Rozdział 4

157 6 1
                                    

Cała ósemka przyjaciół stała przed stadionem, w którym miał odbyć się mecz między Liceum Seirin, a Akademią Tōō. Ludzi było pełno. Przepychali się ku wejściu, śmiali i rozmawiali. Na spotkanie przyszło wiele drużyn w celu obejrzenia stylu gry rywali, inni zaś to zwykli fani tego sportu. Po wejściu i przejściu korytarzy znaleźli się na trybunach. Niesamowity hałas do około i prawie wszystkie zajęte miejsca. Udało im się znaleźć wolą przestrzeń mniej więcej po środku z czterema wolnymi krzesłami w czwartym rzędzie oraz trzema w trzecim. Rozsiedli się wygodnie rozmawiając i żartując oczekując na rozpoczęcie meczu. Blondwłosa siedziała między Nakamurą, a Asano. Nagle wszystko ucichło wraz z widokiem wchodzących na boisko składów. Seirin w białych strojach oraz Tōō w czarnych. Przerzucała wzrok z jednej na drugą drużynę. Widziała wściekłą twarz Kagamiego oraz jego. Wyluzowanego, przepełnionego pychą i jak zawsze ze znudzonym wyrazem twarzy, na której widać było delikatny zadziorny uśmieszek. Mierzyli siebie spojrzeniemi. Rozbrzmiał dźwięk gwizdka sędziego oraz głos.
- Zapraszam drużyny na boisko.
Oba zespoły wyszły na środek ustawiając się naprzeciw siebie.
- Ukłon. - krzyknął sędzia stojący między nimi.
Wykonali polecenie, tuż po tym rozeszli się na swoje pozycje. Zauważyła jak granatowowłosy chłopak rozgląda się nerwowo po całych trybunach. Zakryła się lekko włosami tak, by zakryć twarz, ale na tyle też, by widzieć go zza blond parawanu. Szybko jednak wyrwał się z letargu, gdyż dźwięk gwizdka rozniósł się po całej sali.

Walka była zacięta. Tōō było niesamowite jak zawsze lecz Seirin dużo od nich nie odstawało. Widać było, że stali się lepsi od czasu Inter High. Stał się mocnym zespołem i trudnym przeciwnikiem do pokonania. W czwartej kwarcie obie drużyny dawały z siebie wszystko. Pojedynki między Aomine, a Kagamim były tak szybkie dla oka, że aż prawie nie zauważalne.
- Oni potrafią się tak poruszać? Naprawdę robi się napięta atmosfera. - powiedział rudy zapatrzony w obraz przed sobą ściskając palce na materiale spodni z ekstytacji.
- To Zone. - wydukała blondwłosa opierając się o tył krzesła.
- Co to jest Zone? - zadał pytanie Satō odwracając się do znajomych nad nim.
- Zone odnosi się do stanu gracza, gdy osiągnie swój maksymalny potencjał. Jednak podstawą, by wejść w Zone jest posiadanie skrajnej ilości miłości i pasji do gry. Oprócz tego gracz musi być utalentowany. - wytłumaczyła oglądając ostatnie sekundy meczu.
Gwizdek. Spotkanie skończone. Po długich i ciężkich staraniach wygrało Seirin. 101 do 100 dla białych.
- Chodźcie. - ruszyła z miejsca z zamiarem wyjścia.
- Już? Lubię patrzeć jak wygrana drużyna się cieszy. - białowłosy nadal siedząc uśmiechnął się obserwując Seirin. - Ej zaczekajcie! Yamamoto! - krzyknął na cały głos ruszając biegiem za resztą i potykając się o krzesełka.
Los chciał, że usłyszał to pewnien granatowowłosy chłopak stojący jeszcze na boisku oraz rozmawiający z Kuroko. Odwrócił się w stronę krzyku zauważając ją. Szła przy barierkach nad trybunami, a na jej karku uwiesił się rozweselony rudowłosy, który rzwawo coś jej opowiadał. Pierwsze uczucie to szok i radość, że widzi ją pierwszy raz od feralnego dnia, a drugie to złość. Rudy obejmujący jego Mayumi. Jednym zdaniem kapitan Arasomy miał nie małe kłopoty.
-Mayu-chan.
Usłyszała donośny głos z nutką zdenerwowania. Odwróciła się ostrożnie, a zza niej wynurzyła się roztrzepana czupryna Nakamury. Stał tam patrząc wprost na nią, a jego dłonie mocno zacisnęły się w pięści. Złość emanowała z jego postaci na tyle mocno, że dreszcz przeszedł po plecach całemu zespołowi Arasomy łącznie z samą Yamamoto.
- Proponuje odwrót. - odezwała się jedna z bliźniaczek Kawasaki stojąc w totalnym bezruchu obserwując reakcje chłopaka na dole.
- To dobry pomysł siostra. - czerwonowłosa objęła rękę swojej kopii. - Yamamoto? - bardziej spytała niż stwierdziła i zaczęła się cofać w tył.
- Chodu. - krzyknęła blondwłosa zaczynając popychać resztę.
Cała ósemka w popłochu przepychając się nawzajem w drzwiach uciekli z hali.

Wylecieli jak z procy głównym wejściem na stadion. Zdyszani, zmęczeni oraz podpierając się rękoma o kolana równo wybuchli głośnym śmiechem. Mało interesowało innych jeszcze krążących w okolicy ludzi z czego dokładnie grupa nastolatków miała powód do śmiechu.
- Ale akcja. - zaczęł pierwszy Watanabe uspokajając się stopniowo.
- Znacie go, to Aomine Daiki również z pokolenia cudów. - wyprostowała się uśmiechając lekko.
- No tak. Nie dziwię się, że cię zna, grałaś z nim w zespole. Ale co on taki był wkurzony? - spytał małomówny Tanaka, którego było to pierwsze zdanie od początku spotkania.
Wszyscy skierowali wzrok na fioletowooką. Speszyła się lekko, ale w sumie powinni znać prawdę.
- Aomine to mój były chłopak. - odpowiedziała wkładając ręce do kieszeni spodni i rozpoczynając chód.
- Co? - wykrzyczeli chórem wybałuszając oczy.
- No tak. A był zły pewnie o Nakamure. - wydukała cicho patrząc przed siebie.
- Uuu kapitanie. Chyba kapitan ma problemy. - zaśmiał się Satō czochrając czuprynę rudowłosego.
- Weź już przestań. - odepchnął jego rękę wkurzony. - Yamamoto, ale on mi nic nie zrobi prawda? - podbiegł do dziewczyny pytając przejęty.
- Mayu-chan. - zignorowała go wyciągając dłonie z kieszeni i zakładając je na kark nie przerywając kroku.
- Co? - spytał zaskoczony podnosząc jedną brew do góry.
- Mówcie mi Mayu-chan. Tak prościej. I myślę, że możesz spać spokojnie Masahiro. - uśmiechnęła się uroczo.
Wszyscy zatrzymali się zaskoczeni. U Yamamoto trudno było o zaufanie. Przyszedł czas gdzie oni na nie zasłużyli. Od dawna wszyscy mówili do siebie po imieniu oprócz niej. Uśmiechnęli się wymieniając spojrzenia między sobą po czym rozpromienieni ruszyli doganiając idącą przodem Yamamoto.

Aomine szukał po wszystkich korytarzach blondwłosej mając nadzieję, że może gdzieś ją zobaczy. Działania te jednak poszły na marne. W budynku już nie było dziewczyny i jej nowych znajomych. Wyszedł ze stadionu z ponurą miną. Spojrzał na swoją dłoń, którą zawsze trzymał fioletowooką, gdy wracali po meczach do domu. Schował ją do kieszeni spodni tak jak odpowiedniczke i ruszył przed siebie. Znowu sam.

Krok Aomine Daiki x OC ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz