Prolog.

335 10 0
                                    

Zmoknięta młoda kobieta ledwo wchodząc do mieszkania, zrzuciła swoje szpilki z nóg. Była potwornie zmęczona po pracy ponieważ spędziła w niej około 16 godzin. Chwiejnym krokiem weszła do salonu i ujrzała swojego współlokatora. Siedział on na kanapie i oglądał telewizję. Spojrzała na niego kładąc swoją torebkę na krześle, znajdowało się ono w Przedpokoju. 

-Dobry wieczór, Andrew. – On słysząc zmęczony głos Lilith od razu się odwrócił i uśmiechnął.

-Dobry wieczór, Piękna! Jak było w pracy? – oparł opierając się o sofę.

-Nienawidzę jesieni. -Mruknęła pod nosem.

Andrew wstał i podszedł do niej. Był on wysoki i bardzo szczupły. Miał brązowe włosy i ciemne brązowe oczy. Był on ciemniejszej karnacji i miał bliznę na szczęce. Spojrzał na Lilith i podszedł do niej. Uśmiechnął się z czułością do niej. Patrzył na nią z zainteresowaniem, a to że była mokra sprawiało, że była jeszcze bardziej atrakcyjna. Jej czarne, długie włosy były całe przemoczone, a jej czerwona szminka delikatnie rozmazana. Kobieta spojrzała na swojego współlokatora delikatnie się uśmiechając. Przysunął ją bliżej siebie, a ona tylko oparła głowę na jego torsie. Była cholernie niska w porównaniu do niego. Stali w ciszy, a Lilith tylko głośno wzdychała.

- Z jednej strony mam dość tej pracy, ten szef mnie wykańcza, a z drugiej ją uwielbiam. – Wymamrotała będąc wciąż oparta o Andrew'a. Delikatnie się trzęsła ponieważ jej ubrania również były przemoknięte. Współlokator ściągnął jej kurtkę.

-Chodź, zaniosę cię do pokoju. – Złapał ją i delikatnie podniósł. Kobieta już ledwo kontaktowała. Była tak zmęczona, że usypiała w ramionach swojego przyjaciela, dodatkowo jego ciepło sprawiało, że czuła się jeszcze bardziej senna.

-Nie wiem czy się rozbiorę...-Wyszeptała do niego.

-Mogę ci pomóc. -Odpowiedział z czułością, usadzając ją na łóżku. – Poczekaj zmyje ci makijaż.

Wyszedł on z pokoju, a Lilith sięgnęła po swoją koszulę oraz spodnie od piżamy. Gdy tylko wrócił z płynem do demakijażu i wacikami zaczął myć jej delikatną twarz. Kobieta tylko uśmiechała się do Andrew'a. Był on bardzo ostrożny. Podczas gdy jej współlokator próbował uporać się z jej pomadką, ta zaczęła przeglądać telefon, gdy nagle otrzymała telefon od Rity – jej koleżanki z pracy.

-Poczekaj, musze odebrać.

-To odbierz, ja dokończę.

Dziewczyna zrobiła tak jak Andrew jej powiedział.

-Cześć Rita.

-Hej Lilith, jak się czujesz po pracy? Widziałam, że musiałaś zostać bo musiałaś uzupełnić swoje nadgodziny.

-Średnio, totalnie zmokłam. Nie cierpię jesieni.

-Ja właśnie wiem, że jej nie cierpisz, ale dzwonie w innej sprawie. W biurze ma pojawić się jakiś nowy pracownik, ale nie wiem na jakie stanowisko. – Odpowiedziała Rita z podekscytowaniem w głosie.

-I to tyle?

-Nie rozumiesz? On ponoć jest potwornie przystojny, ale to mogą być tylko plotki. Zawsze może się okazać, że to jakiś nerd, który chciał znaleźć prace...- Odparła z zażenowaniem.

-Czyli już ci się nie podoba?! Masakra z tobą Rita. Musisz się zdecydować w końcu.– Lilith zażartowała do niej ironicznie.

-No muszę, daj znać za kilka dni jak się czujesz bo martwię się o ciebie. – Powiedziała przyjaciółka z troską w głosie.

-Jasne odezwę się, teraz uciekam bo Andrew mi zmywa makijaż, a nie wiem czy mu nie przeszkadzam.

-Oh, to ten „tylko przyjaciel"? Ja chyba nie znam pojęcia przyjaźni.

-Ah, daj mi już spokój.

Lilith rozłączyła się słysząc w słuchawce śmiech Rity. Była lekko zirytowana jej zachowaniem bo wiedziała, że przyjaciółka bardzo by chciała ich zeswatać. Jest jej najlepszą koleżanką, ale czasem wytłumaczenie jej czegoś było niemożliwe. Andrew odetchnął z ulgą gdy skończył zmywać jej twarz. Uśmiechnął się do dziewczyny. Lilith była zażenowana tym że chciała poprosić Andrew'a aby pomógł jej się przebrać, ale była naprawdę zmęczona i ubranie się jej siłami było wręcz niemożliwe. Ostatecznie tego nie zrobiła, ceniła sobie swoją wartość, a to że współlokator oglądałby ją półnagą nie dało by jej spokoju.

-Andrew, Mógłbyś wyjść? Chciałabym się przebrać. – Pokazała na drzwi ironicznie.

-Tak, jasne. Chcesz coś do picia, jakąś wodę lub sok? Jest w lodówce.

-Tak, proszę. Dziękuję, za pomoc.

Gdy tylko współlokator wyszedł z pokoju ta od razu rozpięła stanik. Poczuła taką ulgę po tych 16 godzinach pracy przy papierach, czuła się jak w siódmym niebie. Po chwili przebrała się w wyciągniętą piżamę. Siedząc na łóżku i czując jak jej oczy się zamykają dostała SMS:

  „Lilith, ten pracownik. On jest przystojny! Chyba zemdlejesz jak go zobaczysz". 

Kobieta tylko wywróciła oczami. Odpisała: „A idź w cholerę! Wiesz, że ja nie szukam faceta.". Po nie długiej chwili usnęła, przytulona do swojej pościeli..

UwodzicielkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz