♥︎

294 17 3
                                    

╭──────༺♡༻──────╮

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

╭──────༺♡༻──────╮

Poczułam pieczenie na policzku, odruchowo załapałam się za bolące miejsce.
Parsknęłam śmiechem łapiąc kontakt wzrokowy z brunetem.

-Tylko na tyle cię stać? - Uśmiechnełam się prowokująco.

Skoro miał zamiar mi wyjebać mógł zrobić to porządnie a nie jak pizda.

Tyler zmierzył mnie wzrokiem

-Powinnaś się cieszyć że jeszcze cię nie zabiłem - Chłopak warknął patrząc na mnie z wyższościa.

-Nie przypominam sobie pytania ciebie o to co powinnam czuć

Doprawdy zabawne.

-Jesteś żałosny Tyler. Uważasz się za takiego mądrego i świetnego a prawda jest taka że bez Laurel jesteś nikim.

Moje oczy po ciemniały, każde słowo opuszczające moje usta były przepełnione trucizną i czystą nienawiścią.

-Pozwoliłeś się wykorzystywać i dawałeś sobą manipulować jak zwykły szczeniak, jesteś bezużyteczny.

Moje słowa go rozkojarzyły.

Idealnie.

Widziałam jak w jego oczach formują się pojedyncze słone krople łez, nie chciałam aż tak daleko iść moimi słowami ale cóż.
Przecież życie kieruje się tylko jedną zasadą; Skrzywdź lub zostań skrzywdzonym.
I wybaczcie ale ja nie zamierzam dać się jeszcze bardziej skrzywdzić.

Podczas gdy Tyler przemyślał wszystkie swoje decyzje życiowe ja odeszłam bezszelestnie, las jest ogromny nie ma szans mnie po raz drugi znaleźć.

Chyba że przemieni się w potwora, ale na ten moment też jestem przygotowana.

Przecięłam sobie palec jakimś ostrym kamieniem, i dotykałam poranionym palcem po niektóre kory drzew.
W momencie gdy z rany już krew nie płynęła rozcinałam inne miejsce na palcu.
Może wyglądać to na bardzo masochistyczną metodę ale nie zamierzam umrzeć  w ten sposób.
Moja wymarzona śmierć ma wyglądać inaczej, nie mam ochoty umierać przez jakiegoś przerośnietego smerfa z garbem.

Po nie długiej chwili byłam już na dziedzińcu Nevermore.
Wednesday musiała już tu być, drzewo jest spalone a w pobliżu nie ma ani jednego outcasta.
Szczerze wątpię żeby Crackstone wygrał.
Jakby nie patrzeć szkoła jest pełna rozmaitych potworów.
Pomimo że są to nastolatkowie i tak są silniejsi od Josepha.
Musieli być silniejsi.

Ruszyłam w stronę wyjścia ze szkoły.
Dojście do bram Akademii nie zajęło mi długo, szkoła może wydawać się ogromna ale jeśli zna się skróty to nie zajmuje to aż tyle czasu.

Outcasci byli zgromadzeni przed budynkiem, wszyscy cali i zdrowi.

Wypuściłam powietrze które tak długo zalegało w moich płucach.
Ulżyło mi po zobaczeniu że większość osób żyje, oprócz tych których wcześniej zabił Tyler.

Wydaje mi się że teraz już będzie spokojnie.

╰──────༺♡༻──────╯

ᥫ᭡ 𝘐𝘯𝘵𝘰𝘹𝘪𝘤𝘢𝘵𝘪𝘯𝘨Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz