Rozdział 8

157 9 3
                                    

- Dzięki, że poczekałeś. - blondwłosa oparła się rękami o kolana lekko dysząc ze zmęczenia.
- Nie ma sprawy. - podrapał się po karku chłopak patrząc w nocne niebo.
- Jesteś głodny? Może Maji Burger? - uśmiechnęła się rozpoczynając marsz.
- Może być. - dogonił ją wyrównując z nią krok.
Droga do restauracji obeszła się bez rozmów. Panująca cisza dla dziewczyny była nawet wygodna na chwilę obecną, za to dla granatowowłosego wprost przeciwnie. Choć wcześniej spędzał z nią nie zaliczoną ilość czasu teraz czuł się jak ktoś obcy, który co dopiero poznał fioletowooką. Ona szła z lekkim uśmiechem na ustach ciesząc się chwilą. On szedł obok speszony nie mogący przyswoić do sobie jak dużo może zmienić się po zdaniu "Zrywam z tobą". Kiedy doszli otworzył przed nią drzwi wpuszczając przodem. Podziękowała skinieniem głowy i weszła do środka, a tuż za nią on sam. Rozejrzeli się po pomieszczeniu, które dzisiaj wyjątkowo było pełne. Wymienili się spojrzeniami i wypowiedzieli równo "Bierzemy na wynos". Parsknęli lekkim śmiechem z owej sytuacji. Podeszli do baru złożyć zamówienia.
- Około 30 minut do 35. - poinformowała kelnerka wkładając pieniądze do kasy i szybko się ulatniając.
Staneli gdzieś nie daleko czekając na jedzenie.
- Ty zapłaciłeś. Ile mam ci oddać? - spytała grzebiąc w torbie odnajdując portfel.
- Ja stawiam. - odparł oddalając od siebie dłoń Mayumi z wyciągniętymi pieniędzmi.
- Nie chcę być ci dłużna. - pchała rękę dalej zerkając na wyższego od siebie chłopaka.
- Kiedyś ci to nie przeszkadzało. - włożył ręce w kieszenie spodni zamykając oczy.
Ta speszona zaniechała prób chowając banknoty spowrotem. Stali tak dalej w ciszy, aż kelnerka wyszła podać im ich zamówienia. Aomine odebrał torby dziękując i popychając dziewczynę ku wyjściu. Rozumiejąc gest ruszyła przodem. Wyszli z zatłoczonego miejsca na zewnątrz.
- To gdzie idziemy? - zapytała rozglądając się we wszystkie strony.
- Tam gdzie zawsze. - ruszył wymijając ją.
Podbiegła do niego i tak po krótkim spacerze znaleźli się na placu zabaw dla dzieci. Miejsce było puste o tej porze. Granatowowłosy usiadł na dużym żółwiu, a blondwłosa koniu na biegunach obok. Zaczęli jeść. Granatowowłosy nie miał apetytu przez ciekawość o czym to chciała porozmawiać jego była. Już dawno chciał zapytać jej o to, ale powstrzymywał się. Nie chciał naciskać. Skoro sama zaproponowała to sama uzna kiedy zacząć. Ciężko żując kanapkę przyglądał się Yamamoto, której za to nic nie przeszkadzało w szybkim pałaszowaniu swoich frytek i burgera. Zjadłszy wszystko popiła to colą.
- Ale się najadłam. - westchnęła masując się po brzuchu, a na jej twarzy zawitał lekki uśmiech.
- Za dużo to ty nie zjadłaś. W sumie jak zawsze. - wskazał na nią palcem trzymając w tej samej dłoni z może trzy razy ugryzioną bułkę.
- Mój drogi popatrz na siebie. Masz o wiele więcej, a zjadłbyś to wszystko szybciej niż ja swoją małą porcje. - udawała urażoną nadymając policzki i krzyżując ręce na piersi.
- Nie jestem jakoś głodny. - stwierdził chowając wszystko spowrotem do papierowej torby z restauracji.
Nastała ponowna cisza. Żadne z nich nie wiedziało od czego ma zacząć rozmowę.
- Nie odkładajmy tego co raz bardziej. Powiem ci w końcu po co tak naprawdę chciałam się z tobą spotkać. - wyprostowała się poważniejąc - Temat jest prosty "My". - spojrzała na rozmówcę.
Widziała jego zaskoczenie wymalowane na twarzy.
- Słucham. - odparł poprawiając się na siedzeniu.
Blondwłosa westchnęła głośno. Nie wiedziała jak scalić w całość to co miała mu do powiedzenia.
- Zerwałam z tobą nie mówiąc ci powodu. Przepraszam zachowałam się podle. Przyczyną zakończenia naszego związku byłeś ty i ja. Wiem to głupie, ale posłuchaj do końca. Ty poszedłeś do Tōō. Bez namysłu ruszyłam tam za tobą. Wstąpiliśmy do zespołu. Mogłeś grać w najlepsze bez żadnego problemu, ale co wolałeś robić? Lenić się na dachu i mówić że "Jedyny, który może cię pokonać jesteś ty sam". Zrobiłeś się bardzo zapatrzony w siebie. Olewałeś wszystko i wszystkich. Wystawiali cię do każdego meczu jaki tylko był, a ja? Ja zagrałam może w dwóch i to jeszcze z problemami, że mogą anulować mecz. Mówili, że liceum to nie gimnazjum. Nikt nie zwracał na to jak się starałam, żeby zauważyli, że nie jestem byle jaka. Po gimnazjum chciała mnie rekrutować właśnie Akademia Arasoma. Dlatego zerwałam z tobą, by nic nie powstrzymywało mnie do przeniesienia się tam. Jest to jedyna szkoła z mieszanym zespołem. Postanowiłam wykorzystać okazję i pokazać o swoim istnieniu. Udało się. Nie jestem już postrzegana jako dziewczyna Aomine Daikiego z pokolenia cudów. Tylko Piekielną pięknością, Yamamoto Mayumi z pokolenia. Przez to moja kariera się nie skończy i mogę trafić później do lepszych zespołów tak jak wy. Prawda jest taka, że nadal cię kocham debilu. Chciałam po prostu zaistnieć i nauczyć cię, że nie jesteś najlepszy. Zawsze znajdzie się ktoś lepszy od ciebie. To tyle. Jeśli uważasz mnie teraz za wariatkę to pozwól, że sobie już pójdę. - wstała zabierając szybko rzeczy z ziemi oraz rozpoczynając krok.
Zatrzymało ją jednak mocne szarpnięcie i ciepło dużych ramion. Chłopak wtulił ją w siebie jakby miała się zaraz rozpłynąć. Wplótł swoją dłoń w jej jasne włosy ciesząc się ich miękkością. Jej zapach wypełnił go całego, a błogie uczucie bliskości zdawało się nie mieć końca. Poczuł jak po niższej osóbce przeszła fala szlochu. On sam nie mógł się powstrzymać i rozpłakał się jak małe dziecko.
- Nie jesteś wariatką, ale za to jesteś głupia. - chwycił jej twarz w swoje dłonie wycierając spływające łzy - Nie mogłem o tobie zapomnieć, a ty mówisz, że mam pozwolić ci odejść? Tak po prostu po tym wyznaniu i po tym jak powiedziałaś, że nadal mnie kochasz? Nie mam zamiaru dać ci sobie pójść. - zaczął całować każdy skrawek jej twarzy.
Dotarł do tak długo wyczekiwanych ust. Wpił się w nie z zawziętością. Tak bardzo tęsknił za tym smakiem, za nią całą. Oddała pocałunek nie mogąc uspokoić lecących łez. Po chwili oderwał się od niej patrząc w zaszklone fioletowe oczy dziewczyny.
- Przegrałem z Seirin, przegrałem z tobą. Zrozumiałem, że są lepsi ode mnie. Uwierz kolejnym razem nie dam się pokonać tak łatwo. Zrozumiałem również, że nie potrafię żyć bez ciebie u boku. Czy ty nadal pragniesz ze mną być? Może nie, ale nie odpuszczę dopóki się nie zgodzisz. - jego wzrok wiercił w niej dziurę. Po tak długim czasie wróciła do niego nadzieja, że jeszcze może być dobrze. Roześmiała się głośno.
- Pragnę Dai-chan. Zacznijmy wszystko od nowa. Na nowych zasadach. - rzuciła mu się na szyję obejmując.
Zakręcił się z nią kilka razy wokół własnej osi. Postawił ją na ziemię. Patrzył jak na jej twarzy promienieje uśmiech, a on sam nie mógł powstrzymać koncików ust od szczerego uśmiechu. Wpił się jeszcze raz w jej usta, a gest został oddany z wzajemnością.
- Chodź. - złapał ją za dłoń - Śpisz dzisiaj u mnie. Chcę się nacieszyć tobą na nowo. - zebrał jej i swoje rzeczy kierując się w stronę domu.
Blondwłosa dała się prowadzić bez sprzeciwu.

Wracał szczęśliwy, tak samo jak ona. Jego dłoń już nie była samotna jak od kilku miesięcy. Ścisnął mocniej dłoń ukochanej swoją odpowiedniczką. Spojrzał na nie czując bijące ciepło z uścisku. W końcu znowu wracał po meczu z nią u boku i jej dłonią w swojej.

To był już ostatni rozdział z tego opowiadania. Mam nadzieję że się podobało☺️

Krok Aomine Daiki x OC ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz