końcu pierwsza z nich dotyczy głównego bohatera. Możnaby się pogubić, jednak autorka zadbała o to, by czytelnik wiedział, co robić. Poświęciła jeden "rozdział" na wstęp, w którym dokładnie, niemal idiotoodpornie wyjaśnia, co i jak; podaje czas akcji, okoliczności, zakres zmian względem serialu anime. Można powiedzieć, że "dopowiada" wcześniejszy opis. Bez wskazówek absolutnie bym się pogubiła - niby odróżnienie części głównej od pobocznej cyframi i hasztagami wydaje się logiczne, a jednak zamiana miejsc gubi. "Bez sensu, lepiej byłoby połączyć w całość albo opublikować jako osobną książkę" - myślałam. A potem, gdy w końcu przeczytałam całość i zrozumiałam zamysł... Całkowicie zmieniłam zdanie. To, co wydawało się niezrozumiałe okazało się po prostu genialne. Jestem pod wrażeniem koncepcji i wyborów, jakie zaoferował odbiorcy twórca. W rzeczywistości część główna i poboczna zostały zmieszane ponieważ nie można tak doskonale zrozumieć zachowań Levaia bez przeczytania historii jego przeszłości. Numeracja z hasztagami umożliwia czytelnikowi przeczytanie o wcześniejszych wydarzeniach z życia bohatera od początku do końca, pozwalając zrozumieć kolejność i ciąg zdarzeń. Niemniej układ rozdziałów wymusza pewne zaangażowanie; ktoś, kto zamierza po prostu bezrefleksyjnie przeczytać sobie cokolwiek o ulubionej postaci i nie chce mu się przeczytać nawet wstępu, może się pogubić.
_________________________________________________________

Jak wspomniałam wyżej, w notce na początku opowiadania autorka określa czas akcji - wątek główny rozgrywa się około rok przed dołączeniem Erena do Zwiadowców, natomiast poboczny - w okresie dzieciństwa Levaia Ackermana. Wyjaśnia wiele innych spraw, jak chociażby wspomnianą na początku nawigację, nazewnictwo, czy możliwość pojawienia się scen dla dorosłych. Co ważne, podkreśla również, że stara się odwzorować świat przedstawiony stworzony przez Isayamę, jednak wykorzstuje również możliwość dokonania drobnych zmian. Ma do tego całkowite prawo - w końcu po to są fanfiction!

W mojej opinii, w opowiadaniu w świetny sposób został zrekonstruowany przedstawiony w anime klimat stylizowany na średniowiecze. Bohaterowie poruszają się konno, nie znają pewnych wynalazków - w scenie na końcu nie mogą zrobić fotografii, gdyż nie mają pojęcia co to jest, więc gdy pani Heckmann rysuje "portret bohaterów", Levi jest wyraźnie zszokowany, jak podobny jest rysunek do wizerunku bliskich. Zastanowiało mnie jedynie użycie niektórych słów, na przykład "klub". Jest to nazwa używana przez bohaterów, jednak przyznam, że w odniesieniu do karczmy brzmi dla mnie nieco... dziwnie.

Zastanawiało mnie też powtarzające się określenie "Chiny". Wiem, że w mandze kraje odpowiadające naszej azji są nazywane Hizuru, więc taka "codzienna" nazwa była dla mnie zaskoczeniem. W tym wypadku autorka podkreśla, że jest to fikcja literacka; ma zupełne prawo używać wymyślonych określeń. Chiny stały się wyobrażeniem czegoś orientalnego i wspaniałego; wątek tajemniczej książki o herbacie niesamowicie mi się spodobał, a jej motyw wzruszał - pojawiała się, gdy Levi uczył się czytać, dostała nawet swoją niesamowitą, pełną intymności scenę, w której dorosły Levi z pietyzmem pokazuje ją Petrze.

RecenzowniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz