23. Isabella

1.4K 60 17
                                    

Wróciłam do pustego mieszkania.

Było ponuro i zimno.

Pierwsze co zrobiłam po powrocie, to podniesienie temperatury na panelu przy wejściu do penthouse'u. Ściągnęłam z siebie płaszcz, zostawiłam na korytarzu bagaż i poszłam do naszej sypialni, z której przeszłam do garderoby. Wyciągnęłam czyste majtki i piżamę, a następnie udałam się pod prysznic.

Kilka minut później, gdy byłam już czysta i pachnąca, położyłam się na środku łóżka, włączyłam telewizję i oglądałam jakiś horror.

Minęło kilka godzin, a ja wtuliłam się w jego poduszkę i zasnęłam jak dziecko.

Wszystko było okej...

***

W nocy obudził mnie telefon. Zaspana odebrałam, nie patrząc nawet na ekran. Gdy usłyszałam, że przedstawia się dziennikarka ABC News, coś wykręciło mój żołądek.

- Przepraszam, czy może pani powtórzyć ostatnie zdanie? - ziewnęłam.

- Czy może pani powiedzieć, jak w tym momencie się czuje? Usłyszeć takie wiadomości to tragedia i napewno...

- Jakie wiadomości? Przepraszam, ale jest środek nocy, a pani mnie właśnie obudziła. Nie wiem, co się dzieje.

- Oh, ja... - spanikowana kobieta westchnęła. - Niech włączy pani wiadomości... Nie powinna pani dowiadywać się tego w taki sposób, jednakże...

Nie słuchałam kobiety dalej, po prostu szukałam jak najszybciej pilota, którego, kurwa, nie było. Wstałam i pobiegłam na dół do salonu, aby tam wyłączyć telewizor. Od razu natrafiłam na wiadomości, gdzie...

- Drodzy Państwo. Przychodzimy z dość przykrą wiadomością, która jest świeża, ponieważ sytuacja miała miejsce dwadzieścia minut temu. O godzinie pierwszej wystartował samolot Bryson'a Solares, który rozbił się nad stanem Illinois. Prawdopodobnie w samolocie znajdował się Bryson Solares wraz ze swoją żoną, synem Jamesem Solares i rodzicami synowej, która do Nowego Jorku wróciła kilkanaście godzin wcześniej. Z całą przykrością musimy ogłosić, że samolot stanął w płomieniach, a szanse na przeżycie pasażerów są nikłe. Będziemy informować Państwa na bierząco...

Wyłączyłam telewizor, upuściłam telefon i usiadłam na kanapie. Zgięłam nogi i przysunęłam je do swojej piersi. Objęłam kolana rękoma i zaczęłam robić coś, do czego myślałam, że nie będę zdolna. Zaczęłam płakać, ale to nie był zwykły płacz. Krzyczałam, darłam się na całe gardło i uderzyłam głową w kolana. Zaczęłam drapać skórę do samej krwi, nie mogłam złapać oddechu, nic nie widziałam przez łzy, które wypływały z oczu strumieniami.

Telefon dzwonił, lecz nie byłam w stanie zejść z kanapy i podnieść urządzenie z ziemi. Byłam zła, roztrzęsiona i nie chciałam żyć, bo... Bo tak bardzo go kochałam... A nie zdążyłam mu nawet o tym powiedzieć!

James był przy mnie zawsze, gdy go potrzebowałam. Gdy demony z przeszłości powracały, gdy budziłam się w nocy z krzykiem lub płaczem, gdy nie chciałam jeść, przeglądałam się godzinami w lustrze i cały czas widziałam grubą Isabellę. Nie był zły, gdy usunęłam ciążę, nie był zły, gdy White mnie dotykał, a ja nie byłam w stanie się obronić, nie był, kurwa, zły nawet wtedy, gdy rozbiłam jego nowe Maseratti. Nie powiedział mi nigdy, że mnie kocha, ale był w stanie zrobić wszystko.

Telefon nadal dzwonił.

Mijały minuty, a może godziny? Już sama nie wiem...

Ale ja nadal tak siedziałam, krzyczałam, a cholerstwo dzwoniło.

Lover - wersja poprawiona Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz