rozdział 11

67 4 1
                                    

Nagle do pomieszczenia weszło trzech policjantów, którzy zaczęli rozglądać. Aurelia w jednej chwili spadła z kolan Zombi, a on uciekł. Nie zauważyła gdzie uciekł. Zostawił ją.

— Pierdolona gówniara — warknął starszy mężczyzna do szatynki, która leżała na ziemii. Złapał ją mocno za ramię i pociągnął do góry. — Ciekawe co powiedzą rodzice jak się dowiedzą, że tu byłaś.

Aurelia westchnęła ciężko, gdy policjant wsadził ją do radiowozu. Do starego mężczyzny podszedł inny policjant, który stwierdził, że odwiezie szatynkę do domu. Wsiadł za kierownicę i odpalił auto. Aurelia przez całą drogę patrzyła przez okno, nie odzywając się ani słowem. Mężczyzna zatrzymał się pod jej domem i puścił ją wolno, żeby nie miała problemów. Podziękowała i odeszła.

Leżała w swoim pokoju już przebrana w piżamę i rozmyślała o pocałunku z Zed'em. Dotknęła palcami swoich warg i uśmiechnęła się delikatnie.

Był taki sam jak ona. Potworem, wybrykiem natury.

Jednak on tego nie ukrywał, a ona chowała prawdę przed światem.

*~*

Kolejny wygrany mecz przez Zed'a zrobił wielki szum wokół uczniów. Zombie zaczęło być coraz bardziej lubiane, a reputacja Bucky'ego zaczęła drastycznie spadać.

A jeśli chodzi o Zed'a i Aurelie. To nie rozmawiali ze sobą od tamtego czasu. Zed próbował ją jakoś zagadać, przeprosić, ale ignorowała go. Była lekko zła na niego za to, że ją tak zostawił. Do tego cały czas miała uczucie obserwowania przez kogoś.

Szła przez szkolny korytarz ubrana w zwykłe mom jeans i różowo pastelowym topie na ramiączka. Nagle zza zakrętu wyszedł Zed, który po ostatnim meczu dał Zombie szansę na normalne chodzenie po szkole.

Spojrzał na szatynkę, która była zapatrzona na drogę. Zielonowłosy przyłączył się do niej i szedł obok niej. Ignorowała go jak powietrze.

— Błagam cię, nie unikaj mnie i prozmawiaj ze mną — powiedział błagalnie do dziewczyny, która zatrzymała się przy swojej szafce.

— Nie mam czasu. Jestem zajęta — odpowiedziała szybko, otwierając szafkę. Nagle poczuła palący wzrok na swojej nagiej skórze. Zaczerpnęła ciężko powietrza, odwracając powoli głowę.

Przez ogromne szyby zobaczyła mężczyzne, który uśmiechał się szeroko. Aż za bardzo.

Aurelia by pomyślała, że to jakiś psychol włamał się na teren szkoły, ale oni byli na drugim piętrze. Więc nie ma mowy, że to był człowiek. Przerażający mężczyzna pomachał jej, po czym spadł w dół. Aurelia podbiegła do okien, ale nikt nie spadł ani nikt nie leżał martwy na chodniku. Zed poszedł za nią i spojrzał na nią niezrozumiałym wzrokiem.

— O co chodzi? — zapytał zmartwiony.

— Widziałeś go, prawda? — zapytała z nadzieją. Myślała, że zwariowała.

— O czym ty mówisz, Aurelia?

— Muszę iść — powiedziała szybko, ponownie podchodząc do szafki. Zamknęła ją z trzaskiem.

Wybiegła ze szkoły. Pędem ruszyła w stronę domu, nie zwracając uwagi na wszystko co się działo wokół. Jedynie jedna rzecz przykuła jej uwagę. Taśmy owinięte wokół jakiegoś domu oraz policję. Zatrzymała się na chwilę i spojrzała przez otwarte drzwi. Na podłodze leżał martwy mężczyzna.

Był cały siny oraz zakrwawiony. Na jego ciele były liczne rany cięte. Usta szeroko otwarte, a gałki oczne wydłubane. Głowę miał przekręconą w stronę Aurelii. Nagle trup uniósł kącik swoich ust, pokazując swoje spróchaniałe zęby.

Dziewczyna wciągnęła z sykiem powietrze, ponownie zaczynając biec.

Gdy dotarła do domu, wbiegła do pokoju. Zatrzasnęła za sobą drzwi, zjeżdżając po nich w dół. Schowała twarz w dłoniach, próbując się nie rozpłakać.

Życie zaczęło ją przytłaczać, tak bardzo, że miała tego dość. Męczyło ją to, że nie może mieć normalnego życia.

— Nie martw się. Niedługo to wszystko się skończy — powiedział ten sam mężczyzna, który był w szkole. Siedział szeroko uśmiechnięty na jej łóżku. Dłonie Aurelii opadły z jej twarzy.

Złość zastąpiła smutek, bezradność. Wstała z podłogi, a mężczyzna rzucił się na dziewczynę. Nie dotarł do niej, gdyż złapał się za gardło.

Zaczął unosić się w powietrzu, a jego ciało spłonęło żywcem na środku jej pokoju. Nie krzyczał z bólu jakiego doświadczał, uśmiechał się przerażająco. Jedyne słowa, które wypowiedział przed śmiercią, zmroziło jej krew w żyłach.

- Oni na ciebie czekają.

see you later | zombies [ZAWIESZONE NA ZAWSZE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz