"Nie da się zapobiec temu, co zostało przepowiedziane."
Pov Kalista
Przybycie do zamku królewskiego przez rodzeństwo Winchester'ów oraz przez Freya'e zmieniło atmosferę w wielkim budynku. Najstarsza z mojego rodzeństwa - Sona, starała się znaleźć sposób na odwrócenie klątwy rzuconej prze Riven Jonas, a nasza matka jej w tym pomagała. Viego spędzał czas na rozmowie ze swoją narzeczoną i z córką, chcąc nadrobić utracony czas. Tristana postanowiła potrenować swoje moce samotnie bez nikogo, tak jak lubiła najbardziej. Senna i Lucian wyjechali do państwa Miller'ów, chcąc się z nimi spotkać oraz odwiedzić swoją córkę - Lillianę, którą chcą zabrać ze sobą do nas. Za to ja postanowiłam przejrzeć księgi, które dostałam od cioci Morgany.
Pierwszą książkę, jaką wzięłam w swoje dłonie, miała piękną okładkę z zielonej skóry oraz posiadała złote detale, co dało jej przepiękny wygląd. Gdy ją otworzyłam zaczęłam czytać każdą stronę po kolei. Było tam opisana historia rodziny królewskiej czarownic i dowiedziałam się wielu rzeczy. Okazało się, że moja prababcia - Moira Moore-Morningstar, miała swoich rodziców z dwóch różnych istot ludzkich. Mój prapradziadek - Killian Moore, był czarownikiem, a praprababcia - Thea Moore była elfką z rodziny królewskiej. Gdy tak czytałam przez dłuższy czas, napotkałam na stronę, która opowiadała, że dosłownie po moich narodzinach, jedna z już nieżyjących elfek przewidziała coś, co ma się wydarzyć i zapisała to w stylu przepowiedni. Jednak był jeden haczyk - przepowiednia była po starożytnym elfickim językiem, który nie jest już używany nawet wśród elfów, jednak pamiętam, że z nudów uczyłam się go, więc przepisałam znaki z starego języka z czystą kartkę, a pod spodem zapisałam tłumaczenie tego tekstu.
Gdy udało mi się przetłumaczyć przepowiednie, dopiero zorientowałam się, że jest już po północy. Wzięłam kartkę w swoją lodowatą dłoń i wyszłam ze swojego pokoju, po czym kierowałam się do drzwi wyjściowych, jednak usłyszałam głos mojego jedynego brata.
- Gdzie się wybierasz? - na jego słowa odwróciłam się do niego.
- Chciałam wyjść przewietrzyć się. - odpowiedziałam, po czym dodałam pytając. - Matka cię prosiła, żeby mnie szpiegować?
- Nie.. - rzekł, po czym sam otworzył wrota i wyszedł na świeże powietrze, a ja wraz za nim zamykając po cichu drzwi. - Coś cię niepokoi. Czuje to.
- Masz rację. - powiedziałam schodząc po schodach.
- Nie byłaś dziś rano na spacerze, tylko udałaś się do cioci Morgany, zgadza się? - zadał pytanie, a jaki jedynie pokiwałam głową. - Udało ci się coś dowiedzieć?
- Okazuje się, że jestem jedyną z naszej piątki, która nie jest tylko czarownicą.
- Co masz na myśli?
- Pamiętasz, jak ostatnio miałam sen o prababci oraz o królowej Minerwie?
- Tak. Królowa Moira została zaatakowana przez królową wiedźm w dniu, kiedy miało dojść do porozumienia pomiędzy dwoma rasami.
- Coś czuję, że nie przyśniło mi się to przez przypadek.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- Gdy byłam u cioci opowiedziała mi ona o tym, że nasz pradziadek nie jest czarownikiem, a upadłym aniołem, a jego moce są bardzo podobne do moich. Oraz powiedziała, że jestem pierwotną, gdyż jeszcze nigdy nie urodziło się dziecko z taką mieszanką gatunków.
- Ciekawe.. - rzekł Viego zastanawiając się, gdy szliśmy przez las, który otacza cały nasz zamek. - Pamiętasz tą jedną przepowiednię. - dodał po chwili zastanowienia, po czym spojrzał na błyszczący księżyc na niebie pokrytym gwiazdami, a ja na brata. - "Jedno z bliźniąt, potężną moc odziedziczy, stają się pierwotnym nie do pokonania".
- Myślisz, że chodziło o mnie?
- Nie mam pojęcia, ale na to wychodzi. Szczerze mówiąc była ona zapisana w starym języku czarownic, a nie zbyt dobry jestem w tym języku.
- A skoro wspomniałeś o przepowiedni, to przeglądając jedną z ksiąg, którą dostałam dzisiaj od cioci Morgany była napisana inna przepowiednia. Tylko, że w porównaniu do tej, co ty powiedziałeś była zapisana w starym języku elfickim.
- Więc przeczuwam, że ją przetłumaczyłaś.
- Masz rację. - rzekłam, po czym dodałam. - "Gdy śnieg spotka się z ziemią, a słońce z niebem, królewska armia zjawi się, chcąc unicestwić dziecko niewinne, a w obronie trzej pierwotni pojawią się, powstrzymując przed wojną wielką, maleństwo przy tym ratując". - gdy skończyłam, Viego spojrzał na mnie zszokowany. - Tą przepowiednie zapisano dosłownie po moich narodzinach.
- Poczekaj... "Gdy śnieg spotka się z ziemią, a słońce z niebem".
- Coś wydarzy się, gdy zacznie padać śnieg, ale nie będzie to w nocy, tylko w dzień.
- "Królewska armia zjawi się, chcąc unicestwić dziecko niewinne". Przecież wiele istot nie ma już rodzin królewskich. Mają jedynie my oraz elfy. - rzekł analizując ciąg dalszy przepowiedni.
- Zapomniałeś jeszcze o jednej. - powiedziałam, a brat spojrzał się na mnie. - Volturi.
- No tak... - po jego krótkiej wypowiedzi się zaśmiałam. - "A w obronie trzej pierwotni pojawią się". Możliwe, że przepowiednia mówi o tobie, ale kim są ta pozostała dwójka. - powiedział powoli odwracając się i kierował się z powrotem do zamku, a ja za nim. - "Powstrzymując przed wojną wielką, maleństwo przy tym ratując".
- To znaczy tylko jedno.
- Ma dojść do wojny, ale nie wydarzy się ona oraz uda się uratować te dziecko, o którym jest mowa w całej przepowiedni. - rzekł kończąc analizować całą przepowiednie przeze mnie przetłumaczoną.
- Też tak myślę. - rzekłam podchodząc do drzwi wejściowych, po czym oboje weszliśmy.
- Idź spać, a ja pomyśle jeszcze o tym.
- Dobrze, miłej nocy życzę.
- Dobranoc. - rzekł, po czym oboje udaliśmy się do własnych pokoi.
CZYTASZ
Paradise Lost | Jasper Hale-Cullen [Tom 2]
ФанфикTom 2 z serii "Forbidden Couple" ---------------------------------------- Po powrocie z Phoenix, Kalista ma sporo pytań, jednak nie ma na nie odpowiedzi. Pewnego dnia, Bella obchodzi urodziny. Z okazji tego Alice zrobiłam dla niej imprezę, na kt...