|20|

317 9 1
                                    

~♧♤~

Dotarliśmy do garażu. Roiło się tu od luksusowych samochodów. Każdemu przyglądałam się z osobna, lecz nie byłam w stanie określić modelu żadnego z nich, bo motoryzacja w ogóle mnie nie interesowała. Zaniemówiłam, gdy Costteli zaprowadził mnie do mieniącego się czerwienią i czernią motocykla. Ścigacza, który rozpędza się do niesamowitej prędkości. Jeżdżąc nim zatracasz się w czasie i pływasz po ulicach, jakby jutra miało nie być.

- Nauczę Cię jeździć na tej maszynie i wyrobię Ci dokument na te cacko, a jak pokażesz mi, co tak naprawdę potrafisz, to dostaniesz ode mnie w prezencie takiego ścigacza. Tylko dla Ciebie - oparł się o te błyszczące dzieło.

- No nie wiem, czy mogę Ci zaufać w tej kwestii - złapałam za pasemko swoich włosów i zaczęłam się nim bawić.

- Obiecuję, że krzywda nam się nie stanie. Zaufaj mi - tym razem nachylił się nade mną i wyrwał mi pasemko włosów, którym się bawiłam.

Patrzyłam chwilę w jego czarne tęczówki, które chciały tak wiele wyrazić, a tak wiele ukryć..

- Ubierz to, a będziesz bezpieczna - podał mi wielki kask, a następnie sam założył swój. - Wsiadaj i nie marudź.

Zachęcił mnie, abym zgodziła się przejechać razem z nim, więc usiadłam pierwsza i nachyliłam się tak mocno, jak wymagał tego motocykl. Cristiano usiadł za mną, również się nachylając. Przez to czułam się niezręcznie w tej pozycji, tymbardziej, gdy złapał za moje dłonie i zaczął mi tłumaczyć, jak działa ta maszyna. Drzwi od garażu się otworzyły, więc Cristiano delikatnie dodał gazu, od razu popchnęło nas do przodu, tak że mężczyzna wleciał na mnie, lekko mnie przyduszając do kierownicy, ale szybko się poprawił i już opanował reakcje motocykla. Następnie brama wyjazdowa również się otworzyła i już wyjechaliśmy na ulice. Narazie poruszaliśmy się bardzo powoli, żebym mogła się dostosować, ale czułam niedosyt. Chciałam szybciej i jeszcze szybciej.

- Dobra trzymaj się mocno, lecimy do nieba aniołku - nie musiałam dłużej czekać, jak nasze dłonie skierowały się w dół, by dodać jeszcze więcej gazu, a moje myśli przejęło to jedno określenie, którym mnie nazwał, aż ciepło rozlało się w mojej klatce piersiowej.

Pędziliśmy po ulicach Las Vegas, aż się paliło. Czułam powiew tego niesamowitego powietrza na moim ciele. Było mi tak wspaniale..
Rozglądałam się wokół siebie, wszystko było rozmazane, zrozumiałam jak szybko musieliśmy jechać. Zechciało mi się popatrzeć na licznik, na którym znajdowała się liczba 105 mil na godzine (170km/h). I to był błąd, ponieważ momentalnie ogarnęła mnie panika, jak dotąd czułam się wspaniale, lecz teraz cała pewność siebie odeszła. Czułam, że w każdej chwili możemy stracić całą kontrolę nad pojazdem i skończyć w tragiczny sposób.

- Cris..tiano.. zwo...linij.. pr..oszee - bardzo ciężko było mówić, przy takiej prędkości pojazdu. Mężczyzna okrył mnie swoim ciałem i nachylił się do mojego ucha. Przez co poczułam się odrobinę bezpieczniej.

- Zaufaj mi aniołku - ani trochę nie zwolnił, co lepsze, sprawnie wymijał inne pojazdy na ulicy.

Te słowa pozwalały mi się rozpłynąć. Do tego jego bliskość, która tym razem nie była przytłaczająca, tylko wręcz potrzebna.

Pewność siebie nadeszła znów, a bezpieczeństwo, które powróciło tylko mi w tym pomogło. Szybko przyzwyczaiłam się do tej prędkości i poczułam się swobodnie, na tyle swobodnie, że chciałam przejąć stery i pokazać, że jestem w tym dobra.

- Pozwól mi przejąć kontrolę - odsunęłam głowę szeptając mu do ucha.

- Jesteś pewna? - wypowiedział to z lekkim niepokojem w głosie, nieco hamując motorem.

- Nigdy nie byłam bardziej pewna, niż teraz - uśmiechnęłam się sama do siebie.

- Dobrze. Cały czas będę Cię asekurować. W takim razie pokaż, na co Cię stać - powoli zdjął ręcę z kierownicy, a zastąpił moimi.

Po jego słowach nabrałam pewności, więc nie interesowało mnie już teraz nic innego. Byłam tylko ja i motocykl, który aż się prosił o nadanie mu niesamowitej prędkości. Poprawiłam swoją nakazaną pozycję i mocno zacisnęłam dłonie na rączkach motoru. Na początku bałam się pociągnąć za gaz, ale w mojej głowie tylko nadchodziły myśli "teraz albo nigdy. Pokaż mu na co Cię stać". Aż w końcu przezwyciężyłam swój chwilowy strach i skierowałam dłonią w dół, by nadać mu gazu. Przez chwilę ciągnęliśmy się mozolnie, aż w końcu pociągnęłam coraz to więcej gazu i nim się obejrzeliśmy już pędziliśmy z prędkością światła, w mroku tego miasta, który jeszcze nikt nie odkrył. Bo to my odkryliśmy mrok, który ukrywał cały świat przed nami..

~♧~

- Dziękuję za przejażdżkę Costteli - oddałam mu kask, gdy już staliśmy w garażu.

- Ależ to ja Ci dziękuję. Byłaś niesamowita w prowadzeniu tej maszyny - puścił mi oczko, a ja nie czekając dłużej uśmiechnęłam się na pożegnanie i odeszłam do swojego pokoju. Teraz to ja musiałam odreagować.

Do Leon:

Wiem, że nie możesz się już doczekać, więc zapraszam Cię na ploteczki. :)

Odczekałam zaledwie siedem minut, jak w drzwiach mojego pokoju stanął Leon z moimi ulubionymi przysmakami w ręku i oczywiście jego typowym wielkim uśmiechu na twarzy.
Naprawdę kocham tego człowieka, jak nikogo innego, kocham go jako najlepszego przyjaciela. Nie oddałabym go za żadne skarby świata.

- To jakie nowe ploteczki masz dla mnie młoda? - zapytał rozsiadając się obok mnie na kanapie, otwierając moje ulubione chipsy.

- Cristiano. Coraz bardziej zbliża się do mnie. Mówi i robi naprawdę dziwne rzeczy. Może wiesz coś na ten temat, dlaczego się tak zachwuje - przetarłam dłonią spocone czoło.

Po wypowiedzeniu tych słów - Leon patrzył się na mnie jakbym była jakąś kosmitką, która przybyła z odległej galaktyki. Skupił na mnie całą uwagę i kompletnie się wyłączył. Nie rozumiałam, czy ja powiedziałam coś źle..

- Posłuchaj mnie teraz uważnie. Jakby Cristiano teraz słyszał, co Ci powiem to zabiłby mnie z najgorszymi torturami, także piękną buźkę na kłódkę dobrze? - spojrzał mi prosto w oczy z cholerną powagą. Zaczęłam się obawiać tego co chciał mi przekazać, ale pokiwałam głową na zgodę.
- Cristiano nigdy nie otwiera się na ludzi. Budował swoją skorupę przez wieki wieków. Nie znasz jego historii, ale odkąd zginęli jego rodzice to cieszył się i płakał jak małe dziecko. Od tej pory całkowicie się złamał i zbudował swoją wieżę, do której nikogo nie wpuszcza. Jeśli pokazuje jakiekolwiek emocje i zainteresowanie drugą osobą, oznacza to, że oddaje się. Oddaje całe swoje serce. Oddaje wszystko co ma. Tylko wtedy czuje się bezpiecznie. Tylko wtedy czuje, że żyje. Oznacza to, że jego skorupa powoli się łamie, a wrota do wieży powoli się otwierają. Sofija na boga błagam, nie zrań go, bo nie zostanie z niego nic! Ja wiem, że on nigdy Cię nie zrani i nie pozwoli żadnej krzywdy zrobić - zadzwonił telefon do Leona w ważnej sprawie i musiał mnie zostawić samą z tysiącami myśli oraz pytaniami i brakiem odpowiedzi.
- Muszę lecieć. Przemyśl to słońce - ucałował mnie w czoło i wyszedł.

Byłam oszołomiona nie wiedziałam co się dzieję. Nie wiedziałam gdzie jestem, kim jestem i co się właśnie wydarzyło.
Nie myśląc już o tym za długo, popędziłam w stronę garażu i chwyciłam za kask, po czym nałożyłam go na siebie. Wsiadłam jak najszybciej na motor i wyjeżdżając na ulicę, patrzyłam jak na liczniku pojawiała się coraz to większa liczba. Pędziłam szybciej, niż można było sobie wyobrazić. Pędziłam szybciej, niż światło. Pędziłam i pędziłam, a w mojej głowie coraz bardziej wybuchało od natłoku myśli..

~♧♤~

Przepraszam za krótką przerwę, ale było to niezależne ode mnie. Obiecuję, że wracam do systematyczności.

Miłego czytania!! ♡♡

GWIAZDKUJESZ = MOTYWUJESZ ☆

Królowie Grzechu - ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz