Rozdział 2: Nowe rzeczy, stare rzeczy, wszystko jest trochę zagmatwane.

18 2 2
                                    

Isshin potrzebował odpowiedzi na wszystkie pytania, które zadał mu zeszłej nocy. Gdyby miał płatek na każdą uncję zamieszania, ciekawości i pytań w swoim umyśle, prawdopodobnie byłby w stanie odtworzyć Senbonzakurę Byakuyi. Na szczęście klinika miała spokojny dzień, a jego dzieci były w szkole, więc mógł odwiedzić Uraharę i mieć nadzieję, że uzyska odpowiedzi. Z drugiej strony próba wydobycia odpowiedzi od Urahary może być jak próba złapania węgorza w maśle. W kategoriach laika, trudne jak pozbycie się tego kosza na czubku głowy Komamury. Isshin zamknął drzwi i poszedł normalną drogą do shoten, czyli drogą, którą podążali mieszkańcy Świata Żywych. Technicznie rzecz biorąc, był takim mieszkańcem. Ludzie pozdrawiali go od czasu do czasu, a on na takie pozdrowienia odpowiadał „Cześć!" lub „Jak się masz?".

Dzwonek oznaczający wejście zadźwięczał wyraźnie nad głową Isshina i zobaczył, jak Ururu maluje coś przy stole. Była mniej więcej w wieku Yuzu i Karin, miała czarne włosy i najbardziej rozczochraną grzywkę, jaką Isshin kiedykolwiek widział. Podniosła wzrok znad swojego koloru, najwyraźniej znając pytanie, które nurtowało Isshina.

„Tata znowu robi swoje eksperymenty". Ururu wyraźnie stwierdziła, że ​​bardziej skupiała się na tym, co kolorowała, niż na byłym Shinigami.

- Jak długo, zanim skończy? - zapytał Isshin.

"Już wkrótce." Ururu odpowiedziała, wciąż skupiona na swoim kolorowaniu. Więc Isshin usiadł na matach tatami shotenów i czekał. A przynajmniej próbował. Isshin nie był najbardziej cierpliwym człowiekiem na świecie, ale gdyby chodziło o jego dzieci, poczekałby, aż świat się zawali. Wkrótce Urahara wyszedł z robienia tego, co robił, z tym przeklętym kapeluszem zasłaniającym oczy cieniem i drewniakami geta stukającymi o twardą podłogę shotenu.

„Mój, mój, co cię sprowadza do mojego sklepu, Isshin?" - zapytał Urahara, jak zwykle wesołym głosem.

„Sprawy prywatne". Isshin odpowiedział poważnym tonem. Ururu nie trzeba było mówić, żeby wyszła z pokoju i zabrała swoje rzeczy. Urahara usiadł naprzeciwko Isshina na macie tatami, a zabawną postawę zastąpiła poważniejsza postawa. To było trochę niepokojące, jak Urahara mógł tak szybko zmieniać swoje nastroje, ale Isshin odłożył tę sprawę na bok.

- Czy chodzi o pustkę Masaki? Wyglądało na to, że Urahara był spostrzegawczy jak zawsze. Isshin skinął głową, jego stres nieco się zmniejszył.

"Tak. Pustka przeniesiona do duszy mojego syna." Urahara nie wydawał się zaskoczony, chociaż trudno było powiedzieć, co czuł sklepikarz.

„Czy Pustka kiedykolwiek próbowała przejąć kontrolę?" Urahara wyjął swój wachlarz i machał nim trochę, biorąc pod uwagę, że był upalny dzień.

„Nie. Cóż, przynajmniej nie bez zgody Ichigo. Ale nie tym się martwię, Urahara." - powiedział Isshin, zmartwienie wszyło się w jego głos.

„Więc czym tu się przejmować, Isshin? Wygląda na to, że Ichigo i Hollow mają dobre stosunki, a twój syn nie wykazuje żadnych oznak wydrążenia, prawda?" Isshin spojrzał na niego zdezorientowany, a Urahara szybko zdał sobie sprawę z błędu w swoim stwierdzeniu.

„Och, racja. Biorąc pod uwagę twoje pochodzenie, wiedziałeś tylko, jak określić wydrążenie na podstawie zmian w duszy. Cóż, istnieją psychologiczne i behawioralne zmiany, które poprzedzają te fizyczne". Isshin miał właśnie zapytać, dlaczego nie spotkało to Masakiego, kiedy przypomniał sobie, że Quicnie's byli znacznie bardziej wrażliwi na pustkę niż inne dusze i często oznaczali zgubę nieszczęsnego Quincy'ego.

A Hollow CrownOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz