Aurelia bardziej niż śmierci bała się nieśmiertelności. W koncu, kto by chciał żyć wiecznie?
Nieśmiertelność — przekleństwo czy zbawienie?
Nieśmiertelność była dla niektórych cudem, a dla niektórych przekleństwem. Inni chcieli się jej pozbyć, a inni ją nabyć. Zdania były podzielone na ten temat. Nie każdy mógł ją mieć. Zwykłe wampiry, hybrydy czy heretyki mogły mieć tą nieśmiertelność, ale nie taką jak pierwotne stworzenia. Zwykłe stwory mogły żyć wiecznie, nie starzejąc się, ale mogły zostać zabite poprzez przebicie ich serca nawet zwykłą wykałaczką czy nawet wyrwanie im serca.
Za to pierwotne wampiry i hybrydy mogli zostać zabici tylko poprzez specjalny kołek zrobiony z białego dębu. A Trybryda? Nic nie mogło zabić. Żadna magia, żaden rytuał. Dosłownie nic.
Dlatego Aurelie tak to przerażało. Chciała założyć rodzinę, a gdyby przemieniła się w Trybryde, jej marzenia ległyby w gruzach. Wampiry nie mogły mieć dzieci. Nie było to możliwe w naturze. Wampiry były martwe, więc nie mogło w nich się rozwinąć nowe życie.
Taki los by spotkał Aurelie, gdyby się przemieniła. Podczas gdy umiera ci rodzina, znajomi, przyjaciele – to ty zostajesz sama na tym świecie, patrząc na śmierć swoich najbliższych.
***
— Dawaj Zed! — krzyczał tłum Zombi na meczu. — Zed! Zed! Zed!
Mecz trwał już trzydzieści minut, a nikt nie zdobył punktu z drużyny Seabrook. Każdy zawodnik rzucał się na Zed'a, nie dając mu ani chwili wytchnienia. Gdy nadeszła przerwa spocony Zed usiadł na ławce. Aurelia spojrzała na niego przykrym wzrokiem, chcąc do niego podejść, ale zatrzymał ją jej kuzyn. Dziennikarz zaczął robić zdjęcia dla cheerleaderek oraz przeprowadzać wywiady dotyczące nadchodzących mistrzostw cheerleaderek.
Eliza widząc załamanego przyjaciela, zeszła z trybun i usiadła obok niego.
— Mówiłam, że to zły pomysł — westchnęła Eliza, klepiąc przyjaciela po ramieniu. Spojrzał na nią zmęczonym wzrokiem, po czym spuścił głowę w dół.
— Wiem, E. Nie musisz mnie dobijać — powiedział załamany. — Pewnie Aurie jest zawiedziona.
— Miej gdzieś to, co myśli ta głupia pinda z pomponami.
— Nie obrażaj jej — mruknął Zed, zdejmując swoje ubrudzone rękawiczki. Spojrzał na swoją opaskę i dostał olśnienia. Energicznym wzrokiem spojrzał na zielonowłosą.
— Co? — zapytała zdezorientowana.
— Shakujesz opaskę i wygramy ten mecz! — powiedział uradowany.
— O nie. Nie zrobię tego, tylko po to, bo chcesz się przypodobać tej pustej lalce — mruknęła.
— Oj, Eliza. Proszę Cię. Cała szkoła na mnie liczy, Zombi też. Robię to dla nas Eliza. Proszę — powidział błagalnie. Eliza spojrzała na niego i westchnęła ciężko.
— Dobra, zrobię to — wyciągnęła z plecaka swój laptop. Zaczęła coś na nim pisać. — Gotowe. Przekręcaj tylko w lewo.
— A co się stanie jak przekręcę w prawo?
— Opaska dostanie awarii — odpowiedziała krótko. — A ty dostaniesz szału i będziesz rozpierdalał wszystko i wszystkich wokół.
— Dobra, tylko w lewo — uśmiechnął się szeroko do Elizy, po czym usłyszał dźwięk gwizdka, który oznaczał rozpoczęcie meczu.
Wszedł na boisko, patrząc na szatynkę, która wyglądała przepięknie. Tak jak zawsze. Nie wiedział kiedy, a mecz sie zaczął, odrazu został staranowany. Jęknął z bólu, patrząc prosto w niebieskie niebo. Po chwili przeciwnicy zdobyli punkt. Trener podbiegł do chłopaka, podnosząc go.
CZYTASZ
see you later | zombies [ZAWIESZONE NA ZAWSZE]
Fanfictionfanfiction - Zombies Wspomnienia Aurelii były zbyt bolesne, żeby o nich zapomnieć. Odnaczyły piętno w umyśle nastolatki, której było ciężko z tym poradzić. Miała trudną przeszłość, ale jeszcze trudniejszą przyszłość, która nie chciała być dla niej ł...