|23:12|Tokyo|Japan|
Młoda policjantka gwałtownie otworzyła oczy, gdy usłyszała trzask metalowych drzwi. Stał w nich nie kto inny jak Akashi Haruchiyo pieprzony Sanzu. Ivy wyklinała samą siebie za swoją głupotę. Po co się wtedy odzywała? Mogła siedzieć cicho i tylko się przyglądać. Jest jebaną policjantką a nie poradziła sobie z jednym zbirem w skutek czego ten ją porwał.
Nie miała czasu żeby sobie wszystko przemyśleć gdy zorientowała się że stoi przed nią sam Sanzu. Wysoki, dobrze zbudowany, różowowłosy mężczyzna o pięknych morskich oczach. Ivy chcąc nie chcąc musiała przyznać że jest on cholernie przystojny.
- Dzień dobry iskierko, jak się spało? - zapytał z kpiącym uśmiechem oraz słyszalną ironią w głosie.
Ivy milczała, nie chciała mu nic mówić. On ją porwał. Chociaż gdyby wykonała swoje zadanie tak jak trzeba było, to nie siedziałby teraz z zakutymi nadgarstkami.
- Haaa? Nie umiesz mówić? A może nie chcesz?- pytał ironicznie.
Spuściła głowę przyglądając się bardzo "ciekawym" w tamtym momencie płytką na ziemi pod nogami sanzu.
- O ja cie aleś ty mało rozmowna. - w jego głosie było słychać udawaną rozpacz
- Czego ode mnie chcesz? - jej głos drżał. Bała się go, cóż za ironia losu nieprawdaż? Jeszcze kilka godzin temu była taka pewna siebiez nie było mowy o strachu, a teraz co? Haruchiyo stoi przed nią a ona trzęsie się ze strachu przed nim.
Odetchnął z udawaną ulgą.
- Ooo.. czyli jednak umiesz mówić. Jak dobrze, już myślałem że jesteś jakaś upośledzona.
- Tch. Wypraszamy sobie. Jedyny upośledzony tu to ty. - Poraz kolejny się wyklinała za swoją głupotę.
- Pyskata.. hmm.. Powiedz mi co mam z tobą zrobić. Zabić cię? Wziąć za zakładnika? - jego głos był wypełniony taką samą ironią jak każda inna jego wypowiedź. - Ehh..
Narkoman zbliżały się niebezpienie w stronę policjantki. Ukucnął przy niej i się przyglądał. Nie robił nic jakby czekał na jej ruch.
- Wypuść mnie..
Psychopatyczny śmiech roznosił się po pomieszczeniu. Różowowłosy teatralne starł niewidoczną łzę.
- Oh aleś ty głupiutka. Nie mogę cię wypuścić skarbie bo spieprzysz do tych swoich policyjnych psów.
Racja. Gdyby ją wypuścił od razu poszłaby do Yamoto.
- A teraz bądź grzecznym pieskiem i odpowiedz mi na pytania. -[...]- Skąd wiedziałaś że będziemy na złomowisku, haaa?
- Nic ci nie powiem psychopato!
Głowa czarnookiej poleciała w bok, a policzek zaczął piec. W końcikach oczu zebrały się łzy.
- Ktoś tu nie potrafi trzymać języka za zębami. - pogwizdywał jakaś melodie. - Ah jaka szkoda. - prychnął. - [...]
Już nawet nie starała się powstrzymywać łez, pozwoliła im popłynąć po rumianych policzkach.
- Nie rycz. Było nie pchać dupy w nie swoje sprawy.
CZYTASZ
«Toksyna» Tokyo Revengers Sanzu x Oc [WOLNO PISANE]
FanfictionOpowieść o tym jak toksyczna relacja potrafi zniszczyć człowieka i wnieść nieodwrotne szkody psychiczne. Dziewiętnasto letnia policjantka próbująca aresztować najniebezpieczniejszego przestępcę jakiego obiecnie zna Japonia w wyniku nie udanej akcji...