Słup soli

191 11 2
                                    

Stałam jak słup soli ściskając butelkę. Roksana jest córką głównego dyrektora ośrodka?! I w dodatku z niego uciekła nie dając o sobie znać przez dwa lata? Nic dziwnego ,że była tak zdesperowana ,aby wyskoczyć przez to okno.

-Nie jesteś moim ojcem! -krzyknęła - gdybym była twoją córką nie umieściłbyś mnie w tym piekle!

-Dość -przerwał Ibrahim podchodząc do niej- Jak możesz mieć czelność tak się zachowywać i zwracać w stosunku do osoby ,która cię wychowała! Natychmiast przeproś ojca, bo pożałujesz tego ,jak on powinien żałować, że się tobą opiekował.

-Przeprasza się jak się czegoś żałuje-powiedziała spokojnym tonem- A ja niczego nie żałuje i nie będę nigdy żałować!

Brodaty wpadł w szał. Złapał ją za włosy i boleśnie ciągnął jej głowę do tyłu szepcząc coś do jej ucha. Dziewczynie spłynęły łzy po policzkach.
Kiedy ją puścił ,ona chamsko powiedziała:

-Ostatnio też się śmiałeś, kiedy mówiłam,żebyś nie lekceważył tego co zrobię. I co? Komu było do śmiechu? Tobie czy osobie ,która wychujała twoich ludzi co?

Spoliczkował ją i dalej by ją bił gdyby nie fakt ,że przerwał mu Ellijah.

-Ibrahim wystarczy już. Zostawcie nas.-krzyknął. Chciałam razem z Dominikiem i innymi uczniami wyjść ,ale dyrektor mi zabronił- Ty zostań. Nalej mi wina.

Trzęsły mi się ręce ,ale to wykonałam. Widać było ,że brunet był jednocześnie wściekły i bezsilny. Uther widząc w jakim stanie jest jego poplecznik zabrał głos:

-Roksana przeproś ojca, nie zachowuj się jak dziecko. A reszta sama się wyjaśni. Okaż mu należyty szacunek. Już dość sprawiłaś mu zawodu i bólu. Pokaż skruchę. Nie tak cię wychował.

-Pewnie jak zwykle ,wszystko moja wina. Skoro was wszystkich tak zawodzę ,to czemu nie pozwoliliście mi odejść? Wszyscy mielibyśmy święty spokój!

-Przestań-uciszył ją gestem dłoni-kiedyś wszystko zrozumiesz, jak będziesz starsza i mądrzejsza. Jesteś jeszcze młoda ,myślisz,że wiesz wszystko. Przeproś ojca , nie będziemy tolerować braku szacunku. Nie tak zostałaś wychowana. Gdyby moja córka lub syn tak się zachowywali to..

-Też byś ich umieścił w tym ośrodku?!-zapytała z kpiną-czyżby? No właśnie..tak myślałam.

-To nie ma nic do rzeczy-stwierdził-Bądź posłuszna, skończył się czas buntu i należy przyjąć określone zasady. I ponieść konsekwencje swoich czynów rzecz jasna. Nawet nie wiesz jak twoje słowa ranią Ellijah. Skoro twoja duma nie pozwala ci przeprosić, nazywaj go chociaż tatą ,a nas wujkami. Choć raz zrób to ,o co się ciebie prosi. Drugi raz nie poproszę,a konsekwencje będą dotkliwe.

-Dobrze wuju. Nie jestem tą samą zbuntowaną nastolatką, którą znaliście. Ale i tak nie będę przepraszać ,bo nie żałuje i z chęcią zrobiłabym to ponownie.

-Ehh..mam nadzieję,że kiedyś zrozumiesz i docenisz co otrzymałaś i masz.

-Mhm

-Później porozmawiamy- odezwał się Ellijah-zabierzcie ją i zamknijcie w pokoju. Nie chcę jej narazie widzieć. Przemyśl swoje zachowanie, jeśli będziesz gotowa przeprosić i pogadać, zawołaj ochronę.

-Jak zwykle-krzyczała kiedy ciągnęli ją- idź i przemyśl swoje zachowanie,super! Najlepiej pozbyć się na chwilę problemu!

Brunet usiadł wzdychając i popijając winem. Rzekł:

-Czy ona kiedyś zmądrzeje i się ustatkuje? To najwyższy czas, aby skończył się jej ten okres buntu. Nigdy nie robiła co do niej należało ,nie potrafiła dostosować się. Ale to! To już jest przegięcie Utherze. Koniec tego dobrego. Ibrahim!

Papierowe serceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz