4

500 12 21
                                    

IVAN
Pierwszy raz w życiu uwiodła mnie kobieta i to właściwie tylko słowami. Próbowałem stawiać opór, ale uzależniłem się od niej, stając się w łóżku posłusznym jak pies. Uwielbiałem, kiedy z jej niewinnych ust wypływało moje imię, w sposób tak lubieżny, że przenosiła mnie w inny wymiar rozkoszy. Od początku czułem, że będzie nam dobrze i teraz jesteśmy, gdzie jesteśmy.

Nie tak to planowałem...

Zauważyłem, że miała coś w sobie już wtedy, gdy mój przyjaciel, jej brat, Adriano Moretto pokazał mi zdjęcia swojej odnalezionej po latach siostry. Isabell. Od tej chwili, imię dziewczyny dźwięczało w mojej głowie przez kolejne cztery, długie lata...

Nie oszukujmy się. Jestem facetem, wzrokowcem i byłbym ślepy, gdybym nie zauważył takiego ciała. Ale w jej przypadku było to coś więcej, niż fizyczne piękno. Ta młoda, urocza kobieta roztaczała wokół siebie aurę tajemniczości. Stała się zagadką, którą bardzo chciałem rozwiązać, a do tego, zgodnie ze starą umową, zawartą przez mojego ojca z jej matką, mogłem zrobić z nią co chciałem. Pokusa chyba nigdy nie była silniejsza...
Potem zacząłem dostrzegać jej egzotyczną, polsko-włoską urodę. Ta dziewczyna przyciągała jak magnes, ale nie erotyzmem jak nasze, rosyjskie księżniczki czy włoskie godessy. Miała w sobie coś o wiele piękniejszego. Gdybym miał zwizualizować sobie matkę naturę, to wyglądałaby dokładnie tak, jak ona. Skóra o oliwkowym odcieniu emanowała ciepłem niczym promienie włoskiego słońca. Zielone tęczówki, przypominały las w moich ukochanych górach, a zmysłowo falujące na wietrze, rude włosy były niczym płomienie ognia, łapczywie spalające powietrze. Zapamiętałem nawet ułożenie drobnych piegów na jej rumianej twarzy. Jakby artysta, przypadkiem skropił lico tej młodej dziewczyny pędzelkiem, zamoczonym w jasnobrązowej akwareli.

Była na wyciągnięcie mojej ręki. I wtedy Moretto oznajmił, że jego siostra jest bez pamięci zakochana w swoim mężu, kacie i największym wrogu ich rodziny, Dantem Balsecchi. Isabella należała się mu, na mocy układu zawartego przez głowy rodów, gdy była małym dzieckiem. To Balsecchi ją odnalazł i wystawił Morettiemu, który na początku nie miał pojęcia kim jest kobieta, grzejąca łóżko największego wroga. I gdyby nie był ciekaw, Isabella już by nie żyła. Ale sprawy potoczyły się inaczej, a bezlitosny Adriano chciał wykorzystać siostrę do odzyskania władzy we Włoszech. I do tego potrzebował też mnie...

Pomijając szalony plan Moretto, głupi teatrzyk, który mieliśmy odegrać przed jej mężem, Isabella wpadła mi w oko. Była na mój vkus i wyłącznie dlatego zgodziłem się na ten plan. Gdy tylko wszedłem do sali, chciałem patrzyć jedynie na nią. Nic wokół nie było ważne. Zasmakowałem jej ust i było to niczym uderzenie pioruna. Poczułem jej zapach, dotyk, a moje myśli natychmiast stały się bardzo bezczelne... Ona też coś poczuła, wszystko odbiło się w jej spojrzeniu... Poszedłem za nią i zaproponowałem seks. Chciałem jej skosztować już wtedy, kilka lat temu, ale okazała się być wyjątkowo lojalna wobec rodziny. Kolejny raz zrobiła na mnie wrażenie. Każda inna, o ile w ogóle by odmówiła, to jedynie ze strachu, że mąż dowie się o zdradzie i ją zabije. A ona? Odmówiła, bo była zobowiązana wobec niego słowem. Przysięgą małżeńską. Myślałem, że to żart, ale opierała się naprawdę mocno i nawet poskarżyła na mnie bratu, co zupełnie mnie rozbawiło. Wtedy stałem się prawdziwie chciwy. Zazdrościłem Balsecchiemu takiego klejnotu i jak nigdy, chciałem znaleźć się na jego miejscu. Nawet, gdy dowiedziałem się o jej ciąży. Już w tamtej chwili Izabella stała się moim jedynym, życiowym celem. Okazja nadarzyła się sama i chociaż uciekłem się do fortelu, wpędzając ją w wyrzuty sumienia i niemałe kłopoty, to nie żałowałem. Opłaciło się. Teraz byłem tutaj z nią i zrobiła na mnie wrażenie po raz kolejny. Nie spodziewałem się, że to ona będzie tak zachłannie dominować w łóżku...

- O czym myślisz?- do moich uszu dotarł jej słodki trel.

- O tobie. Zaskoczyłaś mnie Isabell. Jesteś bezpruderyjna i wyuzdana. Zachowujesz się w łóżku jak prawdziwa suka...- jej zielone, kocie oczy zrobiły się gigantyczne, a skóra na policzkach nabrała barwy płatków róży. Lekko rozchyliła usta w niedowierzaniu. Zszokowały ją moje słowa tak, że nie mogła się ruszyć. Zawstydzona wyglądała przepięknie. Kontynuowałem jak gdyby nigdy nic. - Nie spodziewałem się po tobie takiego zachowania. Jesteś idealna- ująłem jej policzek. - jesteś moim powietrzem maleńka. Miałem w łóżku wiele kobiet, ale ty... Jeszcze żadna się na to nie odważyła. Zabrałaś mnie do przedsionka piekieł, lubimaja.* Czemu tak patrzysz? Wszystko w porządku?

Ivan / w trakcie korekty/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz