21. Isabella

1.4K 64 8
                                    

Patrzyłam, jak mężczyzna bierze kluczyki od białego Range Rovera i rusza do drzwi wyjściowych.

- Nawet mnie nie wysłuchasz! To wypadek, kurwa! - wrzeszczałam na cały dom. - Ja... ja przepraszam, dobra?! Znów popełniłam błąd, tym razem zapomniałam o...

- Ile ty masz, kurna, lat?! Ile masz lat, że zapomniałaś o jebanej antykoncepcji?! - uderzył w ścianę naprzeciw siebie. - Masz ponad dwadzieścia lat, Isabello!

- To się zdarza! Jezu, to nie tylko moja wina! Myślisz, że sama zaszłam w ciąże?!

Całe to przedstawienie oglądali nasi rodzice, którzy stali kilka metrów od nas ze skrzyżowanymi na piersiach rękoma.

- Nie bądź głupi, James. Nie jedź teraz nigdzie. Jesteś roztrzęsiony, wypiłeś butelkę wina, a na drodze jest ślisko. Jesteśmy w Aspen, synu. Bądź rozsądny i zostań - Bryson przejechał ręką po swoim czarnym golfie. - Porozmawiajcie na spokojnie.

Łzy stały mi w oczach. Czułam, jakby to była moja wina. Tylko moja. A przecież to była też jego zasługa... To bolało, jego słowa mnie bolały.

James, który stał przede mną, nie był już tym samym, którego kochałam. To był stary James, którego nienawidziłam. Gardziłam nim. To nie był już ten, któremu oddałam serce.

Czy powinnam go kochać? Nie. Ale minęło kilka lat, odkąd byliśmy małżeństwem, aż w końcu to się stało. Popełniłam błąd, oddając mu swoje serce.

- Nie wiem, kiedy wrócę. Nie czekajcie na mnie - zarzucił na ramiona płaszcz i wyszedł, trzaskając drzwiami.

Skuliłam się na podłodze i płakałam, mając wszystkiego dosyć. Mówiłam, że mnie zostawi. Przewidziałam to.

- Kochanie... - matka ukucnęła obok mnie. - Będzie dobrze, Isa. Wszystko się ułoży. Nie możesz denerwować się w tym stanie.

- Nie pleć bzdur, Arielle - ojciec prychnął. - Ma to, na co sobie zasłużyła.

Auć.

***

Była pierwsza w nocy, gdy się obudziłam, a jego nadal nie było. Coraz bardziej się niepokoiłam, ale nikt nie obudził mnie w środku nocy, że James miał wypadek.

Wstałam z łóżka, wyciągnęłam wszystko z szafy i zaczęłam się pakować. Moja obecność w Aspen stanowiła jedynie problem, musiałam wracać do Nowego Jorku jak najszybciej.

***

O siódmej rano siedziałam już w prywatnym odrzutowcu. Nie powiedziałam nikomu, że wychodzę. Zostawiłam jedynie jedną kartkę na stole w kuchni, a drugą na szafce nocnej po stronie Jamesa. Nie wiedziałam, czy nawet odczyta to, co tam nabazgroliłam, ale wolałam zostawić choć taką informację, dlaczego wyjechałam z Aspen.

Zostawiłam go.

Lover - wersja poprawiona Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz