~♧♤~
- Chcę Ci pomóc! - Sofija wpadła do mojego gabinetu i odrazu zaczęła.
Gdy zobaczyłem ją, jak wparowała tutaj jeszcze z mokrymi rzęsami od płaczu, myślałem, że się rozpłynę.
- Co się stało? - od razu wstałem od biurka i podeszłem do niej. Do mojej królewny.
Wpatrywała się we mnie, tymi swoimi zielonymi oczami. Błądziła wzrokiem po całej mojej twarzy, gdy znalazłem się koło niej. Patrzyła na mnie w taki sposób, jakby chciała wyczytać wszystkie demony, które się we mnie kryły.
Jej zapach kokosu i vanilli gładził przyjemnie moje nozdrza. Przy niej czułem się jak mały chłopczyk, który dopiero co poznaje świat. Kurwa, dla tej kobiety zrobiłbym wszystko. Jestem w stanie to przed sobą przyznać, chociaż gdybym wypowiedział to na głos, wtedy rozpadłbym się na kawałki.
- Sofija! Powiedz mi co się dzieję? - złapałem ją za ramiona i lekko potrząsnąłem, aby wyrwała się z transu.
- Jestem gotowa. Jestem gotowa na wszystko. Chcę wam pomóc wygrać z tymi sukinsynami - przyznała z wysoko uniesioną głową. Była tak cholernie seksowna, gdy była taka pewna siebie.
- Sofija, powiesz mi w końcu o co Ci chodzi?
Coś czuję, że ten cały Alberto za dużo jej wypaplał.
- Rozmawiałam z Alberto. Powiedział mi co się stało z Twoimi rodzicami. Jestem gotowa, by stoczyć największą wojnę z tą pieprzoną mafią! Musisz mnie tylko nauczyć jak się strzela i będę gotowa.
Kurwa i tego się właśnie obawiałem. Nie miała się o tym dowiedzieć. Nie miała w ogóle w tym uczęstniczyć. Nie mogłem wystawić ją na takie ryzyko. Nie mogłem dopuścić, aby stała jej się krzywda.
- Nie będzię żadnej wojny. Wybij to sobie z głowy!
- Nie kłam Costteli! Alberto mi o wszystkim powiedział. Wiem, że pewnie nie chcesz abym brała w tym udział, ale nie ważne co powiesz ja i tak pomogę!
Proszę pozwól mi.I jak jej tu odmówić? Naprawdę nie umiałem znaleźć żadnej sensownej wymówki i wykaraskać się z tego gówna, w które Alberto mnie wpakował. W końcu chciała nam pomóc - co było bardzo miłe z jej strony, ale tu jednak chodzi o jej bezpieczeństwo, a to jest moim priorytetem.
- Sofija idź do siebie i wróć na umówioną godzinę.
Wyglądała jakby została skarcona przez rodzica i odwróciła się na pięcie i odeszła. Nie mogłem pozwolić, aby mówiła takie rzeczy, bo nie dałbym radę jej odmówić..
~♧♤~
Gdy wybiła umówiona godzina wraz i z nią zjawiła się Sofija. Miała czarne szerokie spodnie z białym topem i zarzuconą skórzaną kurtkę, a do dopełnienia czarne zaciemniane okulary. Nie umiałem oderwać od niej wzroku. Ta kobieta była przepiękna.
- Już przestałeś rozbierać mnie wzrokiem?
- Nawet jeszcze nie zacząłem - przewróciła oczami i oparła się o framugę drzwi.
Podałem jej pudełko, w którym znajdowała się jej nowa broń. Był to różowy pistolet z dalekim zasięgiem. A na uchwycie znajdował się grawer " Sofija". Gdy Sofija uchyliła wieczko pudełka i zobaczyła jego zawartość zamarła. Patrzała się raz to na broń, a raz na mnie.
- Później podziękujesz Alfie, a teraz chodź, nauczymy Cię strzelać z tego maleństwa.
Podążyliśmy na strzelnicę za domem. Wziąłem pistolet od Sofiji i go załadowałem, więc podałem jej nowe dzieło.
- Widzisz te tarcze. Twoim zadaniem jest strzelić w sam środek. Zaraz Ci pokaże jak się ustawić, a teraz popatrz na mistrza - zaśmiałem się.
Ta przewróciła oczami i zwolniła mi miejsce na pokaz. Stanąłem w wyznaczonym miejscu, z przymrużonymi oczami skierowałem swoją broń w stronę tarcz.
Jeden strzał w sam środek.
Drugi w sam środek.
I trzeci kolejny idealnie w punkt.
Odwróciłem się do Sofiji, a jej mina wykazywała zadowolenie.- Chodź, teraz ty spróbujesz.
Złapałem za jej nadgarstek i ustawiłem ją w wyznaczonym miejscu. Następnie złapałem za jej biodra, co wyraziła swoje niezadowolenie. Odwróciłem jej biodra w stronę tarcz i wysunąłem jej prawą nogę do przodu. Wzięła swój pistolet w swoje ręcę nakierowując nim w tarcze.
- Tu odbezpiczasz broń - kliknąłem w te cacko. - Więcej Ci chyba nie muszę..
Nie zdążyłem dokończyć zdania, jak kulka już trafiła w górę tarczy.
- Wow, no blisko blisko.
Uśmiechnęła się zadziornie i wycelowała w kolejną tarcze, ale nie trafiła.
Nie przyjęła się tym, więc dalej walczyła. Wycelowała i trafiła w sam środek. Nie wierzę!
- Kurwa. Dobra jesteś.
Wyszczerzyła swoje zęby i wycelowała broń w kolejną tarcze i następnie trafiła w środek.
- Jesteś niesamowita.
- Nie pozwalaj sobie - zerknęła na mnie, żeby mnie upomnieć, ale po chwili znów wycelowała w tarcze.
Przyglądałem się jej, gdy ta celowała w tarcze. Naprawdę była dobra. Nadawała się do tego jak nikt inny. Ta kobieta idealnie pasowała do tego świata.
- Nadajesz się do tego świata.
Kurwa, jaka ona była seksowna. Z tą bronią w rękach wyglądała jak Królowa całej tej pieprzonej mafii. Miałem ochotę zabrać ją do mojej sypialni i sprawić żeby tam była taka pewna siebie..
- Zabieram Cię dzisiaj na kolację - wypaliłem.
- Co? - oderwała się od pistoletu i przybrała normalną pozycję. Patrzyła na mnie ze zdezorientowaniem.
- To co słyszałaś.
Zaśmiała się.
- A może jakieś pytanie. " Sofija czy chciałabyś iść dzisiaj ze mną na kolację?" - gestykulowała przy wypowiadaniu tego zdania.
- Dobrze, w takim razie Sofijo, czy chciałabyś pójść ze mną dzisiaj na kolacje?.
Udawała, że się zastanawia.
- W takim razie bardzo się cieszę. O 18 w moim gabinecie. I pamiętaj lubię punktualność - Sofija odprowadziła mnie wzrokiem, gdy odchodziłem i sama poszła w nieznane mi miejsce.
~♤♧~
♧Sofija♧
Pobiegłam poszukać Leona. To on był osobą, z którą lubiłam ostatnio rozmawiać. W końcu był moim ochroniarzem, więc mogliśmy spędzać razem dużo czasu. Po za tym znał się tutaj i wiedział co musiałam zrobić w danej sytuacji.
- Leon chodź - znalazłam go w kuchni, jak robił sobie kawę. Złapałam go za nadgarstek i zaprowadziłam do siebie, do mojego pokoju. Gdy już znaleźliśmy się w środku, zamknęłam drzwi i usiadłam u siebie na łóżku. - Zaprosił mnie na randkę. Rozumiesz na randkę!
- Costteli? To dobrze.
- Dobrze?! To jest dla Ciebie dobrze? Po co? Po co mnie zaprasza? Przecież miałam tu tylko pracować!
Zatopiłam swoją twarz w swoich dłoniach, a Leon stał na środku i mi się przyglądał.
- Przecież na goły rzut oka widać, że pomiędzy wami coś się święci. Nie ukryjesz tego Sofija.
- Leon nic nie ma i nigdy nie będzię - ostrzegłam go, na co ten tylko głośno wzdechnął.
- Dobra, na którą masz tą "randkę"?
- Na 18.
- W takim razie zrobimy Ciebie na bóstwo. Tak, że Costteli jeszcze będzię wiedział że masz go u swych stóp.
~♧♤~
Miłego czytania!!♡♡GWIAZDKUJESZ = MOTYWUJESZ ☆
CZYTASZ
Królowie Grzechu - ZAWIESZONE
Romance~Ona pozwoliła mi być sobą~ Była zakazanym dla mnie owocem, a ja nie byłem w stanie sobie jej odmówić. Nawet nie próbowałem walczyć z moim pragnieniem o posiadaniu tej pięknej rudowłosej kobiety w moim domu. Chciałem żeby była moja i oddała mi się w...