Księga II

1.1K 82 41
                                    

Zaskoczona Andrella spojrzała na Halzara. Po raz pierwszy od dawna czymś się martwił. Okazał w końcu jakieś ludzkie emocje poza gniewem i rozczarowaniem. Przez dłuższą chwilę stała w bezruchu, nie wiedząc, jak zareagować. Oczywiste było, że przybycie tak licznej floty oznaczało coś złego. Nie chciała jednak dopuścić do siebie tej jednej myśli, która próbowała przebić się do jej umysłu. Zbyt bardzo się jej bała.

— Ojcze, co to znaczy? — spytała, starając się ukryć panikę w głosie.

Wykrzywił twarz w grymasie. Najwidoczniej nie chciał wyjawiać jej szczegółów, ale musiał powiedzieć cokolwiek. Wiedział, że jedno źle dobrane słowo, a dziewczyna zrobi coś bardzo głupiego.

— Przed tym chciałem nas uchronić, rozumiesz? — zaczął. Zgarbił się i ukrył głowę w dłoniach. W tamtej chwili przypominał bardziej przestraszonego chłopca niż króla, z którym jeszcze chwilę wcześniej się kłóciła. — Grożono nam od lat, ale nie sądziłem, że naprawdę do tego dojdzie. Byłem głupcem, pozwalając polować cesarskim kłusownikom na naszej ziemi, ale okazałem się jeszcze większym, zawierając z nimi umowę. Dzięki tobie dostają co miesiąc coraz mniej upolowanej zwierzyny, więc mogli to uznać za zerwanie jej.

Dziewczyna próbowała przypomnieć sobie wspomnienia, które potwierdzałyby słowa ojca. Zmiana w jego zachowaniu nastąpiła ponad dwadzieścia lat temu, ale usprawiedliwiała to zniknięciem matki. Nawet do głowy nie przyszła jej myśl, że mogło chodzić o coś zupełnie innego. Chaotycznym ruchem odgarnęła włosy z czoła, a następnie spojrzała na siedzącego na kanapie człowieka. W jej oczach błysnął gniew.

— Z kim ją podpisałeś? — dopytała, nie wiedząc, czego się spodziewać.

— Z cesarzem Garcii — wypluł z odrazą.

Andrella cofnęła się o krok. Nie sądziła, że sprawa była tak poważna. Przeraziła się na samo wspomnienie ich barbarzyńskich napaści opisanych w historycznych księgach. Plądrowali całe królestwa, wyżynając ludność i paląc wszystko za sobą. Ich okrucieństwo nie znało granic. Byli jak jeden wielki huragan, którego żadna siła nie potrafiła zatrzymać. I lada chwila mieli dotrzeć do Lazarii. Zatrzęsła się ze strachu.

— Myszko. — Usłyszała obok siebie zaskakująco czuły głos. — Stoisz na szkle.

Zdezorientowana uniosła wzrok na ojca. Stał pół metra przed nią i obserwował ją z niepokojem. Popatrzyła na podłogę. Faktycznie stała na resztkach szyb i nawet nie czuła, jak coś wbiło jej się w skórę. Uświadomiwszy to sobie, niemal od razu skoczyła w rozpostarte ramiona Halzara. Piekący ból promieniował od bosych stóp, przez co nie potrafiła ustać na nogach. Mężczyzna chwycił córkę jedną ręką pod kolanami, a drugą umieścił w dolnej części pleców. Dziewczynę otuliło znajome ciepło, a charakterystyczny zapach wody kolońskiej podrażnił nos. Kichnęła.

— Przekaż Lottcie, aby zebrała wszystkie kobiety, dzieci i starców w bunkrze — polecił szybko żołnierzowi. — Przyślij tu kogoś, a później wróć na stanowisko i melduj co piętnaście minut sytuację.

W międzyczasie Andrella wtuliła się w mężczyznę. Czuła się jak za dawnych lat. Znów była małą dziewczynką, której ojciec poświęcał całą swoją uwagę. Tak bardzo tęskniła za jego bliskością. Jednak okoliczności nie pozwalały jej w pełni oddać się chwili.

— Zabiją cię? — spytała drżącym głosem.

Mężczyzna westchnął, a jego serce przyspieszyło bicie. Poczuła, jak napiął mięśnie pod czarną szatą, którą nazywał podomką. Odruchowo wbiła mu paznokcie w kark. Myśl o śmierci jedynego rodzica sprawiała, że chciało jej się płakać. Gdyby umarł, zostałaby sama na świecie, co przerażało ją jeszcze bardziej niż wojna z garcianami. Dlatego uczepiła się Halzara tak mocno, że utrudniła mu tym dostęp do powietrza. Zrobiłaby wszystko, by zatrzymać go w zamku. Pragnęła ukryć go jak najdalej od zbliżającej się zagłady. Wiedziała jednak, że nigdy by jej tego nie wybaczył. Był królem, a dobry władca nigdy nie zostawia swojego ludu na pastwę losu.

Przeklęte Cesarstwo | Tom 1 | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz