( dop. Autora jakby co jest rok 2009 Ivy ma 20 lat, Sanzu 23, Koko 20 Izana 23 Inui 20 Bracia Haitani Ran 23 Rindou 22)
Spojrzałam na nogę która była owinięta bandażem zakończony kokardką która dodał Sanzu bo jak to on stwierdził "tak jest bardziej kobieco", a potem na głupio szczerzącego się różowowłosego. Wyglądał na dumnego ze swojej pracy.
Z tyłu dostrzegłam Koko posyłającego mu kpiące spojrzenie. Na co Sanzu odpowiedział pokazaniem środkowego palca w jego stronę.
Nie minęła chwila a zaczęli się wyzywać niczym dzieci w trzeciej klasie podstawówki.
- Jak dojrzale... - szepnęłam sama do siebie lecz ciut za głośno bo oboje spojrzeli na w moim kierunku zabijając mnie spojrzeniem. - ups..
- Czyżbyś się w końcu nauczyła mówić? - rzucił sanzu.
Ukryłam twarz w dłoniach, Koko zaczął sie śmiać jak psychopata a Sanzu sie załamał.
(Perspektywa narratora)
- Kurwa jak z dziećmi.
- Słuchaj ty ćpunie sam jesteś dzieckiem.
- Haaa?
- Błagam nie kłóćcie się już. Sanzu tak umiem mówić Koko tez zachowujesz sie jak dziecko.
Haruchiyo zaczął sie śmiać jak głupi a Koko spojrzał na policjantkę z wyrzutem.
- Ja ci dupe ratuje a ty mi robisz coś takiego. - rzucił teatralnie.
Czarnowłosy dopiero po paru sekundach zorientował sie co powiedział. Spojrzał ze strachem w oczach na morskookiego a niebieskowłosa poszła w jego ślady.
- Zechcesz mnie oświecić Hajime przed czym jej ratowałeś dupe? Bo z tego co się orientuję to wcześniej wątpię byście się znali.
- Pająk.
Ivy i różowowłosy w tym samym momencie spojrzeli na Koko jak na kompletnego idiote, którym swoją drogą był.
- Pająk? - upewnił się Sanzum
- Pająk. Taki duży i włochaty. - dodała młoda policjantka z udawanym strachem i obrzydzeniem w głosie.
- Szczerze mówiąc za cholerę wam nie wierzę ale nie mam na to siły. Ivy zostań na noc w tym pokoju ale nawet nie myśl o ucieczce. A i na litość boską bądźcie kurwa cicho. Ja idę spać.- rzucił jej znaczące spojrzenie.
- Nie mam zamiar,ja tam się tu dobrze bawie. - dodała ironicznymi głosem podnosząc ręce w geście obronnym.
- Koko masz pilnować żeby nie uciekła. Pamiętaj jutro przyjeżdżają ważni goście więc lepiej żeby mała Ivy została w pokoju i nie wystawiała chodźby nosa za drzwi.
- Ta jest szefie. - zasalutował stając na baczność.
Różowowłosy mężczyzna wyszedł z pomieszczenia zapewne kierując sie do swojej sypialni.
- Ja nie wiem czy chce najpierw sobie czy tobie szczelić w łeb. - rzuciła załamana policjantka.
- Możesz mi. - dodał zrezygnowany Koko
- Jasne, zapamiętam.
- Dobra tooo co teraz robimy?
- Ten różowowłosy narkoman kazał nam siedzieć w tym pokoju i być cicho.
- Kazał tobie siedzieć w tym pokoju droga Ivy. - Kokonoi uśmiechnął się chytrze.
- Jak chcesz idz gdzie tam chcesz drogi Koko. - rzuciła zadziornie.
CZYTASZ
«Toksyna» Tokyo Revengers Sanzu x Oc [WOLNO PISANE]
FanfictionOpowieść o tym jak toksyczna relacja potrafi zniszczyć człowieka i wnieść nieodwrotne szkody psychiczne. Dziewiętnasto letnia policjantka próbująca aresztować najniebezpieczniejszego przestępcę jakiego obiecnie zna Japonia w wyniku nie udanej akcji...