- Mam mieszane uczucia co do tego balu - mruknęła nieprzekonana Aurelia, która w nocy nie zmrużyła nawet oka. Nie mogła spać po ostatnim wydarzeniu. Czuła się źle, ale przy okazji poczuła satysfakcje, gdy zamordowała tego mężczyznę.
- No co ty pierdolisz za głupoty?! - wykrzyknęła poddenerwowana Grace, której marzeniem było pójście na bal. Impreza była organizowana dwa razy do roku. Na lato oraz zimę. - To będzie najlepsza impreza roku!
- Masz ją dwa razy do roku - mruknęła zirytowana Nelson. - To już się nudne robi. Ciągle to samo.
Evans przewróciła oczami, odkładając swoją galaretkę na bok.
- Teraz nie będzie tak jak dawniej. Będą Zombie!
- Jeśli moja matka na to pozwoli - wtrąciła Wells, kątem oka spoglądając na stolik Zombie. Stworzenia śmiały się głośno, wygłupiając się, a Bucky'ego zżerała frustracja. Nie mógł nic zrobić, żeby usunąć Zombie ze szkoły. Irytowała go ich obecność.
- Musi - powiedziała Bree, dosiadając się do ich stolika. - Muszę pójść na ten bal z Bonzo!
Powiedziała podekscytowana, spoglądając na Aurelie.
- Wątpię, że matka Aurelii zgodzi się na taki pomysł - powiedziała Iris, ściągając swoje okulary. Odłożyła je na stół i spojrzała na ciemnoskórą dziewczynę.
- Niby czemu ma się nie zgodzić? - Grace dołączyła się do rozmowy.
- Masz szczęście, że nie widziałaś jej jak dowiedziała się, że Zombie mają normalny wstęp do szkoły - parsknęła. - Teraz będzie próbować wybić ten pomysł dyrektorce.
- Myślę, że dyrektorka jej nie ustąpi. Przez Zed'a mamy coraz większą popularność oraz więcej pieniędzy. A wstęp Zombie tylko wzmocni reputację szkoły i dyrki - rzekła Grace, zabierając swoją torbę z podłogi, wyciągnęła powerbanka i podłączyła telefon.
- Tylko jak Zombie coś odpierdolą to spadniemy na same dno - spojrzała lekko zirytowana Nelson.
- Jeszcze gorzej, będziemy pukać od spodu - wtrąciła Aurelia. Lubiła Zombie, ale Iris miała całkowitą rację. Reputacja szkoły spadnie, gdyby Zombie zrobili coś nieprzyzwoitego. Wtedy Seabrook stałoby się pośmiewiskiem dla każdego.
- Dzięki, że tak o nas myślisz - powiedział nad jej głową męski głos. Na moment Aurelii serce stanęło, a na twarzy zostało wymalowane zażenowanie, całą tą sytuacją.
Cholera, słyszał to.
Aurelia opanowała wyraz twarzy i ze spokojem odwróciła w stronę Zed'a, który o dziwo nie był zły. Stał tam uśmiechnięty, w ręku trzymał różowe piwonie, w okół roślin znajdowała się jeszcze biała gipsówka.
Jej ulubione kwiaty.
Szatynka wstała na równe nogi, patrząc mu prosto w oczy. Uśmiechnął się uroczo, a dziewczynie nie było w ogóle do śmiechu.
- Ale w sumie masz rację w tej kwestii - dokończył. - Ale nie przyszedłem tylko po to.
W całym swoim życiu Aurelia nie czuła się tak niekomfortowo. Każdy uczeń wypalał w nich dziurę wzrokiem. Zed'a nie speszyły ciekawskie spojrzenia, jedynie dały motywację do zadania tego ważnego pytania.
- Droga, Aurelio. Czy sprawisz ten zaszczyt i pójdziesz ze mną na tegoroczny bal jesienny? - zapytał, klękając na jedno kolano. Szczęka każdego opadła na podłogę. Jedni podziwiali go odwagę, a drudzy śmieli się po cichu z jego głupoty. Aurelia przez całe liceum nigdy nie zgodziła się na taką propozycję. Zawsze bal spędzała z swoimi przyjaciółkami, bo z nimi czuła się najlepiej.
Bucky obserwował wszystko z boku. Miał ochotę wydłubać mu oczy. Jednak wiedział, że jego kuzynka nie będzie na tyle głupia, żeby zgodzić się na pójście z Zed'em na bal.
Gdy Aurelia wpatrywała się w oczy Zed'a miała lekki mętlik w głowie. Najgorsze było to, że nie wiedziała czego chciała. Z jednej strony fajnie by było pójść z nim na bal, ale jednak coś ją powstrzymywało. Miała odmówić, gdy z głośników popłynął delikatny głos nauczycielki.
- Aurelia Wells, proszona do gabinetu dyrektora - dziewczyna nie spojrzawszy na zielonowłosego, wzięła torbę i od razu skierowała się do gabinetu.
![](https://img.wattpad.com/cover/316733731-288-k713783.jpg)
CZYTASZ
see you later | zombies [ZAWIESZONE NA ZAWSZE]
Fanfictionfanfiction - Zombies Wspomnienia Aurelii były zbyt bolesne, żeby o nich zapomnieć. Odnaczyły piętno w umyśle nastolatki, której było ciężko z tym poradzić. Miała trudną przeszłość, ale jeszcze trudniejszą przyszłość, która nie chciała być dla niej ł...