Rozdział 2 ,,Przypływ''

26 2 0
                                    


- Komitet powitalny ? Nie spodziewałam się. To jacyś znajomi Abernatusie ? - zapytała siostra bitewna Dolores utrzymując spojrzenie niebieskich oczu na trzech astropatach.  Zdążyła już przeanalizować przestrzeń hangaru. Najpierw pod kątem herezji a potem zagrożeń fizycznych. Tylko taka kolejność jest właściwa. Stracić ciało to mała porażka, zaprzedać duszę to największa klęska.

Po wyjściu z rękawa transportowego trafili do wielkiej hali. Otaczał ich tłum obywateli Imperium idących na pokład okrętów lub z nich schodzących. Serwitory woziły towary w żółtych kontenerach co jakiś czas błyskając mosiężnymi tabliczkami, na których opisano ich dawne zbrodnie.  Powtarzalność frazy ,, Ukarany za niewystarczającą wydajność'' pasowała raczej do jakiegoś świata-fabryki ale najwyraźniej imperialne szkoły sięgały po najlepsze wzorce motywujące pracowników. 

- Nieznajomi ale bracia. Nie zrozumiecie tego - odparł Abernatus i ruszył w stronę osób w szarych płaszczach opierających się na długich, metalowych kosturach zakończonych symbolem psykerskiego fachu. Kolor skóry, mały tatuaż na głowie. Srebrny pierścień. Aberantus dostrzegał coraz więcej detali. Podchodząc bliżej wiedział już, że to najwyższy stopień braterstwa, że spotkał rodaków z Prospero. Ta myśl sparaliżowała jego myśli i ruchy. Potknął się mimo oparcia na swoim kosturze. To znaczyło, że nie był jedynym, ktory przespał tysiące lat. Nie tylko on nosił sekret planety czarnoksiężników. Rozpoznali go !

Dolores i Nero wymienili się spojrzeniami widząc potknięcie towarzysza. Umysł astartes błyskawicznie przeanalizował ruchy towarzysza. Zdrowe ciało, równe podłoże, problemem może być tylko umysł. Zapamiętać. 

- Imperator chroni ! - najwyższy rangą astropata ukłonił się Abernatusowi po tym jak wykonał znak aquilii. 

- Imperator ! Ja i moi towarzysze musimy niezwłocznie udać się do głównego kogitatora stacji. - głos psykera był słaby i pobawiony mocy. Na skraju załamania. W niczym nie przypominał zwykłej tyrady Aberantusa. Nawet pozdrowienie zostało skrócone, pomijając drugi człon zwrotu i naruszając wszystkie reguły protokołu. Dolores drgnęła, była jak auspex dostrojony do wszelkich odstępstw od  reguł społecznych Imperium Człowieka.

- Nasz Pan, czcigodny Astropata Abraham udzieli Wam audiencji niezwłocznie. Nie będzie to jednak aktualna standardowa jednostka czasu - powiedział przewodniczący trójki astropatów - Ja nazywam się Miguel Drachm i jako pełnomocny będę służył najlepiej jak potrafię.

Szybciej niż nakazywał to jakikolwiek protokół obok psykerów pojawiła się siostra bitewna. Staneła tak blisko, że ktokolwiek widział scenę wiedział, że w jej ruchu była potrzeba fizycznego zdominowania rozmówcy. Astropaci utkwili spojrzenia w podłodze.

- Teraz - warkneła.

- Ja muszę się skonsultować. Nie można...

- Nie można opóźniać pochodu Inkwizycji a dokadnie to robisz ty i twój Pan - głos Dolores poraził mocą i przekonaniem całą trójkę. Szaty psykerów poruszyły się do tyłu.  

- Abernatus załatwi sprawę - dobiegł z tyłu głos Nero - Dostaniemy co chcemy.- Astartes przeniósł spojrzenie na Abernatusa. Ten jakby je wyczuł i odwrócił się. Rico i Nero zauważyli drgającą powiekę.  

- Kiedy ? - jej słowa były pytaniem i rozkazem zarazem.

Abernatus odkszalnął i zwrócił się w stronę Miguela. 

- Ufam, że lojalność względem Imperium jest niezachwiana w tym niezwykłym, świętym miejscu. Rozumiem też, że zarządca Latarni ma wiele zajęć, spróbujmy się jednak z nim skontaktować. Naprzód.- powiedział Abernatus i wskazał kosturem w stronę wyjścia z hangaru.

Latarnia OsnowyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz