*~*
Tej nocy bardzo długo nie mogłem spać. Ciągle męczyło mnie poczucie winy. Już nigdy nie będę pił alkoholu... Wstałem cicho, aby pójść po mleko, jednak coś ni to przerwało.
A konkretnie „tym czymś” był lunatykujący i zapłakany Feliks. Chwila, nie. Nie lunatykujący. On tu po prostu przyszedł.
– Li-Liciek... – Polska przytulił się do mnie.
– Ćśśś... – Pogłaskałem Polaka po głowie, co go wyraźnie uspokoiło. – Wszystko jest okej...
– A-a czy mógłbym...?
– Pewnie, że tak – uśmiechnąłem się pocieszająco.
PERSPEKTYWA FELIKSA.
Uśmiech Lici był taki...kojący. Położyłem się obok Litwy.
– Saldžiu sapnu – usłyszałem tylko i odpowiedziałem po Polsku.
*~*
(tak, wiem, dużo tych przeskoków)Długo nie mogłem spać. Aczkolwiek wolałem się nie kręcić, żeby nie obudzić Litwaka. Poczułem ssanie w żołądku. Chciałem powoli wstać, ale... No właśnie chciałem. Jednakowoż zauważyłem coś, co krępowało moje ruchy, a konkretnie ręce szatyna, obejmujące mnie w pasie.
Niepewnie wyciągnąłem ręce i pogłaskałem go po dłoni.
– Dlaczego nie śpisz, Lenkija? – Poczułem oddech Tolysa na karku.
Nie odpowiedziałem, a zacząłem wstawać.
– Feliks, wracaj tu – powiedział, łapiąc mnie za rękę.
– Nie śpię, bo stoję – odparłem wreszcie.
– To zauważyłem – pan „co się stało, Lenkija?“ także raczył ruszyć dupę z łóżka. Tyle tylko, że zamknął mnie w ramionach. Pierwsze co mi przyszło na myśl – no, może prócz sposobów jak by tu najokrutniej zamordować Litwę – było przyjemne ciepło i ładny zapach jego klatki piersiowej. Zaś drugim – noc po zawarciu unii. Nadal pamiętałem, jak mnie otoczył ramionami, dokładnie tak jak teraz.
Feliks, nie!, skarciłem sam siebie. O czym ty, do cholery ciężkiej myślisz!?
Odepchnąłem od siebie wspomnienie, a razem z nim Licię. Nie.
– Co... – wypadło z torisowych ust.
– Idę spać do siebie – wygrzebałem się z litewskich objęć.
Zamknąłem drzwi za sobą i rzuciłem się na łóżko.
– To tak jakby nie tak, że go nie lubię... Generalnie...po prostu nie wiem, co mam o nim totalnie myśleć...
Okryłem się kołdrą. Później zasnąłem.
– Zniknij. Umrzyj. Zdechnij. NIENAWIDZĘ CIĘ! Jesteś tylko pomyłką na mapie!
Siedziałem cały pokrwawiony i posiniaczony w ciemnym lochu, a nade mną pochylał się Litwa. Miał na sobie mundur Armii Czerwonej.
Przez kratkę w oknie sączyła się smużka światła. Dźwięk przeładowywania pistoletu. Lufa przy mojej skroni. Skierowałem wzrok z powrotem na Litwaka. Uśmiechał się.
– Wreszcie się ciebie pozbędę.
– ...liks! Feliks! – Usłyszałem głos tegoż Litwina.
– Jeeezu no... Co budzisz ludzi?!
– Atak jakby nie mogę? W końcu jestem totalnie zafelisty Polska! – Toris zaczął mnie przedrzeźniać.
– Zrób tak jeszcze raz to za stolicę będziesz miał Warszawę – warknąłem, rzucając w Litwę poduszką.
– Zobacz, co ci kupiłem~ – Licia zgrabnie zmienił temat. Pomachał mi zakupem przed nosem.
– PALUSZKI! – Pisnąłem, rzucając się na pudełko.
NO WRESZCIE PRZEBRNĘŁAM PRZEZ PISANIE TEGO ROZDZIAŁU.
CZYTASZ
Walcz ile sił | LietPol FanFiction
Fanfiction"- (...) - pogładziłem Polskę po policzku - Feliks...kocham cię". Najlepsze wyniki w rankingu #lietpol: 5.4.2023r. #lietpol - 12 3.5.2023r. #lietpol - 10 1.7.2023r. #lietpol - 3 5.7.2023r. #lietpol - 2