1. Smentarzysko listów

388 17 33
                                    




Opuściłam mury szkoły. Dzisiejsze późne majowe popołudnie jest jednym z najpiękniejszych do tej pory. Poprawiłam plecak na ramieniu. Bardzo wykańczający dzień, bo ostatnie czego się spodziewałam to fakt, że cała szkoła wie o wypadku moich rodziców. Pisano nawet o tym na wielu stronach! Tak rzadko odwiedzałam w ostatnim miesiącu Internet, że całkowicie to przegapiłam. Chyba całe szczęście, że chociaż nie wiedzą z kim mieszkam i muszę to zataić jak najbardziej się tylko da. Pragnę, żeby każdy stulili mordę i przestali składać mi tak spóźnione kondolencje, bo koszmarnie się przez to czuje.

Nie mniej jednak namówiło mnie to do odwiedzenia ich grobu. Wypadałoby zapalić znicz, postawić jakiegoś nowego kwiatka i zapewne choć trochę pozbyć się piasku z płyty, bo zakładam, że tam jest. Dotarłam na przystanek autobusowy, ponieważ cmentarz, który Wu pomógł mi wybrać, znajduję się bardzo na obrzeżach miasta, a tam nie dojeżdża metro, monoreru ani inna szybka, nowoczesna linia komunikacji. Klasyczny stary autobus. Po drodze wstąpiłam do jakiegoś sklepu, gdzie kupiłam wkład do znicza, zapalniczkę i jakieś kwiatki.

Ostatni raz byłam tam na ich pogrzebie i nie czuje ciągłej potrzeby odwiedzania tego miejsca. Moja relacja z rodzicami była trochę jak gówno posypane brokatem de facto dużą ilością brokatu. Jeszcze przed przeprowadzką do Ninjago City mieli dla mnie choć trochę czasu, później na pierwszym miejscu była praca. Mama była nadpobudliwa i bardziej niż często uwielbiała się na wszystkich wydzierać o byle co. Ojciec miał wszystko przeważnie przez to w dupie, również i mnie, ale kiedy był stawał się najlepszym tatą na świecie. Całe dzieciństwo wspominam bardzo dobrze mimo tych wszystkich rzeczy. Wiadomo, w końcu to są moi rodzice i jacy by nie byli, kochałam ich. Nadal nie potrafię sobie przypomnieć, jak nazywa się miejscowość w której spędziłam prawie dziewięć lat swojego życia, a największym problemem jest fakt, że nie mam się kogo o to zapytać. Pamiętam tylko, że mieszkaliśmy w bardzo tradycyjnym domu położonym praktycznie nad morzem. Może udałoby mi się coś jeszcze odnaleźć w mieszkaniu?

Odepchnęłam od ciebie wszystkie myśli i ujrzawszy przystanek, przyszykowałam się do wyjścia. Po paru sekundach szłam kostkowanym chodnikiem wśród niskiego, małomiasteczkowego zabudowania. Ominęłam śliczną świątynię zaraz przy cmentarzu, który jest ogrodzony wysokim czarnym płotem. Pchnęłam metalową furtkę i rozpoczęłam poszukiwania grobu, co okazało się nietrudne dzięki mojej wyjątkowo dobrej pamięci.

Nie cierpię cmentarzy, mają taką dziwną aurę, a już od samego wejścia czuję się obserwowana. Warto zaznaczyć, że nikogo w obrębie tego placu nie ma. Chyba że jest pierdolonym asassinem. Nie zmienia to jednak faktu, że śledzenie mnie jest bez sensu, z jakiej okazji ktokolwiek miałby to robić. Westchnęłam cicho, widząc jak by ktoś niedawno tutaj był. Pali się nawet nowy znicz, a kwiaty z pogrzebu zniknęły. Włożyłam wkład do mojego znicza i zapaliłam go. Kwiatki ustawiłam na trawie i siadłam naprzeciwko nagrobka. Zagryzłam wargę, zastanawiając się, czy jest coś, co chciałabym im powiedzieć.

— Ciekawe co jeszcze przede mną ukryliście— Wymamrotałam. Wyciągnęłam telefon z tylnej kieszeni moich spodenek, ponieważ ktoś zapragnął kontaktu ze mną. Zmarszczyłam brwi, widząc numer Nya'i ale szybko wcisnęłam zieloną słuchawkę.

— Jade masz szybko wracać, Wu ma do ciebie ważną sprawę—Naprawdę? Akurat teraz?-Gdzie jesteś? Przylecę po ciebie.

— Miło z twojej strony. Wiesz, odwiedzam rodziców i nie za bardzo wiem jak określić Ci moje położenie-Dziewczyna po drugiej stronie cicho się zaśmiała.

— Wiem gdzie to, będę za moment — Rozłączyła się, nim zdążyłam coś powiedzieć.

Schowałam urządzenie i ostatni raz przeczytałam grawer na granitowej płycie, cicho wzdychając, gdy byłam mała, właśnie tego obawiałam się najbardziej.

Save Me |L.N| PartII:LovelyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz