Kultyści w większości umierali na stojąco. Rąbani mieczem łańcuchowym gineli natychmiast a wokół Dolores wirowały kawałki tkanki i kości. Czarny pancerz adeptus sororitas upstrzony był lepkimi kawałkami mięsa.
Ciała pokonanych ograniczały tempo natarcia kolejnych szeregów ale na otwartej przestrzeni heretycy szybko rozbiegli się otaczając siostrę bitewną. Uderzali z każdej strony. Jeden miecz łańcuchowy nie miał szansy sparować wszystkich ciosów. Tasaki krzesały iskry na pancerzu wspomaganym i było kwestią czasu uderzenie w gorzej chronione miejsce.
Nero i Rico dbali by kordon szalenców za plecami Dolores nie był szerszy niż pojedynczy kultyści. Rico widząc brak opancerzenia u przeciwnika ustawił broń na najniższy poziom zużycia energii. Rany nie muszą być głębokie by zapewnić niezbędną przewagę Dolores. Kluczowa była ilość porażonych, tempo ostrzału i oszczędność amunicji. Jego laseromiot strzelał wiązką na wysokości kolan przeciwników tak, że tracili równowagę i nie mogli wziąć porządnego zamachu. Ośmiu kultystów zachwiało się w przeciągu kilku chwil. Na ich nogach wypaliły się koszmarne rany. Wiązka niemal bezbłędnie znajdowała kolejne cele. Niemal. Dolores wykonała piruet, po którym odcięła głowę poteżnego przeciwnika i w tym momencie laser uderzył w jej pancerz.
- Przepraszam - rzucił Rico przez vox. Wiedział, że niskie natężenie energii nie powinno zrobić jej krzywdy ale chciał usłyszeć to od towaryszki broni. Dolores milczała. Uszkodzili jej voxa ? Nie chciala tracić koncentracji ? Dobrze, że nie użył grantów. Rico przestał mysleć o tym gdy kilku kutystów wzieło go na celowniki swoich autokarabinów. Pociski wypełniły powietrze. Tempestus przerwał ogień i skrył się za kontenerem. Ostrzał bił nierytmicznie w prowizoryczną ale porządną zasłonę. Jeden z pocisków chyba uszkodził system pomiaru temperatury bo odczyt w hełmie wskazywał nagły jej spadek. Rico spostrzegł jednak, że wszystko wokół skrzy się od cienkiej warstwy lodu. Abernatus ! Skutki uboczne używania mocy sa nieprzewidywalne, to musi być to. Nigdzie nie widział psykera, w oddali majaczył transporter ochrony stacji. Poczuł za to, że ostrzał jego zasłony stracił na intensywności. Wtedy spojrzał w górę.
Abernatus unosił się w powietrzu powyżej dachów okolicznych budynków. Lewitując ściągał na siebie ogień autokarabinow. Amunicja niegroźnie muskała chroniące go pole refrakcyjne.
Spojrzenia psykera i żołnierza spotkały się. Rico zrozumiał i wyskoczył z bronią ustawioną na śmiercionośne natężenie. Byli doskonale widoczni, stojący na otwartym terenie i strzelający do unoszącej się postaci. Jeden strzał, jeden kultysta. Głowa, głowa, oko, korpus.
,,Cholera, korpus to prawie jak pudło'' pomyślał weteran.
Mimo wysiłków, poświęcenia i forteli było ich jednak zbyt wielu by wygrać. Nero włożył ostatni magazynek do boltera. Dolores zaczeła wyrywać kultystom kończyny a jednemu z nich wyciągneła z twarzy żuchwę. Walka wręcz przeszła w fazę tłoku i zwierzęcej agresji. Wtedy Abernatus nadał telepatyczny sygnał do umysłu Rico ,, Widzę i wyczuwam przywódcę kultu. Jest bezpośrednio pod tą mrugającą lampą. Za daleko dla moich mocy i pod kątem, który uniemożliwi Ci ostrzał.'' Żołnierz tempestus działał natychmiast.
- Nero. Łap i rzucaj to pod mrugającą lampę. Tylko odbezpiecz. - przekazał na voxie. Sam był za daleko ale astartes był dużo silniejszy i miał wyższę pozycję. Musiał tylko bezbłędnie wykonać plan weterana z Cadii. Metalowy owal pomknął rzucony przez Rico i został złapany w olbrzymiej dłoni Kruczego Gwardzisty. Ramię kosmicznego marine wykonało zamach i poruszyło się z nieludzką szybkością.
Na voxie usłyszeli jak Nero mówi ,, Do piekła !''. Chwilę potem okolicą targnął huk eksplozji granatu odłamkowego. Kultyści staneli na chwilę w bezruchu. Zaraz potem ich ciałom wektor i kierunek nadawały miecz łańcuchowy, ostrze bojowe astartes i fale psionicznej mocy. Abernatus miotał blade błyskawice dewastujące organy wewnętrzne trafionych. Część z nich raziła po kilku wrogów na raz.
Paraliż związany ze śmiercią przywódcy kultu ustąpił i ruszyli do ucieczki, byle dalej od wysłanników Imperatora. Gubiąc broń biegli w mrok.
Ścigamy ich w czwórkę ? - rzucił Rico do wszystkich na kanale.
To o trzech za dużo - odpowiedziała Dolores wyrywając miecz zaklinowany w jakimś cyberimplancie, który kilka chwil temu był częścią żyjącego kultysty. Potem ruszyła za wrogiem.
Horda rozbiegła się w wielu kierunkach więc pościg po kilku chwilach stracił swój impet. Inkwizytorska czwórka rozglądała się wokół. Sylwetki kultystów znikały w korytarzach,szybach i na klatkach schodowych
- Czułem, że nie będzie można nikogo przesluchać. Nigdy nie trafimy do źródła tej herezji - powiedział Abernatus patrząc półprzymknietymi oczami na Dolores. Adeptus sororitas wytrzymała spojrzenie.
- Problemem jest to, że nie będziemy mieli czym trafiać w heretyków a nie czy trafimy na herezję. - odparł Rico
- Musimy znaleźć ich siedzibę. Tam gdzie mają relikwie kultu, gdzie czują się bezpiecznie. - powiedziała z naciskiem Dolores i spojarzała na astartes.
Nero westchnął. Ostrze bojowe miał zakrawawione ale i tak błyszczało odbitym światłem żółtych lamp. Nagle znikneło razem z Kruczym Gwardzistą. Z ciemności usłyszeli jego głos:
- Znajdzcie mi zwłoki bez tatuaży i widocznych oznak mutacji.
- Omophagea - powiedziała cicho Dolores kiwając głową i skierowała się tam gdzie padło ich najwięcej.
Szukali kilka minut babrając się w tym co zostało z tłumu. Abernatus szukał przepychając trupy kosturem. Obrzydzenia na twarzy nie krył ani przez chwilę. Kilka razy prawie znaleźli idealnego ,,kandydata''.
- Już nie trzeba - powiedział Nero i pojawił się w kręgu migoczącej lampy. Na brodzie miał ślady krwi. Biel zębów była przytłumiona karmazynowym filtrem - Jedziemy na poziom minus osiem. Przesłuchanie zakończone.
CZYTASZ
Latarnia Osnowy
FanfictionOdnaleźć zaginionego Inkwizytora pośród niezliczonych miliardów obywateli Imperium Człowieka. Zadanie dla tysięcy agentów mających do dyspozycji własną flotę ? Otóż nie ! Ktoś w Departamencie pomyślał, że lepiej będzie wysłać naszą czwórkę. Brzmi...