9. Nie studiujesz tu.

1.9K 125 13
                                    

Chiara

Nie mogę powiedzieć, że nie lubię swojej uczelni, bo w zasadzie tak nie jest. Coś urzeka mnie w tym lekkim tłoku między stonowanymi ścianami obszernych korytarzy. Wręcz lubię tu przebywać. Mogę w spokoju usiąść sobie na końcu sali bądź na jej początku i z uwagą robić notatki. Mogę zająć się sobą i przemierzać cały kampus, nie znając nikogo.

            Jedyne, co mi przeszkadza to świadomość, że może i nie znam wielu osób, za to oni znają mnie.

            Niektórzy wiedzą kim jestem, a inni podejrzewają, jednak boją się zapytać wprost.

            To irytujące.

            Wznoszę oczy na kluczowe słowa zapisane przez wykładowcę na tablicy. Marszczę brwi w lekkim niezrozumieniu, tak jak chyba każdy w tym pomieszczeniu, ale przepisuję hasła na ekran tabletu. Rozglądam się, wiedząc, iż zostało pięć minut zajęć. Ławki są zapełnione przez dziesiątki studentów, a ja natrafiam na jednego z nich siedzącego trzy rzędy wyżej. Przypatruje mi się, obracając w palcach ciemny długopis. Nie kryje się z tym. Nawet kiedy widzi moją skonsternowaną minę, nie przestaje.

            – Panno Moretti.

            Zrywam głowę w przeciwnym kierunku na dźwięk swojego nazwiska.

            – Tak?

            – Zadałem pani pytanie – odpiera od niechcenia, możliwe, iż nawet ze złością. Wykładowca koło czterdziestki zakłada ramiona na piersi, nie spuszczając ze mnie wzroku. Wszyscy obecni skupiają swoją uwagę na mnie. Niektórzy jednak wyłączają już swoje laptopy.

            – Nie usłyszałam – mówię niewzruszona ani tym nie przejęta. Krzyżuję nogi w kostkach.

            – Czy zapoznała się pani z kazusem czwartym, który wysłałem wczoraj w pliku?

            – Oczywiście.

            Wykładowca chce powiedzieć coś jeszcze, jednak nagły szelest skutecznie mu to utrudnia. Kilka studentów szybko wychodzi z sali, a mężczyzna zerka na zegarek, spostrzegając, iż wybiła pierwsza. Wzdycha i sunie spojrzeniem po reszcie, aż natrafia ponownie na mnie.

            – Proszę przygotować się na następny wykład. Z chęcią obejrzę pani notatki. Dziękuję za dziś.

            Wszyscy natychmiast zatrzaskują laptopy, zeszyty i pakują wszystko do toreb. Ja również robię to samo, jednak nieco spokojniej, nie spieszę się. Wstaję, zakładając pasek torby na ramię oraz poprawiając spódniczkę, która mogła podwinąć się do góry.

            Wychodzę za swojego rzędu i kieruję się do wyjścia, a mojej uwadze nie umyka wzrok wykładowcy. Nie sposób wyczuć, iż profesor Frost za mną nie przepada, porównując mnie do mojej matki. Zawsze gdy zjawiam się na jego wykładach, patrzy na mnie z niechęcią i wyrazem mówiącym, że nie bierze mnie na poważnie.

            Mrużę oczy, po czym bez słowa wychodzę na korytarz. Przeciskam się przez tłum ludzi, aż dochodzę do końca, gdzie popycham przeszklone drzwi prowadzące na zewnątrz. Kilka osób, w tym profesorzy wykorzystują przerwę na papierosa bądź plotki. Mijam ich, lecz zanim zbiegnę po schodach, zatrzymuję się, by narzucić na siebie płaszcz trzymany w ręku.

            – Szlag – rzucam, kiedy kremowy szal upada na ziemię. Przymykam powieki, zakładam w pełni nakrycie i dopiero wtedy chcę się po niego schylić, jednak obserwuję jak męska dłoń podnosi jasny materiał zanim zdążę to zrobić ja.

TORN HEARTS [Rodzina Moretti #2]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz