|17|

422 14 0
                                    

~♧♤~

Stałam przy lustrze dokładnie przyglądając się jak wyglądam. Leon już wyszedł, ale bez niego bym sobie nie poradziła. Ja byłam jak modelka i wychodziłam w każdej nowej kreacji, a to on oceniał czy się nadaje. Właśnie tak wybraliśmy czerwoną sukienkę z rozcięciem na dekolt, która podkreślała moją tallię, a rozcięcie miała wzdłuż nogi.

Włosy zafalował mi Leon, które opadały na moje barki, a makijaż zrobiłam delikatny, ale stanowczy. Idealnie prezentowałam się w takim wydaniu.
Poczułam się jeszcze bardziej pewna siebie, niż i tak już byłam. To ja teraz miałam świat pod sobą.

Spojrzałam na telefon. Wyświetlacz wskazywał siedemnastą pięćdziesiąt. Postanowiłam, więc napisać do szanownego Pana.

Ktoś zapukał do drzwi i wszedł do środka. Był to Leon.

- Wyglądasz jak milion dolarów. Widziałem, również twojego partnera. On też niczego sobie, lecz to ty podbiłaś dzisiaj świat piękna.

- Dziękuję Leon - zarumieniłam się pod wpływem jego słów.

- Powodzenia - powiedział i wyszedł z ogromnym uśmiechem na twarzy.

Dupek: Masz 7 minut. Pamiętaj, SZEF nie lubi spóźnialskich. :)

Od zawsze bawiło mnie to jak nazywał się szefem, ale cóż, w końcu nim był. W tym pośpiechu zapomniałam, aby zabrać ze sobą torebkę, która znajdowała się głęboko w szafie.

Ja: Dobrze SZEFIE. Mogłabym prosić o jeszcze parę minut?

Dupek: W takim razie zostały Ci już tylko 4 minuty. Wiesz, że Szef jest bardzo zły, gdy ktoś się spóźnia.

Ja: Tak wiem, zawsze się śpieszę, aby tylko się nie spóźnić.

Dupek: 3 minuty. Ach tak?

Ja: Tak, nie chcę aby szanowny Szef się rozgniewał.

Dupek: 2 minuty tik tak. To może jak będziesz na czas, to się nie rozgniewa. :*

Zagrałam w niebezpieczną grę, ale nie powiem - spodobało mi się to.

Wzięłam torebkę, którą w końcu odnalazłam i wyszłam z pokoju. Gdy stanęłam przed jego gabinetem nie bałam się. Nie byłam nie pewna. Nie wahałam się. Zapukałam i weszłam do środka, chociaż tak naprawdę nie wiedziałam co mnie czeka.

Costteli stał przy lustrze i uważnie się sobie przyglądał. Miał szary dobrany garnitur i ułożone do tyłu swoje czarne włosy, tylko jak zawsze parę włosków z przodu opadało na jego czoło.

- A jednak się nie spoźniłaś - lekko się zaśmiał, a następnie przeniósł swój wzrok na mnie. - Wyglądasz cudownie - złapał moją rękę i ją pocałował.

- Nie miałabym odwagi spóźnić się na kolację ze swoim szefem - odpowiedziałam z ironią. - Tak na marginesie, ty też niczego sobie, ale nie musisz udawać przy mnie dżentelmena, bo wcale nim nie jesteś - zakpiłam.

- Ależ ja nim jestem, po prostu jeszcze mnie nie poznałaś Sofija - nachylił się nade mną wypowiadając te słowa, a następnie wyszliśmy z gabinetu i podążyliśmy w stronę wyjścia.

~♧♤~

Zasiedliśmy w ekskluzywnej reustauracji. Czarne pomieszczenie ze złotymi dodatkami napawało luksusem. Nie miałam nigdy takich przywilejów, aby odwiedzać takie miejsca, lecz było tu naprawdę cudownie. Wszędzie pachniało przepysznym jedzeniem, a obsługa to pierwsza klasa, nie ma co się kłócić. Chyba przy Cristiano będę musiała się przyzwyczaić do takich przywilejów.

Królowie Grzechu - ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz