7. Geny matki

17 0 0
                                    


Stanie się animagiem okazało się trudniejsze niż mogłoby się to wydawać. Ów proces trwać miał ponad miesiąc. W czasie pełni trzeba było wypić wcześniej przyrządzony eliksir i wypowiedzieć odpowiednie zaklęcie. I okej, umówmy się, z eliksirami całkiem sobie radziłam, ale ten był tak popaprany, że wysiadłam w połowie czytania przepisu. Na szczęście Sirius i Remus (którzy z całej czwórki najlepiej chyba ogarniali eliksiry), wspólnymi siłami przeanalizowali go rok temu i z pozytywnym skutkiem uwarzyli. Najtrudniejszy do uzyskania miał być jednak jeden ze składników, a ściślej mówiąc przygotowanie do użycia jednego ze składników.

- Jesteście pewni? - podejrzliwie popatrzyłam na niewinnie wyglądający listek mandragory, na mojej dłoni, który dopiero co wręczył mi James. Nieco przerażała mnie myśl, że ma być w moich ustach przez cały następny miesiąc. To chyba niehigieniczne.

- Tak, koniecznie włóż go do ust jutro wieczorem, gdy tylko księżyc pojawi się na niebie - potwierdził Potter - i nie wolno Ci go wyciągać W OGÓLE - przeliterował.

- I nie połknij go - Sirius spojrzał na Peter'a znacząco.

- Ani nie wypluj przy śmianiu się - odgryzł mu się Pettigrew.

- I nie wykichaj - James spojrzał na obydwu.

- I spróbuj nie zakrztusić się nim, jak tylko Lily Evans na Ciebie spojrzy - prychną Black.

- I... - wystartował ponownie Potter, ale przerwał mu Lupin.

- Po prostu musi być cały czas w twoich ustach - uciął ich przepychanki. W przeciwnym razie cały proces trzeba będzie zacząć od nowa. - poinformował mnie.

- Polecam Ci zrolować go i wcisnąć pod wargę - oświadczył Łapa.

- Chłopaki, a nie mogę po prostu użyć zaklęcia przylepca? - zapytałam. Cała czwórka popatrzyła na mnie kompletnie zbaraniała.

- W zasadzie to... możesz... - Remus popatrzył na mnie z głupim wyrazem twarzy i pomrugał w szoku.

- Wiedziałem, że musi być na to jakiś sposób! - fuknął Potter.

- A myśmy się cały rok z tymi cholernymi liśćmi chrzanili! - warknął Sirius.

Zaśmiałam się z ich braku kreatywności.

- Jak to mówią mugole, jak się nie ma w głowie, to trzeba mieć w nogach Panowie - puściłam im oczko.

Remus zaśmiał się słabo. Nadchodząca pełnia bardzo go męczyła i było to po nim widać. Jego skóra zbladła i przygasła, chłopak stał się mniej aktywny przez bóle głowy i senność, która nieustannie go dręczyła. Skarżył się też na bóle mięśni i stawów. Za zgodą Remusa powiedziałam mamie o jego przypadłości i mama, w odpowiedzi, przysłała dla niego list, z całą listą produktów i zabiegów mających na celu złagodzenie objawów zbliżającej się pełni oraz sporawą torbę pełną czekoladek w najróżniejszych smakach, które w niepoliczalnych ilościach zjadał jej brat tuż przed pełnią i po niej, aby lepiej funkcjonować. Wszystko to, jak się okazało, przyniosło zbawienne dla Remusa skutki, nawet Huncwoci zwrócili na to uwagę, twierdząc, że Lupin wygląda lepiej niż zazwyczaj w tym okresie miesiąca. W podzięce Remus napisał do mojej mamy długaśny list, z pozdrowieniami dla niej i wujka Thomas'a i dorzucił od siebie, że do jednej z herbatek, o których pisała, warto dorzucić cynamonu i cytryny, co miało zabić jej paskudny smak, a nie zmienić jej działania.

- I pamiętaj, aby codziennie rano i wieczorem wypowiadać to zaklęcie - James podał mi karteczkę. Amato Animo Animago Animagus głosił napis. Wrzuciłam ją do zamszowego woreczka razem z liściem mandragory.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 14, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Rok 1976 II Syriusz Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz