➒ "𝑨𝒍𝒍 𝒈𝒓𝒆𝒂𝒕 𝒂𝒏𝒅 𝒑𝒓𝒆𝒄𝒊𝒐𝒖𝒔 𝒕𝒉𝒊𝒏𝒈𝒔 𝒂𝒓𝒆 𝒍𝒐𝒏𝒆𝒍𝒚."

81 13 11
                                    

Nie wiem co mi uderzyło do głowy w tę piątkową noc. Czułam się jak kompletny dureń i nie wiedziałam czego potrzebuje. Chyba to był jedyny powód mojej wycieczki do baru. "Hej, jest piątek wieczór i musisz się rozerwać!" mówiłam do siebie w drodze autobusem na miejsce. Co z tego, że od zawsze nienawidziłam takich rzeczy. Głowę miałam stale na karku. A dziś nie obchodziło mnie nawet, jak wrócę do domu.

Od kłótni z Lysandrem zaczęłam zastanawiać się, po co mi w zasadzie była ta przeprowadzka. Miałam zmienić coś w sobie, skupić się na pracy, być może w końcu szczęśliwie żyć. Najwyrazniej jednak nie było dla mnie takiej opcji. Z drugiej strony to wszystko wydawało mi się tak infantylne i głupie, że czułam jakby siły wyższe robiły sobie ze mnie żarty, nawet nie potrafiłam wziąść na poważnie swoich problemów. "Świetna jesteś, czego tu w ogóle szukasz, jakie masz ambicje? Stracenie głowy dla twojego ex?" myślałam.

A jeszcze durniej poczułam się, gdy złapałam się na zmierzaniu w stronę miasta, by zatopić smutki w alkoholu.

Nie wiem na co liczyłam, jednak siedząc przy barze nie miałam w sobie ani kapki ulgi. Siedziałam przy nim zastanawiając się po co w ogóle tam siedzę. Czułam się dziwnie samotna.

Po którymś shocie zwyczajnie byłam jak wrak. Piłam sama, nie miałam jak wrócić do domu. Dorosła kobieta. Nie było osoby do której mogłabym się zwrócić o podwózkę, szczególnie o tej godzinie i w takiej sytuacji.

O dwudziestej pierwszej płakałam w kabinie barowej łazienki, potem poprawiłam rzęsy i wróciłam na stołek.

Pół godziny później ktoś do mnie zadzwonił.

-Halo? -odebrałam czkając.

-Dobry wieczór Isa, nie odpisywałaś. Mam nadzieję, że cię nie budzę, ale dopiero wyjeżdżam z miasta i chciałem zajechać po płaszcz, jeśli to nie problem. -ciepły głos Lysandra rozpłynął się w słuchawce.

Zaśmiałam się histerycznie do telefonu.

-O, to ty! Wiesz, trochę pechowo się stało, właśnie siedzę w Czarnym Kruku i trochę wypiłam i w zasadzie to nawet nie wiem czy wrócę dziś do domu. Heej!

-Co? Czy masz... -zanim dokończył rozłączyłam się.

LYSANDER POV

Nigdy bym jej tego nie powiedział, ale zrobiło mi się jej wtedy żal. Miała taki ponury ton głosu. Przede wszystkim też bałem się, że coś może jej się stać. Dobijała dwudziesta trzecia kiedy wjechałem do miasteczka, wracałem właśnie od Leo.

Czarny Kruk był jedynym barem w mieście, zatem można tam było znaleźć nieletnich z podrobionymi dowodami leżących na ziemi po dwóch piwach ale i paczki znajomych kulturalnie spędzających tam wieczór. Wiedziałem jednak, że za godzinę to będzie zwykła speluna oblegana przez ludzi których los doprowadził do alkoholizmu.

Nie chciałem zostawiać tam Isaure i nie czułem, że robię coś złego podjeżdżając pod bar.

Zobaczyłem ją przy stoliku i naprawdę nigdy nie miałem okazji widzieć jej w takim stanie, zwyczajnie ledwo utrzymywała się na krześle. Spojrzałem na tych szemranych typów dookoła. Strach pomyśleć czego mogliby się dopuścić widząc kobietę samotnie opuszczającą bar, do tego pijaną jak szkapa. Wziąłem głęboki oddech zanim położyłem jej dłoń na ramieniu. Lekko odskoczyła, a na mój widok spochmurniała.

-Co ty tutaj robisz? -zapytała z kamiennym wyrazem twarzy, jakby nagle oprzytomniała.

-Przejeżdżałem obok i chciałem się upewnić, że bezpiecznie dotrzesz do domu.

Przekręciłem oczami gdy zrozumiałem jak niezdrowo to zabrzmiało, ale Isa tylko smutno się zaśmiała.

-Nieźle panie porządny! Uważaj, bo mnie jeszcze oczarujesz tą nonszalancją... Jak tę dziewczy... -nagle zakryła teatralnie usta dłonią i tylko się zaśmiała, po czym opadła na stolik ciągle śmiejąc się pod nosem.

Spojrzała na mnie z dołu, a kosmyk ciemnych włosów opadał jej na twarz.

-Pardon. -wymamrotała i rozłożyła się na blacie.

Jej słowa delikatnie mnie ukłuły, ale i tak przyjąłem je dość twardo. Zrozumiałem, że tak mnie odbiera, a więc skoro naprawdę tak o mnie myśli zwyczajnie dla własnego dobra nie będzie chciała się do mnie zbliżać. A ja musiałem to zaakceptować.

Mimo wszystko gdy patrzyłem na jej piękne włosy opadające na rumiane policzki czułem się dobrze. Od dawna nikt mnie tak nie rozumiał jak ona. Nikt nie znał mnie tak dogłębnie. Ta swojskość dodawała mi otuchy i to jedynie utrudniało mi akceptację obecnego stanu rzeczy.

Wzdychając złapałem ją pod ramię jak najdelikatniej umiałem. Dziewczyna wstała sama, ale zawiesiła się na mojej koszuli i do auta doczołgała się ledwo przytomna.

Gdy dojechaliśmy już pod jej dom pomogłem jej wyjść z samochodu i chciałem dopilnować, czy w ogóle doczłapie się do łóżka. Kiedy miałem zamykać drzwi poczułem jak chwyciła mnie za nadgarstek.

ISAURE POV

-Lysander...

Alkohol płynący w moich żyłach przyprawił mnie o nagły przypływ dopaminy.

-Przepraszam. Za to co powiedziałam w barze... -Oparłam się o drewnianą komodę i przejechałam dłonią po twarzy.

-Nie ma sprawy. -powiedział i cofnął się w kierunku drzwi. -Ja też przepraszam... Że ostatnio tak się zdenerwowałem. Nie powinienem był... -zaśmiał się nerwowo. -Nie ważne.

Westchnęłam i oderwałam się od komody, skracając między nami dystans.

-Chcę tylko żebyś coś przyznał wprost. Chcę wiedzieć czy dalej -przerwałam na chwilę przełykając ślinę. -masz mi za złe jak to się wszystko...

-Skończyło? -dokończył, podchodząc jeszcze bliżej. -Musisz wiedzieć, że nigdy cię nie winiłem. I jeśli potrzebujesz to usłyszeć, już dawno ci wybaczyłem. Chociaż nie było czego.

Zdenerwowało mnie to. Jak on mógł być dla mnie taki dobry? Nie chciałam w to wierzyć.

-To dlaczego wczoraj byłeś taki zły? -patrzyłam na niego, moje oczy się zaszkliły.

-Nie zrozum mnie źle, ale chcę być z tobą szczery. W pewnym momencie byłaś jedynym jasnym punktem w moim życiu. I, po rozstaniu, byłem zły że nie mogłem cię zatrzymać. Ciężko było mi pogodzić się z rzeczywistością. -przeczesał włosy palcami i przewrócił oczami. -Teraz pewnie bardziej bym się wysilił, żeby o nas walczyć, ale czy to ma jakieś znaczenie? -uśmiechnął się.

-Chyba... Miałoby.

Dzieliło nas zaledwie kilka centymetrów. Odurzona alkoholem wyzbyłam się resztek racjonalizmu. Powoli przysunęłam się do niego i wtuliłam w jego tors. Zaczęłam szlochać.

Chłopak był zaskoczony, ale położył mi rękę na plecach i powoli gładził materiał mojej kurtki.

Przysunęłam do niego twarz i nie myśląc wiele złączyłam nasze usta w pocałunku.

『𝘗𝘳𝘻𝘦𝘻𝘯𝘢𝘤𝘻𝘦𝘯𝘪𝘦 ◦ 𝗦𝗹𝗼𝗱𝗸𝗶 𝗙𝗹𝗶𝗿𝘁 𝗔𝗟 𝗟𝗬𝗦𝗔𝗡𝗗𝗘𝗥 』Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz