//2//

265 18 8
                                    

Otworzyłem szeroko oczy.
Ja dalej żyje?

Spadając z takiej wysokości nie ma możliwości, żebym w ogóle oczy otworzył.
Powinienem leżeć martwy, a jednak żyje, oddycham.

   - HINATA SIĘ OBUDZIŁ! - głos Sugawary, który dotarł do mnie jak przez mgłę brzmiał, jakbym właśnie był pomiędzy światem martwych a żywych.

Usłyszałem pisk butów, co oznaczało że jestem na sali gimnastycznej.

   - Hinata, żyjesz? Już mieliśmy dzwonić po pogotowie, przestraszyłeś nas - spojrzałem w stronę osoby, która wypowiedziała te słowa.
Yamaguchi wpatrywał się we mnie, oczekując odpowiedzi która była jasna.

   - Tak, żyje...co się stało? Nic nie pamiętam.
   - Wyskoczyłeś do piłki, gdy już ją odbiłeś runąłeś jak kłoda na ziemię - Tsukishima wypowiedział te słowa beznamiętnie jakby mogło się wydawać, a jednak usłyszałem w jego głosie nutkę zmartwienia, co kompletnie mnie zadziwiło.

  - Jeżeli źle się czułeś to mogłeś powiedzieć, a nie wszystkich nas straszyć! - Spojrzałem na Kageyame, który nagle znikąd znalazł się obok mnie.

Nagle sobie przypomniałem. Wystawa Kageyamy, mój skok i...to tyle. Czyli tamto to był sen.

Gdy w końcu zrozumiałem co widziałem będąc nieprzytomnym, moja twarz wykrzywiła się w grymasie strachu.

Bałem się Kageyamy.

Odwróciłem wzrok byleby nie patrzeć na osobę, która w śnie postanowiła mnie zabić.

Podparłem się rękami i wstałem z chłodnej podłogi, czując jak kręci mi się w głowie. Poczułem jak jakaś osoba łapie mnie za ramię i pomaga mi wstać.

Odetchnąłem z ulgą widząc, że to Sawamura postanowił mi pomóc, a nie Kageyama. Gdyby mnie dotknął, dostałbym ataku paniki.

Nie mogę na niego patrzeć.

   - Przepraszam za to, nie mam kompletnie pojęcia co się stało ale... - nie dokończyłem, bo cała drużyna wbiła we mnie swój wzrok. Już zastanawiałem się czy znowu nie śnię, ale po sekundzie zrozumiałem, o co im chodzi.

Krew.

Poczułem metaliczny smak w ustach po raz kolejny tego dnia i zobaczyłem, jak na parkiecie koło moich butów pojawiają się kropelki krwi.

Nie wiedziałem co powinienem czuć w takim momencie, ale zacząłem zastanawiać się czy aby na pewno moje wcześniejsze przeżycia to był sen.

   - Cholera, dzwońcie po karetkę! - Wykrzyknął Sugawara patrząc na mnie, jakbym właśnie w tym momencie wykrwawiał się na śmierć.

No tak, panikuje nawet jak typowy rodzic.

Zrobiłem kilka kroków do przodu i skierowałem się do szatni po chusteczki, mimo głośnych protestów mojej drużyny.
Wiem, że moja sytuacja była do bani ale musiałem stamtąd wyjść.

Albo ja, albo Kageyama.

Gdy znalazłem się w szatni wyciągnąłem z torby chusteczkę i wytarłem w nią krew. Przestała lecieć, ale dalej nie mam pojęcia skąd się wzięła.
We śnie też leciała mi krew z ust. Czy to jakiś znak?

Do szatni wbiegł Nishinoya.
Spojrzałem na niego dając mu do zrozumienia że wszystko ze mną w porządku i zarzuciłem na ramię torbę.

Razem z Nishinoyą weszliśmy na salę gimnastyczną. Szukałem wzrokiem Sawamury żeby dać mu znać, że wracam do domu.
Gdy w końcu go zauważyłem, przeprosiłem za zamieszanie, zapewniłem że czuje się dobrze i dam sobie radę.

Mimo że siatkówka jest moim życiem, dzisiaj musiałem sobie odpuścić żeby nie niszczyć całego treningu.

Gdy skończyłem rozmowę z kapitanem, poczułem wzrok na sobie. Odwróciłem się i zobaczyłem Kageyame, który wpatrywał się we mnie z wyrazem twarzy, którego nie umiałem rozszyfrować.

Po kilku sekundach postanowił się odezwać.

   - Mieszkasz daleko, poza tym jazda na rowerze po czymś takim to nie jest dobry pomysł. Odprowadzę cię, Hinata.

Gdy usłyszałem jak wymawia moje nazwisko, nagle przed oczami zobaczyłem, jak na jego twarzy pojawia się pogardliwy uśmiech a w klatce piersiowej dziura.

Zamarłem.

Miałem ochotę krzyczeć i płakać. Sądziłem że nie będę w stanie nawet się ruszyć, ale w tym momencie uświadomiłem sobie, że właśnie krzyknąłem. Głośno i wyraźnie.

   - Co? - Kageyama wpatrywał się we mnie, a rana z klatki piersiowej i uśmiech nagle zniknęły. To nie tak, że śnie. Po prostu mam halucynacje.

To nie wróży nic dobrego.

W końcu dotarło do mnie co wykrzyczałem w stronę chłopaka, którego tak nagle zacząłem się panicznie bać.

Spojrzałem na niego.
Jego oczy były przepełnione bólem, chociaż nie wiem dlaczego.

Tak, właśnie wykrzyczałem że go nienawidzę, ale dlaczego te słowa miałby go zaboleć?

   - To TY za to odpowiadasz, Shōyō - w mojej głowie rozbrzmiały słowa, które usłyszałem we śnie.

Poczułem, że zaraz zwymiotuje.

***
Tak więc napisałam drugi rozdział z którego nie jestem zadowolona, aczkolwiek postanowiłam że go zostawię tak, jak jest.
W 3 rozdziale możecie spodziewać się wszystkiego z perspektywy Kageyamy, także dowiecie się jak on postrzega zachowanie Hinaty i jakie ma ogólnie nastawienie do całej tej sytuacji!
Życzę wam wszystkim jeszcze miłego dnia/wieczoru! ^^

√Ten ostatni raz√Kagehina Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz