ISABELLA
- Kakaya-to mashina sleduyet iz za nas iz kluba, boss*- Dotarł do mnie głos Jurija. Trzeźwiałam powoli, chociaż wciąż szumiało mi w głowie.- Schevchenko... - Ivan nie brzmiał na zaskoczonego.- Astanavi maszynu piered glavnym vkhodom v otel'. A yieyo otveziosh na podzemnuyu stoyanku.*- głaskał mnie po głowie.
Samochód zatrzymał się, a Ivan wysiadł. Zostałam sama z Jurkiem. Podniosłam głowę, żeby zobaczyć dokąd idzie, ale mój towarzysz docisnął mnie do siedzenia.
- Nie podnoś się, ktoś nas śledzi!
- Śledzi?! - wpadłam w panikę, jednak położyłam się tak jak chciał.
Kilka minut później przebrałam się w dużo za dużą bluzę Ivana i spędzałam z nim czas przed tv, ale w głowie nadal mieliłam jedną myśl. Ktoś nas śledził. Ukradkiem zerknęłam na mojego faceta. Naprawdę jest dla mnie dobry, na dodatek przystojny, a seks cudowny... Na samą myśl zrobiło się mi mokro. Jak seks jest nieudany w związku, to resztą też się nie układa. Czego by te wszystkie mądre książki nie mówiły, tak po prostu jest i nad seksem też trzeba pracować. Tyle że nasz seks uważam za zajebisty. Ale seks to nie wszystko. Przede wszystkim muszę zapewnić bezpieczeństwo dziecku, a przy Ivanie jesteśmy na świeczniku. Ktoś nas śledził, jak mamy być bezpieczni? Co będzie z moim synem, gdy zginę? Co, gdy ktoś będzie polował na niego? Nie mam innego wyjścia, jak zniknąć.
- O czym myślisz? - zapytał, gdy skupiłam się, żeby wpakować sushi do ust. Strasznie nieudolnie mi to szło.
- Że było mi dziś niewygodnie w tej sukience. Była zupełnie nie w moim stylu... - skłamałam.
- Możesz jutro pojechać do sklepu po inną. Masz kartę, możesz kupować co chcesz. Jurij pojedzie z tobą.
- Dziękuję. Chociaż wolałabym własne pieniądze, wiesz o tym. Możemy pojechać do Włoch? Potrzebuję swoich dokumentów, żeby bank chciał ze mną rozmawiać... W schronie była też masa gotówki, na razie powinno mi to wystarczyć. - powiedziałam o słowo za dużo, co oczywiście wyłapał.
Zmarszczył brwi.
- Co znaczy narazie? Isabella, skaży menia lutshe*, co ty planujesz?! - lekko uderzył pieścią w stół.
- Nic...-wyszeptałam lekko przestraszona. Zaczyna się, zaraz skończy się tak samo jak z Dantem...- Myślałam o własnym biznesie... Cukierni albo szkole pole dance...- wymyślałam w panice na poczekaniu. - Chcę być samodzielna - ściszyłam głos i gmerałam w talerzu z sushi, czekając na jakiś wybuch złości.
- Po to potrzebowałaś tych pięciu tysięcy funtów z bankomatu? - zapytał spokojnie.- Skarbie mów mi o takich rzeczach, chętnie ci pomogę... Mam w Moskwie kilka nieruchomości, w jednej z nich możesz rozkręcić biznes. Jak będzie dobrze szło, to może nawet w kilku.
Zaskoczyło mnie, że wiedział o pieniądzach i że tak spokojnie podszedł do sprawy... Milczałam przez dłuższą chwilę, nie wiedząc, co powiedzieć.
- Wyskoczyła mi prośba z banku, o zatwierdzenie transakcji.
- To zaliczka na wózek... - Uniósł brew.
- W Harrodsie? Wszyscy znają tam Ninę i ktoś oczekiwał od ciebie zaliczki?
- Nina akurat poszła po przyjaciółkę, a ja oglądałam wózki... Spodobał się mi jeden, ale nie mieli go na miejscu w kolorze, który chciałam.- łgałam jak z nut.- Powiedzieli, że zamówią ale muszę zostawić zaliczkę gotówką...
Błagałam w myślach, żeby nie zadawał już więcej pytań. Moje modły zostały wysłuchane.
- Rozumiem. O pole dance wiem, ale cukiernia? Potrafisz piec?
CZYTASZ
Ivan / w trakcie korekty/
RomanceCień wątpliwości zalęgł się w mojej głowie. - Co teraz będzie? - wyszeptałam, ale odpowiedź zaginęła w mroku jego szarego spojrzenia. Ivan Grigorovich Borysew, człowiek, który budził jednocześnie moje pożądanie i strach, stał się nieoczekiwanie cz...