3. Isabella

2.3K 84 3
                                    

O siódmej obudził mnie podniesiony głos Jamesa, który z kimś nieprzyjemnie rozmawiał przez telefon. Usiadłam na łóżku i czekałam, aż zakończy rozmowę.

- W takim razie jesteś, kurwa, zwolniony. Nie potrzebuję palantów w swojej firmie, Ogster - odsunął telefon od ucha, schował go do kieszeni czarnej marynarki i cały czas odwrócony twarzą do okien, odchrząknął. - Nie śpisz.

Uniosłam pod wrażeniem brew ku górze, a następnie wyszłam spod delikatnej pościeli i wsunęłam stopy w kapcie.

- Nie, nie śpię.

Wzięłam wszystkie potrzebne rzeczy i poszłam pod prysznic, czując się dziwnie osaczona i brudna tym, że spałam w jednym łóżku z kimś, kto został moim mężem z przymusu.

Po letnim prysznicu ubrałam się w różową sukienkę na ramiączkach, zrobiłam makijaż i dobrałam biżuterię, a następnie wyszłam i w sypialni wsunęłam na stopy różowe sandałki na obcasie.

- Wyglądasz seksownie - szatyn stanął jakiś metr naprzeciw mnie. - Niby zadziornie, ale jednak z klasą, pani Solares - wsadził ręce do przednich kieszeni eleganckich spodni.

- Nie podlizuj się, James - uśmiechnęłam się arogancko.

- Wiedźma wstała lewą nogą?

- Spierdalaj, gościu.

Wzięłam do ręki telefon i zauważyłam, że nie mam żadnej nieprzeczytanej wiadomości. Podniosłam się z fotela i ruszyłam do drzwi, nie odwracając się za siebie.

Gdy byłam już na korytarzu przy windzie, dobiegł do mnie mój mąż i wcisnął guzik. Weszliśmy do środka i od razu poczułam motyle w brzuchu, gdy otulił mnie zapach jego perfum.

Jezu, nie myśl o tym, Isa.

Dla pozoru złapaliśmy się za ręce, gdy wyszliśmy z windy i kierowaliśmy się do jadalni. Tak jak się spodziewaliśmy, wszyscy już byli, więc dosiedliśmy się do Veronici i Zaydena.

- O! Państwo młodzi! - Zayden klasnął w dłonie. - Jak tam nocka, drodzy państwo? - blondyn przerolował językiem po wewnętrznej stronie policzka.

Solares cmoknął i uniósł brwi, po czym zakpił:

- Żonka nie chciała rozłożyć nóg, więc resztę sam sobie dopowiedz.

Veronica wypluła kawę, którą miała w ustach i zaczęła kasłać.

- Że co, kurwa? - usiadłam na krześle przodem do niego. - Nie jestem twoją dziwką! - podniosłam głos, ale na tyle, żeby ludzie nie mogli nas usłyszeć.

- Wyluzuj trochę, nie powiedziałem czegoś takiego. Oczywiście, że nie jesteś dziwką, po prostu...

- Po prostu jestem ta zła, bo nie rozłożyłam przed tobą nóg, tak? - czułam, że robiłam się czerwona ze złości. - Pierdol się, James!

- Oh, dajcie spokój. Jutro wracacie do Nowego Jorku i będziecie mieli masę czasu na kłótnie - Zayden położył ręce na stół. - Wyluzujcie.

- Wracamy dzisiaj - oznajmił nagle James. - Jak najszybciej muszę jechać do firmy, bo...

- Ej, chwila, chwila - jego przyjaciel marszczy czoło. - Zoe miała się wszystkim zająć, o co, kurwa, chodzi? Czy ta zrobiona blondi nawet nie umie odwołać spotkań? - wywrócił oczami prychając.

James również prychnął, a następnie spojrzał na mnie.

- Mamy dwie godziny do wyjazdu stąd, Isa.

                                          ***

Zwymiotowałam wszystko i spłukałam wodę. Oparłam się plecami o ścianę i położyłam głowę na kolanach, zamykając oczy i próbując uspokoić walące w klatce piersiowej serce.

Nienawidziłam tego.

Albo nie jadłam w ogóle, albo później to zwracałam. Nie mogłam być gruba. Musiałam być chuda i dobrze wyglądać, aby nie być pośmiewiskiem.

Tak mówił tatuś.

8 lat wcześniej:

- Boże, jeszcze więcej tego jedz, co? - tata wyjrzał zza gazety. - I tak jesteś wystarczająco gruba, Isabello.

Spojrzałam na ciastko, które wyciągałam z szafki. Poczułam ogromne wyrzuty sumienia.

- Jak masz zamiar się spodobać przyszłemu mężowi, jeżeli będziesz gruba i brzydka?

Miałam wrażenie, jakby zadał mi kolejny cios, mocniejszy od poprzednich. Czułam się gruba i winna, a przecież to moje pierwsze ciastko tego dnia.

- Jestem najchudszą osobą z klasy, tato - powiedziałam cicho, a łzy już zbierały się pod powiekami. - To moje pierwsze ciastko i...

Złożył i odłożył gazetę, wstał i podszedł, wyrwał ciastko i zaśmiał się bez humoru, a następnie wyrzucił ciastko do kubła.

- Gruba. Brzydka. Isabella.

- T-tato...

- Taka jesteś, moja droga córeczko.

Lover - wersja poprawiona Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz