★★
To było łatwiejsze, niż przypuszczałem. Ta mała lisica ze mną współpracowała. Przez naszą rozmowe pozwoliła się namierzyć. Zatrzymała się w motelu kilkanaście kilometrów za miastem. To w nim chciała przeczekać najgorszą burze. Sprytne, ale to wciąż za mało. Odczekałem dwie godziny dając jej czas na uspokojenie, a potem ruszyłem w droge. Sam. Nie potrzebowałem chłopaków. Jechałem powoli, uzbrojony w pistolet. Siedziałem za kierownicą rozmyślając co z nią zrobić. To nie było łatwe. Zalazła mi za skórę, więc musiała ponieść konsekwencje, ale czy to wytrzyma? Wydaje się krucha. Czy w rzeczywistości też taka jest? Gdy do niej dzwoniłem zdawała mi się całkowicie ulec... Ale nie powinien jej lekceważyć. Pewnie jeszcze nie raz będzie próbowała mnie ograć. Kącik moich ust podnosi się do góry.
— Licze na dobrą zabawę. — mruknąłem sam do siebie, wybierając sobie jedno z wolnych miejsc parkingowych. Zgasiłem silnik, wyciągając z kieszeni telefon. Ustawiłem jej zdjęcie na głównym ekranie i wysiadłem. Pokoi było kilkanaście, a ja nie znałem numeru. Musiałem improwizować. Dzwonek przyczepiony u szczytu drzwi oznajmił moją obecność. Znudzona starsza kobieta uniosła na mnie wzrok. Jej szczęka, a właściwie zęby jeszcze chwile temu coś żuły.
— Tak? — zapytała, gdy podszedłem bliżej.
— Dobry wieczór. — postanowiłem zgrywać miłego gościa. Zmanipulować ją dla własnych korzyści. — Szukam narzeczonej. — to musiały być najabsurdalniejsze słowa w jej życiu, zwłaszcza że powiedziałem to gdy wskazówki zegara zbliżały się do trzeciej w nocy.
— To chyba nie tutaj... — wydukała skołowana, unosząc brwi. Jutro podzieli się tą historią z mężem, bratem czy kimkolwiek i będzie się śmiać. Na szczęście do jutra nas już tutaj nie będzie.
— Właśnie, że tutaj. — uniosłem telefon, pokazując jej zdjęcie uśmiechniętej Avy. Moi ludzie zdobyli je z mediów społecznościowych. Swoją drogą to było jedyne zdjęcie, które krążyło po internecie. Dziewczyna całkiem dobrze się pilnowała. — To ona. Widziała ją Pani tutaj?
— Nie... - odparła zbyt pośpiesznie. Jej głos zadrżał.
— Tak się składa, że dwie godziny temu z nią rozmawiałem i powiedziała, że się tutaj zatrzymała. - zacząłem zaganiać ją w pułapkę.
— To...
— Wiem, jak to brzmi, ale proszę mi pomóc. — cały czas pokazywałem jej fotografie. — Dzisiaj mieliśmy długo oczekiwaną randkę. Zwykle nie mamy na to czasu. Dużo pracujemy.
Kobieta spoglądała na mnie w milczeniu, wsłuchując się w te tandetną historyjkę o pokłóconej parze kochanków. Kontynuowałem.
— Zaprosiłem ją na kolacje. Kupiłem nawet piękny łańcuszek, ale wypiła za dużo wina. Zaczęła się ze mną kłócić. Oskarżać, że ją ignoruje i zaniedbuje. — moja twarz wyrażała wielkie poczucie winy.
— Chciałem się wytłumaczyć. Przeprosić, ale zamówiła taksówkę i uciekła, gdy poszedłem na chwile do toalety. Zadzwoniłem, a wtedy powiedziała gdzie jest. Proszę mi pomóc. — posłałem kobiecie błagalne spojrzenie. Powinienem dostać za to pieprzonego Oskara.
— Rozumiem, ale...
Musiałem grać dalej. Jeszcze jej nie złamałem, dlatego teraz wyciągnąłem największego asa tego wieczoru. Plik gotówki, w której znajdowało się dwa tysiące dolarów. Położyłem je na blacie, przysuwając w stronę opornej kobiety.
— Zapłace.
Jej oczy chciwie pochwyciły obraz pieniędzy. Była oszołomiona, ale nim zdążyła pojąć co robi przycisnęła je do piersi. Schowała pod blatem i powiedziała. — Pokój numer cztery, to jest zapasowy klucz.
Wyszedłem. Zostawiłem ją samą, dając się jej nacieszyć zastrzykiem gotówki, a sam stanąłem przed właściwymi drzwiami. Pozostałem w bezruchu przez dobre kilkanaście, a może kilkadziesiąt minut. Podsłuchiwałem. Musiałem się upewnić, że dziewczyna śpij i nie zacznie krzyczeć. Tego potrzebuje najmniej. Tak samo, jak policyjnego radiowozu. Upewniwszy się, że w pokoju panuje absolutna cisza, wsunąłem klucz do zamka i bezszelestnie wślizgnąłem się do środka. Podszedłem do łóżka, które otaczała ciemność. Zapaliłem zakurzoną lampkę.
Jej drobne ubrane w zaledwie koronkowe czerwone body z mocno wyciętymi pośladkami zajmowało środek powierzchni łóżka. Ułożona na boku jedną rękę miała wsuniętą pod policzek, a drugą na talii. Długie pasma czarnych włosów przykryły twarz przez co mogłem dostrzec tylko zarys jej podbródka, nosa i ust. Była ładna. I to bardzo, dlatego od razu mi się spodobała. Szczupłe i wyćwiczone od regularnych treningów ciało. Opalona skóra i długie proste włosy. Wielu przeszłoby piekło, aby ją zdobyć. Kącik moich ust wykrzywił się w cwaniackim uśmieszku. Najwidoczniej jestem pierdolonym szczęściarzem. Za nim jednak się nią zajmę, musze znaleźć moją własność. Mój zegarek. Złoty Rolex, który jest warty więcej, niż cały dorobek jej życia. Jestem próżny. Lubie drogie zabawki. Mam złoty zegarek, najnowszy sportowy samochodu, wielki dom i mnóstwo pieniędzy z którymi robie co mi się żywnie podoba. Nie jestem jednak, aż tak próżny by to roztrwonić. Potrafię się kontrolować, dlatego dalej jestem na szczycie nowojorskiej śmietanki. Dzięki temu mogę prowadzić wiele biznesów. Zarówno tych legalnych jak i nielegalnych. Na krześle przy drzwiach od łazienki leżą damskie ubrania. Spod krótkiej spódniczki wyciągam damską torebkę. Na widok zguby oddycham z wyraźną ulgą. Zdążyłem. Zatrzaskuje go na ręce, odzyskując spokój. To ustrojstwo wiele dla mnie znaczy.
Mógłbym ją skuć i obudzić, ale chce poznać potulniejszą stronę tego narwanego kotka. Na później zostawie przetestowanie ostrych jak brzytwa pazurów. Ostrożnie układam się za jej plecami, wsuwając dłoń pod głowe. Przyciągam do siebie, a ona nie protestuje przed dodatkowym ciepłem. Przyciska policzek do białej koszuli w okolicy brzucha, a moje palce mimowolnie giną pomiędzy długimi kosmykami. Idealnie proste i miękkie. Niczym piórko unoszę kobiecą twarz, dokładnie badają każdy nawet najmniejszy fragment. Długie czarne rzęsy, zadarty nos i filigranowe usta. Muskam ich wierzch kciukiem, zduszając myśl o ich posmakowaniu. To nie jest właściwy czas. Dziewczyna jest nieświadoma. Pogrążona w głębokim śnie nie zdaje sobie sprawy z obecności nieproszonego gościa.
— Śpij skarbie. — szepcze jej do ucha, żeby się uspokoiła. Suwam dłoń na wąską talie, zaciskając na niej palce. Kobieta pieszczotliwie się o nie ociera, zatapiając twarz w zagłębieniu białej koszuli.
Przez następne kilka godzin zastanawiałem się, dlaczego zaczęliśmy w ten sposób. Zamiast dramatycznej i drastycznej pogoni mogliśmy spędzić miłą noc. Nie straciłbym dla niej głowy, ale z ochotą wdał się w niezobowiązujący romans. Kilka namiętnych nocy, jak nie miesięcy miałoby zadziwiający wpływ na moje życie. Byłbym zrelaksowany i mniej zmęczony. Jednak nasze życie nie jest na równi. Ona nie miała tyle szczęścia co ja. Jej praca to ogromne ryzyko. Chociaż ma pieniądze, to nie może czuć się bezpiecznie. Otacza ją masa napalonych mężczyzn. I nigdy nie ma pewności, że każdy odpuści. Nie znam jej dotychczasowych przygód, ale śmiem sądzić że jestem jednym z niewielu, który się postawił. Odrobina adrenaliny mi nie zaszkodzi.
Odchyliłem głowe z niecierpliwością czekając aż otworzy oczy. W końcu obiecałem, że będę pierwszym, którego zobaczy. Musze dotrzymać słowa.