Zostanę starą panną z kotami

118 10 5
                                    

|2:34|Tokyo|

(narrator)

Ivy wyczekiwała na dobry moment żeby uciec. Czekała aż w końcu jej uszy obleje kompletna cisza. Ten moment właśnie nastał. Za drzwiami nie słyszała już żadnych kroków, powoli się podniosła i ruszyła w stronę metalowych drzwi. Była przekonana że są otwarte i miała rację. Inui zapomniał ich zamknąć gdy wychodził.

Po przekroczeniu progów pokoju w którym była przetrzymywana uderzyła ją fala chłodu przez co zadrżała z zimną lecz to nie stało jej na przeszkodzie w ucieczce.

Przez dobre kilka minut głowiła się jak bezdźwięcznie opuścić budynek. Postanowiła najpierw wydostać się z korytarza w którym się znajdowała, poszła prosto przed siebie w kierunku niekończącego się korytarza. Przystanęła dopiero przy drzwiach na jego końcu. Niestety nie były one otwarte i nie miała tego przywileju co wcześniej aby po prostu pociągnąć za klamkę i je otworzyć więc musiała znowu się pomęczyć z wsuwkami do włosów.

Młoda policjantka weszła po schodach na samą górę, a jej oczą ukazał się wielki salon. Była pewna że jest w jakimś starym zniszczonym budynku na obrzeżach miasta i fakt, był on na obrzeżach ale nie był to zwykły dom. To była willa wyciągnięta niczym z amerykańskich seriali!

Szybko jednak otrząsnęła się z chwilowego zdumienia. Weszła w głąb salonu który był połączony z kuchnią. Z kuchnią która prowadziła na taras. Podeszła to drzwi tarasowych chcą je otworzyć. Wszystko była tak piękne i tak... proste. Było za proste, coś jej się tu nie zgadzało ale jeszcze nie widziała co. Dopiero po chwili zorientowała się gdy poczuła zimny metal przy swojej krtani.

Przecież to było logiczne że nie będzie zostawiona sama na całą noc! Kto o zdrowych zmysłach zostawiłby policjantkę która była w każdej chwili zdolna do ucieczki i jak to powiedział Yamoto jego najlepszej policjantki.

- Coś nie tak? - do jej uszy dotarły nieznajomy głos. Choć był tak piękny i czysty wywołał u niej dreszcz.

- Nie skądże. Tylko zostałam porwana przez narkomana, próbowałam uciec a teraz jakiś typ przykłada mi nóż do szyi i pyta czy coś nie tak. - ton jej głosu był pełen ironii i dezaprobaty.

Usłyszała za swoimi plecami prasknięcie. Jej napastnik właśnie się z niej naśmiewał. Hahaha bardzo śmieszne.

- Nie jakiś typ. Jestem Kokonoi moja droga. - chłopak mówił bardzo ironicznie co zaczynało irytować Ivy jeszcze bardziej. - Oj aleś ty głupia. Myślałaś że pozwolimy ci uciec? - nie zdołał dokończy przez Ivy która wcieła mu się w zadnie.

- Tak, byłam przekonana że dacie mi uciec i nikt z was nie będzie mnie szukać, wrócę do domu i zostanę starą panną z kotami. - jej wypowiedź była przepełniona jadem.

- Dobra skończ pierdolić. Nie mi będziesz się tłumaczyć tylko Sanzu, a teraz rusz się idziemy do niego.

Chłopak odsunął się od niebieskowłosej chowając nóż do kieszeni czarnych dresów. Dopiero wtedy mogła mu się dokładniej przyjrzeć gdyż wcześniej widziała jedynie  jego marne odbicie w szklanych drzwiach tarasowych.

Był to chłopak trochę wyższy od Inuiego. Miał czarne zaczesane na bok włosy, a na skroni lekko wygolone pasemka pofarbowane na biało. Czarne oczy które nie wyrażały żadnych emocji prócz znudzenia i zmęczenia.

«Toksyna» Tokyo Revengers Sanzu x Oc [WOLNO PISANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz