Przekręciłam się na plecy, przesuwając dłoń wzdłuż drugiej połowy łóżka. Była pusta i zimna. Dorian zniknął. Zostawił mnie samą, nie czekając aż się obudzę. Ostrożnie podniosłam się do pozycji siedzącej, przyciskając miękką pościel do nagich piersi. Nie zdziwiło mnie to. Niczego sobie nie obiecywaliśmy. Między nami nie było pieprzonych motylków w brzuchu i miłości. Co najwyżej spora ilość narkotyków i osobiste nieporozumienie. Sunęłam nogi, ubierając jego bluze. Wstałam, wyciągając spod materiału wachlarz długich włosów, które swobodnie opadły mi na plecy. Boso przeszłam do okna, odsłaniając masywne kotary. Delikatnie się skrzywiłam na widok nieznajomych mężczyzn w ogrodzie.
— Wpakowałaś się w całkiem niezłe gówno. Brawo Ava. — szepnęłam cicho, wsuwając dłonie w kieszenie czarnej jak smoła bluzy.
— Sądziłem, że jesteś rannym ptaszkiem. — jego niski głos dotarł do moich uszu. Uniosłam wzrok wyżej wlepiając spojrzenie w obicie szklanej szyby.
— To urocze. Naprawde jesteś taki głupi czy tylko udajesz? — odparłam pogardliwie, wypierając się strachu. Nie miałam niczego cennego. Miałam tylko siebie, a to było za mało żeby mnie zniszczyć. Powoli odwróciłam się do niego, luźno zapierając się o szklaną powłokę.
Zamiast odpowiedzi jego uformowały się w prowokujący uśmieszek, a oczy rzuciły mi wyzwanie. Świeżo ubrany zbliżył się, unosząc dłoń. Złapał zaplątany kosmyk włosów, założył go za ucho, a potem objął podbródek. — Brakowało mi twojego niewyparzonego języka, ale po wczorajszym wole gdy używasz go do czegoś innego. — rzucił bezczelnie, suwając wzrok na moje usta.
— Musze cię rozczarować. Byłam naćpana.
— To był tylko dodatek. — wymruczał, naciskając kciukiem na linie podbródka w ten sposób, że rozsunął zaciśnięte wargi. Nachylił się, pochwytując jedną z nich i mocno zassał.
— Umm... - jęknęłam, przylegając do męskiego torsu, a nim się zorientowałam jego język zanurzył się głębiej. Potarł wierzch białych zębów i zachęcił mnie do bardzo wymownej fali pocałunków.
— Jesteś taka gorąca. — wymruczał pomiędzy naszymi splątanymi wargami, zaborczo zaciskając palce na wąskiej talii. Sunął dłoń na udo, podciągając brzeg obszernej bluzy. Dotarł do cipki pocierając ją wzdłuż, a kciukiem naciskał na wrażliwą łechtaczkę.
— Dorian. — sapnęłam, gdy zabrakło mi tchu. Odrzuciłam głowe na bok, a jego usta upolowały skórę na szyi. Rozchylił nabrzmiałe płatki, wsuwając we mnie jeden palec.
— Podoba mi się jak współpracujesz. — warknął, a ja mogłabym przysiądź, że sapnął z zachwytu. Złapał tył mojej głowy, naprowadzając nasze usta na siebie, a jego palec przejął nade mną kontrole. Robił to powoli, stymulując opuszkiem palca wrażliwe mięśnie.
— Ahh... — udało mi się wykrztusić, rozładowując napięcie na twardym bicepsie. Wbiłam w niego paznokcie, nie opierając się tej przyjemności. Łaknęłam jej, intensywnie pracując biodrami.
— No dalej skarbie. — ponaglił mnie bezczelnie, zaciskając zęby na płatku ucha i głośno dysząc. Był podniecony. Wrzał oczekując efektów, a moje ciało uwiedzione rozkoszą ulegało. Ciepły orgazm rozlał się wewnątrz kobiecości, a z gardła wydobył zduszony jęk.
— Skurwiel. — wyszeptałam spod przymkniętych powiek. Roześmiany Dorian wyjął palec przysuwając do moich ust. Objęłam go, zlizując pozostałości swoich soków. Usatysfakcjonowany mężczyzna wsunął dłoń pomiędzy włosy, czule je gładząc, a drugą dłonią nie przestawał obejmować talii. Przytulał mnie chociaż nic do siebie nie czuliśmy.