ROZDZIAŁ DRUGI

20 0 0
                                    

★★

Niechętnie otworzyłem oczy i gwałtownie się podniosłem. Nie wiedziałem, gdzie się znajduje ani co się tak właściwie stało, ale cholernie bolała mnie głowa. Miałem wrażenie, że zaraz rozsadzi mi mózg. Skronie uporczywie pulsowały, a świadomość leniwie powracała na swoje miejsce. 

— Kurwa. — syknąłem, przeczesują włosy. 

Porwałem znajdujący się na stoliku nocnym telefon. Zegarek wskazywał na dwunastą trzydzieści, a mnie jak nigdy dotąd nie zdarzyło się tak długo spać. Nie pojmowałem sytuacji, w której się znalazłem dlatego liczyłem, że ktoś czym prędzej mi to wyjaśni. 

— W końcu się obudziłeś. — do pokoju wparował mój brat, a na jego twarzy jak zwykle widniał głupi uśmieszek. Szczerze go nienawidziłem. Zawsze musiałem go upominać, żeby się ogarnął ale on nigdy mnie nie słuchał. Robił co chciał. 

— Co się stało? — zapytałem, mrużąc oczy. Głowa nie przestawała mnie boleć, a ciało było wyraźnie pozbawione sił. Czułem się, jakbym miał kaca tysiąclecia. 

— Po spieprzonej transakcji z Peterem wyszedłeś wkurwiony. — zaczyna, ale natychmiast mu przerywam. Dobrze wiem od czego to się zaczęło. Dużo bardziej interesuje mnie dalsza część mojego dnia.

— Przejdź do sedna. Nie byłem wtedy jeszcze na tyle pijany, żeby tego nie pamiętać. — odrzuciłem niedbale pościel i sięgnąłem po leżące na podłodze spodnie. Chciałem je założyć, ale dostrzegłem że są brudne. Mokre z widocznymi śladami błota. 

— Właściwie nikomu się nie tłumaczyłeś. Zniknąłeś bez słowa więc uznaliśmy że zachlałeś się w jednym z barów i niedługo wrócisz. Zamiast tego zadzwoniłeś do mnie o drugiej w nocy i bełkotałeś. — wsunął ręce do kieszeni spodni, opierając się o ścianę. 

— Co mówiłem? — dopytałem, rzucając brudne ubranie z powrotem na podłoge. Siadam na skraju łóżka, łapiąc się za głowe. 

— Niewiele. Urżnięty w trupa gadałeś o taksówce. Pożyczyłem sobie twój telefon i prześledziłem trase. 

— Gdzie? 

— Blue Nights. 

— Klub ze striptizem? — uniosłem brwi. 

— Nie wiem jakiego kotka dorwałeś, ale nieźle cię załatwiła. — zaśmiał się, spoglądając na mnie z politowaniem. Rzadko doprowadzam się do takiego stanu, jednak wczorajsza sytuacja zaliczała się do wyjątkowych. Popłynąłem, a jedna z pracujących tam kobiet to wykorzystała. 

— Co mi zrobiła? 

— Naćpała jak szczeniaka. — podszedł bliżej, pobłażliwie klepiąc mnie po ramieniu. — I zawinęła zegarek. — wskazał na mój nadgarstek. 

Gwałtownie uniosłem wzrok. Miał racje. Mój złoty Rolex gdzieś zniknął. Rozejrzałem się dokoła z nadzieją, że to tylko głupi żart ale rzeczywistość okazała się być bardziej ponura. 

— Kurwa mać! — wrzasnąłem wkurwiony. Jedyne co miałem pod ręką to telefon, dlatego z całej siły cisnąłem nim o ziemie. Ignorując szkody. 

— Co teraz zrobisz? — stanął przede mną, splątując dłonie na klatce piersiowej. 

— Czy to nie oczywiste? — krzywo na niego spojrzałem. — Wróce tam, odzyskam co moje choćbym miał wyszarpać ją za włosy, a potem zastanowię się czy nie puścić tej rudery z dymem. — wstałem, zmierzając do łazienki. 

— Przecież możesz wysłać tam chłopaków. —  drążył. — Nie musisz się fatygować. 

— Chce spojrzeć jeszcze raz w jej zielone oczy. — uciąłem, trzymając dłoń na połyskującej klamce. To jedyne co pamiętam. Najpierw wpatrzone bez emocji, a potem rozpływające się ekstazie. 

AVA [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz